DAJ CYNK

Miał być pogromcą smartfonów. Też jest smartfonem, i to kiepskim

Dominik Krawczyk

Sprzęt

Miał być pogromcą smartfonów. Też jest smartfonem, i to kiepskim

Zapowiedziany na początku tego roku Rabbit R1 miał być pogromcą smartfonów, a tymczasem okazuje się, że to w sumie smartfon. Z Androidem. W dodatku mocno średni.

Aktualizacja: Twórcy wydali oświadczenie, w którym przekonują, że „Rabbit R1 nie jest androidową aplikacją”. Jak czytamy, system to faktycznie AOSP, ale ponoć mocno zmodyfikowany i z licznymi komponentami działającymi w chmurze. Sama aplikacja, bez odpowiedniej otoczki, ma być niefunkcjonalna. Nie wyjaśnia to jednak, dlaczego w teście Android Authority asystent mimo wszystko działał.

Rabbit R1 nie jest aplikacją na Androida. Jesteśmy świadomi, że istnieje kilka nieoficjalnych emulatorów aplikacji/stron internetowych Rabbit OS. Rozumiemy pasję, jaką ludzie odczuwają, aby posmakować naszej sztucznej inteligencji i LAM, zamiast czekać na przybycie swojego R1. Mając to na uwadze, aby wyjaśnić wszelkie nieporozumienia i całą sprawę, system operacyjny i moduł LAM działają w chmurze z bardzo dostosowanymi AOSP i modyfikacjami oprogramowania sprzętowego niższego poziomu, dlatego lokalny bootlegowy plik APK bez odpowiedniego systemu operacyjnego i punktów końcowych w chmurze nie będzie w stanie uzyskać dostęp do naszych usług.


Treść oryginalna: Dzisiejsze smartfony z Androidem i iOS jeszcze długo mogą czuć się niezagrożone, a przynajmniej takie wrażenie można odnieść, gdy spojrzymy na urządzenia mające je rzekomo zdetronizować. Po kompletnym fiasko przypinki Humane AI Pin, nadszedł czas na drugi sprzęt z tej kategorii – Rabbit R1. 

Ten co prawda jeszcze nie trafił do sprzedaży, więc ciężko ocenić go jako całość, ale za to redakcji Android Authority udało się dotrzeć do systemu Rabbit OS, mającego stanowić o nietuzinkowości gadżetu. Ku zaskoczeniu dziennikarzy, miało okazać się, że szumnie zapowiadany system to po prostu aplikacja. W dodatku napisana na doskonale znanego wszystkim Androida i wbrew pozorom nieszczególnie odkrywcza.

Przypomnijmy, Rabbit R1 miał być czymś na kształt osobistego asystenta AI, który w odróżnieniu od smartfonów, bazujących zazwyczaj na dotykowych ekranach, do interakcji wykorzysta komendy głosowe. 

Na tym jednak twórcy nie poprzestali, obiecując, że terminal będzie sprzętem o znacznie wyższym od klasycznych smartfonów stopniu automatyzacji. Algorytm, wykarmiony danymi z interfejsów aplikacji, miał w pełni samodzielnie wykonywać całkiem złożone polecenia, takie jak zrobienie określonych zakupów, opłacenie ich i zlecenie wysyłki pod konkretny adres.

Jak i czy w ogóle to działa, to inna sprawa, ale faktem jest, że wbrew zapowiedziom Rabbit R1 wcale nie korzysta z jakiejś kosmicznej technologii. Wedle doniesień jego „system” można zainstalować na dowolnym telefonie z Androidem jako plik APK, a sam terminal to niezbyt wyszukana konstrukcja z procesorem Helio P35, 4 GB RAM, ekranem 2,88'' a także obracanym aparatem fotograficznym.

Co więcej, osoby, które miały tę zabawkę w dłoniach, przekonują, że jest ona nie najwyższej jakości. Wśród wad wymieniane są m.in. fatalna bateria i ekran, który mimo iż dotykowy, ma być w wielu przypadkach sztucznie ograniczony oprogramowaniem.

Mocno kontrastuje to z deklaracjami twórców, którzy w stworzenie pomarańczowej kostki i jej oprogramowania mieli zainwestować dziesiątki milionów dolarów. Co tkwi pod maską Rabbit OS, to się jeszcze okaże, ale na razie zaskakująco wiele cech urządzenia okazuje się prezentować mocno poniżej oczekiwań.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Materiały prasowe

Źródło tekstu: Android Authority, oprac. własne