DAJ CYNK

Doładowania elektroniczne coraz popularniejsze

WitekT

Wydarzenia

Zasilanie komórkowych kont drogą elektroniczną wypiera popularne karty-zdrapki. W tym roku Polacy załadują konta aż za 5 mld zł – jest więc o co walczyć.

Zasilanie komórkowych kont drogą elektroniczną wypiera popularne karty-zdrapki. W tym roku Polacy załadują konta aż za 5 mld zł – jest więc o co walczyć.

Zdaniem prezesa Grupy LEW zajmującej się obsługą systemu doładowań Andrzeja Basiaka w ubiegłym roku wartość rynku doładowań telefonów komórkowych przekroczyła 4 mld zł. W tym może to być nawet 4,8 mld zł. Wzrost byłby jeszcze szybszy, gdyby nie spadek przychodów od statystycznego klienta - dodaje Bartłomiej Gast z Blue Media.

Z badań Grupy LEW wynika, że w zeszłym roku najczęściej użytkownicy po doładowanie szli do kiosku lub salonu operatora i kupowało kartę-zdrapkę. Coraz większą rolę odgrywają jednak stacje benzynowe i supermarkety, no i elektroniczne metody zasilenia konta.

Choć w 1999 r. pojawiła się wprowadzona przez Euronet możliwość elektronicznego zasilania przez bankomaty, to prawdziwa rewolucja nadeszła trzy lata później i polegała na wykorzystaniu terminali POS, za pomocą których klienci płacą kartami kredytowymi w sklepach i restauracjach. W Polsce jest około 150 tys. takich terminali, ale tylko część z nich jest przystosowana do obsługi telefonów prepaid. Dzięki POS-om klienci mogą doładować komórkę za kwoty od 20 do 500 zł. W grę wchodzi dowolny nominał w tym przedziale, podczas gdy zdrapka ma tylko kilka określonych wartości.

Za sprawą firmy Blue Media w zeszłym roku popularne stało się zasilanie konta przez Internet. Firma opracowała platformę technologiczną i dogadała się ze wszystkimi operatorami i licznymi bankami. Użytkownik komórki może doładować swoje (lub czyjeś) konto prepaid poprzez wydanie zlecenia na witrynie internetowej, np. banku. Transakcję może opłacić kartą lub z konta w banku internetowym (ewentualnie przelewem bankowym).

W Orange z doładowań online korzysta już kilka procent użytkowników usług prepaid. Zaletą tej metody jest wygoda, ale nie mogą jej docenić osoby, które nie mają komputera wraz z dostępem do Internetu. Zdaniem Bartłomieja Gasta w Polsce proporcjonalnie znacznie więcej doładowań niż w innych krajach przypada na zwykłe przelewy.

Ostatnie trzy lata to okres intensywnego rozwoju elektronicznych form doładowań kont prepaid. W zeszłym roku ich udział w rynku doładowań sięgnął 50% - mówi Wojciech Kliniewski z Heyah. Zdaniem Andrzeja Basiaka na koniec tego roku na elektroniczne sposoby przypadnie już 75% obrotów, czyli tyle, ile obecnie w Europie Zachodniej. Na przykład w sieci Grupy LEW sprzedaż doładowań elektronicznych poprzez POS-y wzrosła w 2005 r. aż o 316%. Do tak szybkiego wzrostu przyczyniają się operatorzy, promując doładowania elektroniczne. Tak robi Era w swoim TakTaku. W końcu produkcja i magazynowanie zdrapek wiąże się z wielkimi kosztami. Czy więc los zdrapek jest już przesądzony? Bartłomiej Gast uważa, że nie. Karty-zdrapki są świetnym nośnikiem reklamowym. "Drapacze" szybko nie znikną - mówi.

Główni gracze na rynku zaczynają już sprzedawać dzwonki, tapety i gry, ale i wychodzą poza telefonię komórkową, np. oferując doładowania kart do telefonii internetowej. Z taką ofertą dla użytkowników Skype wyszedł LEW, inwestując również w automaty samoobsługowe stawiane w ruchliwych punktach miast. Takie automaty zrobiły furorę w Irlandii. Firma rozmawia obecnie z operatorami na Ukrainie, by zaoferować im usługi doładowań prepaidów.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło tekstu: gazeta.pl