DAJ CYNK

Internet: operatorzy telekomunikacyjni kontra kablówki

sirmark

Wydarzenia

Na rynek szerokopasmowego internetu w Polsce wchodzą kolejni gracze, dotychczasowi zwiększają prędkość przepływu danych i oferują nowe technologie. Nie kwapią się do obniżek cen.

Na rynek szerokopasmowego internetu w Polsce wchodzą kolejni gracze, dotychczasowi zwiększają prędkość przepływu danych i oferują nowe technologie. Nie kwapią się do obniżek cen.

Liczba Polaków korzystających z sieci od prawie roku specjalnie się nie zmienia. Według danych TNS OBOP w grudniu zeszłego roku dostęp do internetu miało 29 proc. obywateli, o 2 pkt. proc. więcej niż we wrześniu, ale o tyleż mniej niż w kwietniu. Eksperci wskazują na brak atrakcyjnej zawartości, dobrego rządowego programu wspierania rozwoju dostępu do sieci i trudne warunki materialne społeczeństwa.

Na przekór temu szerokopasmowy internet przeżywa rozkwit. - Przestał być usługą niszową. Coraz więcej osób korzysta z internetu w sposób codzienny, ich oczekiwania co do szybkości transferu, usług dodatkowych i bezpieczeństwa szybko rosną - mówi Joanna Pasynkiewicz, wiceprezes Astera, największego dostawcy internetu wśród sieci telewizji kablowej.

Pionierzy nie ustępują

To kablówki były pionierami w dziedzinie szerokopasmowego internetu, wprowadziły na niewielką skalę takie usługi już w latach 1999-2000. Potem długo borykały się jednak z problemami technologicznymi i brakiem pieniędzy na kosztowną przebudowę sieci. Teraz coraz szybciej zdobywają klientów.

- Telewizje kablowe zrozumiały, że szerokopasmowy internet może być dla nich znakomitym źródłem przychodów. Użytkownik internetu daje im tyle, ile czterech abonentów telewizyjnych - mówi Piotr Ogiński, ekspert Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji. Jego zdaniem w zeszłym roku sprzedano w Polsce ok. 300 tys. modemów szerokopasmowych (75 proc. to urządzenia Motoroli). Oznaczałoby to, że kablówki przyłączyły w tym czasie grubo ponad 100 tys. klientów internetowych.

- Po dobrym grudniu i styczniu zwykle co roku sprzedaż nam spadała, teraz dynamika jeszcze wzrosła. Najwyraźniej przekroczyliśmy pewną krytyczną masę - mówi Joanna Pasynkiewicz z Astera.

Należąca do trzech funduszy inwestycyjnych Hicks Muse Tate & Furst, Emerging Markets Partnership oraz Argus Capital sieć Astera działa głównie w Warszawie (na terenie 40 proc. miasta), ale też w Krakowie i Zielonej Górze. - Łącznie mamy 46 tys. użytkowników szerokopasmowego internetu. Do końca roku powinniśmy mieć ok. 60 tys. - mówi Pasynkiewicz.

Łeb w łeb z Asterem idzie firma Multimedia Polska. Również ona twierdzi, że jest największym dostawcą internetu wśród sieci kablowych. Imponuje dynamiką wzrostu - w ciągu roku liczba użytkowników internetu wzrosła trzykrotnie, do ponad 42 tys. klientów. Do końca roku również chce mieć 60 tys. Za klucz do sukcesu firma uważa zróżnicowanie oferty. Abonenci mogą korzystać z siedmiu pakietów dostępu do szerokopasmowego internetu o prędkościach od 40 do 768 kb/s.

Najgroźniejszym przeciwnikiem obu kablówek jest UPC, jeden z największych europejskich dostawców szerokopasmowego internetu w sieci kablowej (750 tys. użytkowników w dziesięciu krajach). W Polsce ma 32,6 tys. internautów - usługę "chello" oferuje w Warszawie, Krakowie, Katowicach, Trójmieście i od kilku dni w Lublinie.

Atutem kablówek jest możliwość oferowania pakietów usług. W Asterze klient zamawiający szerokopasmowy internet, programy telewizyjne oraz telefonię zyskuje ok. 30 zł upustu w abonamencie. Nic dziwnego, że 94 proc. użytkowników internetu korzysta z oferty zintegrowanej.

TP SA: plany zbyt ambitne?

Więksi operatorzy telewizji kablowej zwykle działają na obszarach, które nie pokrywają się ze sobą, więc tylko czasem się podgryzają. Dlatego za swego najgroźniejszego rywala uważają wszędobylską TP SA. Ten największy dostawca szerokopasmowego internetu od 2002 r. oferuje usługę Neostrada w technologii DSL (Digital Subscriber Line), czyli po zwykłym kablu telefonicznym. To oczko w głowie firmy. Ma być elementem strategii przeciwdziałania spadkowi przychodów z telefonii stacjonarnej.

<-p> O ile na początku zeszłego roku z Neostrady korzystało tylko kilkanaście tysięcy osób, wściekających się na ciągłe problemy techniczne, dziś jest ich ponad 200 tys. W 2003 r. - m.in. rozpoczęcie promocji cenowych - popyt był tak duży, że pojawiły się wąskie gardła. Początek 2004 r. mógł rozczarować. Plan TP SA został wykonany w trzech czwartych - liczba aktywnych użytkowników Neostrady (tych, którzy podpisali umowę) zwiększyła się o niewiele ponad 20 tys. - W grudniu część klientów miała podpisane umowy tylko na miesiąc w związku z oferowaną wówczas możliwością testów za symboliczną złotówkę, to zaważyło na ubiegłorocznym wyniku - mówi dyrektor pionu multimediów TP SA Mariusz Gaca.

Jego zdaniem I kwartał tego roku był słabszy niż poprzedni, ale "tak jest zwykle". Poza tym dopiero w marcu firma znów rozpoczęła silną promocję usługi. - Plan 460 tys. klientów na koniec roku nie wydaje mi się zagrożony - mówi dyr. Gaca.

Zdaniem Piotra Ogińskiego, eksperta Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji, aby to osiągnąć, TP SA musi obniżyć zbyt wysokie ceny oraz zmienić strategię, wychodząc z dużych miast. - Często to na obrzeżach mieszkają najatrakcyjniejsi klienci. Tymczasem firma zostawia te tereny innym, np. Sferii, czy dostawcom internetu przez satelitę. Z Warszawy co weekend wyjeżdża 800 tys. ludzi, duża ich część chętnie przeglądałaby swoją pocztę elektroniczną, a nie ma takiej możliwości - mówi Piotr Ogiński.

Nie zgadza się z nim dyrektor Gaca z TP SA. - Twierdzenie, że nie wychodzimy z Neostradą z dużych miast, było prawdziwe w 2002 r., kiedy oferowaliśmy tę usługę tylko w sześciu aglomeracjach. Teraz nie - przekonuje dyr. Gaca. I wymienia inwestycje TP SA - Kruszwica, Żnin, Piaseczno...

TP SA dużo inwestuje w reklamę Neostrady. Koszt jednej kampanii w zależności od jej intensywności może dochodzić do 2 mln zł. Sporo na reklamę wydają też największe telewizje kablowe.

Dialog na łączach

Do walki o masowego klienta przystępują również najwięksi telefoniczni rywale TP SA - Netia i Telefonia Dialog. Na przykład Netia oferowała dotąd internet szerokopasmowy tylko klientom korporacyjnym. W zeszłym tygodniu wprowadziła usługę Net24, tańszą od telefonicznej konkurencji, ale i uboższą - nie oferuje strony WWW i skrzynek pocztowych. - Od połowy maja możliwość zainstalowania dostępu do szerokopasmowego internetu miałaby połowa naszych klientów - mówi rzecznik Netii Jolanta Ciesielska. - Do końca roku chcemy mieć 1,5 tys. klientów.

Netia dołączyła do drugiego w kolejności konkurenta TP SA - Telefonii Dialog, który wprowadził swoją usługę szerokopasmowego dostępu do internetu Dial Net w listopadzie 2003 r. i ma obecnie 1,5 tys. klientów. Działająca głównie w południowo-zachodniej Polsce Telefonia Dialog chwali się tym, że oferuje dwukrotnie większą szybkość ściągania danych niż TP SA czy Netia. - Mamy korzystniejszą od Neostrady relację ceny do prędkości. Chcemy mieć do końca roku 6 tys. klientów, a do końca przyszłego - 30 tys. - powiedziała nam rzecznik TD Marta Pietranik.

Zarówno plany Netii, jak i TD nie są przesadnie ambitne. Firmy ograniczyły mocno swoje inwestycje, a właściciel tej ostatniej - KGHM - szuka na nią kupca.

Wdzwanianie w odwrocie, "osiedlówki" w natarciu

- Kiedy TP SA wprowadziła w ubiegłym roku szerokopasmową Neostradę zaczęliśmy tracić klientów korzystających z wdzwanianego dostępu do internetu, zwłaszcza wśród drobnych firm. Liczba klientów spadła do ok. 50 tys. - przyznaje rzecznik Netii Jolanta Ciesielska. Dzieje się tak, mimo że - jak twierdzi - mogą oni korzystać w Netii z cen o blisko 20 proc. niższych niż w TP SA.

Netia wprowadziła usługę wdzwanianego dostępu do internetu (dial-up) w 2000 r. Zaoferowała ją też klientom TP SA poprzez tzw. callback. Usługa cieszyła się dużym powodzeniem, a liczba klientów rosła lawinowo, osiągając w końcu 2002 r. 70 tys. Teraz również TP SA przyznaje, że szerokopasmowy internet zabrał sporo dotychczasowych klientów "wdzwaniających się". Po wprowadzeniu Neostrady ich liczba rośnie już tylko nieznacznie.

TP SA ma około 1,2 mln użytkowników dial-up, zaś ćwierć miliona - pakietów internetowych. Część takich klientów mogą przejmować rozwijające się lawinowo małe sieci osiedlowe czy wręcz blokowe - liczbę ich klientów szacuje się na 400-500 tys. - To nasi najgroźniejsi rywale - przyznaje dyr. Gaca. - Niektórzy z nich to komitety sąsiedzkie, a nie firmy.

Na ogół oferują one tylko stały dostęp do sieci, a nie dostęp szerokopasmowy. Szybkość transferu jest zdecydowanie niższa, bo łącze jest dzielone na wiele osób, aby inwestycja mogła się zwrócić. - Klienci często nie zwracają na to uwagi, bo wciąż jeszcze patrzą na internet pod kątem doświadczeń z dial-up, gdzie cały czas bił licznik. Powoli jednak zaczynają doceniać jakość oferty szerokopasmowej - dodaje dyr. Gaca.

<-p> Osiedlowych sieci nie boją się w UPC. - Oferujemy internet z wysokiej półki z szybkim transferem danych - mówi Dorota Zawadzka, rzecznik UPC Telewizja Kablowa. - Naszym atutem jest też własna międzynarodowa sieć szkieletowa, co powoduje, że dostęp do danych jest łatwy i szybki.

Szybciej, ale nie do obniżek

Zamiast obniżać ceny, firmy wybrały inną taktykę - oferują tańsze, ale wolniejsze łącza. Przed kilkoma miesiącami UPC wprowadziło testowo w Katowicach i Krakowie usługę "chello light". Za niższą cenę można wykupić wolniejszy dostęp do sieci - 128 kb/s. Tą drogą poszła też TP SA - obok Neostrady o prędkości transmisji danych 512 kB/s - wprowadziła wariant wolniejszy - 128 kb/s z miesięcznym abonamentem tańszym o 50 zł. Sprzedaż obu wariantów ukształtowała się mniej więcej w proporcjach 50:50.

W zeszłym tygodniu TP SA zapowiedziała kolejny ruch - przyspieszenie od 1 maja transferu danych - odpowiednio do 320 kb/s i 640 kb/s. Joanna Pasynkiewicz z Astera przekonuje - My też niedługo zwiększymy prędkość transferu danych. Nie mogę jeszcze podać szczegółów.

Sieci nie wprowadzają jednak pojęcia prędkości gwarantowanej. Tak więc faktyczne "osiągi" sieci mogą być wielokrotnie niższe.

Kiedy można się spodziewać w Polsce spadku cen? Dyr. Gaca z TP SA przekonuje, że ceny już spadają, co widać zwłaszcza w koszcie podłączenia do sieci. Również ceny abonamentu spadły w ciągu roku z 213 do 149 zł. Nie chce podać planów cenowych, ale zapewnia, że spadać będzie koszt przesłania kilobita transmisji. - Spodziewam się obniżek w końcu tego roku, kiedy rynek zacznie się nasycać, a TP SA będzie musiała zmienić swą strategię. Myślę, ze ceny mogłyby szybko spaść o jedną czwartą - mówi Piotr Ogiński z KIGEiT.

Jego zdaniem firmy oferujące szybki internet pobierają marże rzędu 40 proc., podczas gdy w Europie Zachodniej nie przekraczają one 10-20 proc. - Na usprawiedliwienie TP SA i innych sieci trzeba dodać, że wpływ na ich politykę cenową mają banki, które pożyczyły pieniądze na inwestycje i nie są zainteresowane dużymi obniżkami - mówi Piotr Ogiński.

Inna sprawa, że operatorzy telekomunikacyjni i telewizje kablowe nie mogą znacznie obniżyć cen ze względu na wysokość opłat interconnectowych (rozliczenia międzyoperatorskie), które dyktuje TP SA jako operator największej sieci transmisji danych w Polsce. - TP SA trzyma wiele z nich za gardło, kontrolując studzienki kanalizacyjne - mówi Piotr Ogiński.

Dyr. Gaca przekonuje tymczasem, że w internecie szerokopasmowym nie odbiegamy od nominalnych cen porównywalnych operatorów w krajach UE. Zwykle jest to 20-22 euro miesięcznie za 128 kb/s i 30-35 euro za 512 kb/s.

Oczywiście, biorąc pod uwagę siłę nabywczą naszego społeczeństwa, polskie ceny są wręcz astronomiczne. Spadną trochę od 1 maja w związku z wejściem w życie ustawy o VAT, w której usługi internetowe dla klientów indywidualnych zostały zwolnione z podatku (teraz są objęte 7-proc. VAT).

Interaktywna przyszłość

Szerokopasmowe łącze to zdecydowanie więcej niż szybki dostęp do internetu. To możliwość korzystania w przyszłości z licznych gier sieciowych, ściągania muzyki i filmów i w coraz większym stopniu e-handel. Na razie usługi dodatkowe są jednak bardzo skromne. Zwykle można zamówić dodatkowe konta poczty elektronicznej. Operatorzy wprowadzają też usługi antyspamowe czy antywirusowe.

Przełomem może być telewizja interaktywna. - Testujemy laboratoryjnie przesyłanie pakietu programów telewizyjnych oraz wideo na żądanie. Komercyjnie usługę wprowadzimy, kiedy rynek dojrzeje. Będzie to zapewne najwcześniej w przyszłym roku - mówi dyr. Mariusz Gaca. Pod koniec roku TP SA rozpocznie testy z wybraną grupą użytkowników (do podobnego przedsięwzięcia przymierza się Telefonia Dialog).

Oprócz nowych usług najważniejsze jest w Polsce rozpowszechnienie internetu. Zdaniem Piotra Ogińskiego z KIGEiT szansą na to są telewizory z cyfrową obróbką danych, które są już produkowane w Polsce, ale nie ma ich jeszcze w sprzedaży. Nowe możliwości niosą ze sobą również technologie radiowe. Już teraz "telefoniczny" rywal TP SA - firma Tele2 - oferuje internet radiowy z prędkością do 256 kb/s. W Polsce operatorzy komórkowi otworzyli już dziesiątki punktów dostępowych do internetu w superszybkiej technologii WiFi, tzw. hot spotów. Na razie oferują jednak te usługi po mocno wyśrubowanych cenach, np. półgodzinne połączenie z internetem w Plus GSM kosztuje aż 14 zł.

Wielkim zagrożeniem dla obecnych dostawców internetu mogą się okazać sieci komórkowe. Telefony lub inne urządzenia trzeciej generacji (3G) umożliwią transfer danych do 2 Mb/s. W Polsce sieci 3G najpewniej zaczną otwierać podwoje w końcu przyszłego roku.

Rządowy internet

Zgodnie z rządowymi planami (strategia "Siećpospolita") w 2006 r. ma być w Polsce prawie 1,6 mln użytkowników szerokopasmowego dostępu do internetu, z czego 1,1 mln przypadałoby na DSL, zaś reszta - na sieci kablowe i inne technologie. Cały kraj ma być objęty zasięgiem usług szybkiego internetu. Wśród źródeł finansowania infrastruktury wymienia się m.in. pieniądze zagwarantowane w Narodowym Planie Rozwoju (NPR) pochodzące z budżetu, funduszy unijnych oraz samorządowych. Branża teleinformatyczna uważa te założenia za mało realne. (Paweł Rożyński)

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło tekstu: Gazeta Wyborcza