DAJ CYNK

Kolejny samolot lądował przez nazwę sieci Wi-Fi

orson_dzi

Wydarzenia

Nie po raz pierwszy głupio nazwana sieć Wi-Fi spowodowała awaryjne lądowanie samolotu. Tym razem sieć nazywała się "Bomb on board".



Nie po raz pierwszy głupio nazwana sieć Wi-Fi spowodowała awaryjne lądowanie samolotu. Tym razem sieć nazywała się "Bomb on board".

Samolot linii Turkish Airlines z Nairobi do Istambułu został zmuszony do awaryjnego lądowania w Khartoum (Sudan) z powodu sieci Wi-Fi nazwanej "bomba na pokładzie". Załoga samolotu została o tym fakcie poinformowana przez pasażerów. Eksperci zajmujący się sprawą stwierdzili, że sieć została stworzona już w trakcie lotu. Podczas odprawy nie zauważono żadnych nieprawidłowości. Nie udowodniono, który ze 100 pasażerów lotu utworzył podejrzanie nazwaną sieć. Po sprawdzeniu samolotu wszyscy wrócili na pokład i kontynuowali lot.

To nie pierwszy tego typu przypadek, kiedy samolot jest sprowadzany na ziemię przez nazwę sieci Wi-Fi. Kilka miesięcy temu opisywaliśmy sprawę awaryjnego lądowania z powodu sieci nazwanej "Galaxy Note 7". W czasach wysokiego zagrożenia atakami terrorystycznymi i bardzo wnikliwych kontroli, tego typu zachowania możemy najdelikatniej nazwać wysoce nieodpowiedzialnymi.

Zobacz: Pajacyki: awaryjne lądowanie przez niewiernego męża
Zobacz: Pajacyki, czyli jak zatrzymać samolot

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło tekstu: Reuters; wł