DAJ CYNK

Straszą Polaków niebezpieczną aplikacją. Prawda jest złożona

Anna Rymsza

Wydarzenia

Straszą Polaków niebezpieczną aplikacją. Prawda jest złożona

Gdy stowarzyszenie antypirackie wypowiada się w mediach, wiedz, że coś jest na rzeczy. Zwłaszcza jeśli… ostrzegają przed szkodliwymi aplikacjami.

Mowa o Stowarzyszeniu Sygnał, które ma wielu wspólnych członków i organizacjami ACE (Alliance for Creativity and Entertainment) i APAA (Audiovisual Anti-Piracy Alliance). Na liście jest między innymi TVP, Ekstraklasa, Polsat, Kino Polska i Disney Polska, a także marki rozpoznawane na całym świecie jak AXN, BBC, WB Discovery i CANAL+. W ostatnich wypowiedziach przedstawicieli Stowarzyszenia Sygnał mowa jednak nie o dziedzictwie kulturowym czy europejskich standardach wspierania twórców, ale o niebezpiecznych aplikacjach.

Piractwo to ryzyko

To działanie nietypowe, ale nie można powiedzieć, że zaskakujące – o ile oczywiście ktoś śledzi nowe metody walki z piractwem. W ostatnich dniach opublikowany został raport Deloitte na temat korzystania z kultury i rozrywki poza legalnymi źródłami. Raport wskazuje, ile potencjalnie pieniędzy można byłoby odzyskać – optymistycznie to nawet 7,36 mld zł, realnie 650 mln zł, a z doliczeniem reklam 2,83 mld zł. Ponadto udowadnia, że wrzucanie do jednego worka kradzieży danych, oszustw, wymuszeń i piractwa jako skuteczną metodę na ograniczenie tego ostatniego. To międzynarodowy kierunek w komunikacji i nic dziwnego, że Sygnał przyjmuje tę linię, skoro ma światowych członków. Legalne źródła warto wybierać z wielu powodów, ale to bezpieczeństwo jest promowane jako najważniejszy, potem była jakość, a etyka i szkody dla gospodarki znalazły się dopiero na trzecim miejscu.

Po pierwsze to kwestia bezpieczeństwa. Piractwo jest często powiązane z oszustwem i wyłudzeniami. Po drugie to kwestia jakości. Nikt nie lubi oglądać transmisji sportowej, która zacina się lub w jej trakcie wyskakują niechciane reklamy.
– Teresa Wierzbowska, Stowarzyszenie Sygnał, w rozmowie dla Wirtualnemedia.pl

Jej kolega z organizacji Adam Jankowski z kolei opisywał plagę reklam aplikacji pirackiej telewizji na Facebooku i aplikacje szemranych usług, pojawiające się w Google Play. Nigdy nie wiadomo, co dzieje się „pod maską” takiej aplikacji. To prawda, dotycząca nie tylko apek do oglądania telewizji z pominięciem uprawnionego dostawcy, ale też gier i wielu innych narzędzi. Sami często ostrzegamy na łamach TELEPOLIS.PL przed aplikacjami śledzącymi, wykradającymi hasła czy wiadomości, a to pewnie tylko ułamek wszystkich zagrożeń, na jakie można trafić, korzystając z Androida.

Jednak dostawcy pirackiej telewizji to często przedsiębiorcy, którym zależy na utrzymaniu klienta, a nie na jednorazowym wykradnięciu jego haseł. Nie zamierzam tu bronić modelu biznesowego, ale stawianie znaku równości między usługami IPTV i VoD a wymuszeniami to zaklinanie rzeczywistości. 

Pod lupą usługa po polsku

Być może to zbieg okoliczności, ale w tym samym czasie, gdy w Polsce omawiany jest raport na temat piractwa, organizacja ACE udała się do sądu. Koledzy Stowarzyszenia Sygnał z USA mają nadzieję, że uda im się uzyskać od Cloudflare dane osobowe prowadzących kilka platform z piracką telewizją. Sprawa jest warta odnotowania, ponieważ są to usługi kierowane do Polaków z polskojęzycznymi programami. Wśród nich jest PlanetaPL (prawdopodobnie z Florydy), oferująca 150 kanałów i ponad 5 tysięcy filmów po polsku (z czego dwa naruszają prawdopodobnie prawa Disneya i Paramount), a także aplikację mobilną w Google Play i Amazon Appstore. Nie wiadomo tylko, czy Cloudflare ma jakieś użyteczne informacje.

Na celowniku są też takie strony jak online-filmek.me, mozinet.me i filmvilag.me i z Węgier oraz bułgarska nu6i-bg-net.com.

Dostaniemy blokowanie stron?

Chyba wszyscy wiedzą, że ściganie pirackich usług to zabawa w kotka i myszkę. Właściwie jedyne, na co mogą liczyć organizacje antypirackie w wielu krajach, to odcinanie swoich przeciwników od zysków i „zmęczenie” ich. Warto też dodać, że Stowarzyszenie Sygnał edukuje Policję, a wkrótce będzie się dzielić wiedzą także z sędziami. Raport Deloitte wskazał też pewną słabość polskiego systemu na tym polu, co podkreśliła Teresa Wierzbowska w rozmowie z ISPortal:

Pokazał, co jest możliwe przy maksymalnym wykorzystaniu tych mechanizmów i ram prawnych, które mamy w Polsce, a gdzie ich skuteczność się kończy. Jest możliwe częściowe ograniczenie zjawiska piractwa treści wideo. Udało się zmniejszyć liczbę użytkowników, udało się też ograniczyć przepływy finansowe, ale tak naprawdę jest to obarczone gigantycznymi kosztami i ogromną pracą. Bez mechanizmu blokowania pirackich stron nie jesteśmy w stanie zrobić znaczącego postępu.

Czy więc doczekamy się w Polsce możliwości blokowania pirackich stron z prawdziwego zdarzenia? Na pewno są osoby, które będą do tego dążyć. I są też osoby, które z tym również sobie poradzą. Najwyżej wzrośnie zainteresowanie usługami VPN i darknetem w kraju.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Motortion Films / Shutterstock

Źródło tekstu: TorrentFreak, ISPForum, Wirtualnemedia.pl