DAJ CYNK

Czy Polska jest gotowa na brak prądu? Zapytałem operatorów

Marian Szutiak

Wydarzenia

Czy Polska jest gotowa na brak prądu? Zapytałem operatorów

Ostatnio sporo się mówi, ze tej zimy może nam zabraknąć prądu. To może mieć również wpływ na firmy telekomunikacyjne i świadczone przez nie usługi. Zapytaliśmy operatorów sieci Orange, Play, Plus i T-Mobile, jak zabezpieczają swoje sieci przed blackoutem.

Trwająca już kilka miesięcy wojna w Ukrainie to nie tylko potężne zniszczenia u naszych wschodnich sąsiadów, ale również duże zamieszanie na europejskim rynku energetycznym. Braki surowców energetycznych czy coraz wyższe ceny, to może się przełożyć na krótsze lub dłuższe przerwy w dostawie prądu elektrycznego. Jeśli takie coś nastąpi, może mieć to wpływ między innymi na działanie sieci telekomunikacyjnych, w których wszystko działa na prąd.

Zobacz: Twój telefon nagle przestanie działać. Oto przyczyna

Czy grozi nam telekomunikacyjny blackout?

Zasoby telekomunikacyjne należą do infrastruktury krytycznej, czego chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć. Rola łączności w sytuacji kryzysowej jest ogromna, dlatego próby jej niszczenia muszą być traktowane jako sabotaż i być ścigane z całą surowością prawa. Ale to też sprawia, że operatorzy muszą dopilnować, by infrastruktura telekomunikacyjna działała bez względu na okoliczności. To oznacza, że wszystkie stacje bazowe, centrale i inne kluczowe elementy powinny działać nawet w przypadku odcięcia od sieci energetycznej.

Telekomy w Polsce traktują to zobowiązanie bardzo poważnie, nawet jeśli nie wynika to wprost z przepisów prawa, a konkretnie – z rozporządzenia Ministra Łączności z dnia 21 kwietnia 1995 roku w sprawie warunków technicznych zasilania energią elektryczną obiektów budowlanych łączności. Z przyczyn oczywistych nie jest ono w pełni adekwatne do współczesnych masztów telekomunikacyjnych, których w momencie pisania tego prawa jeszcze nie było (z wyjątkiem istniejącej już wówczas sieci NMT450, która zapisała się w masowej świadomości dzięki kultowym „cegłom” Centertela).

Są plany, żeby temat awaryjnego zasilania infrastruktury telekomunikacyjnej poddać rygorystycznej regulacji, ale z tym trzeba postępować ostrożnie. Zależy nam przecież, by zapewnić jak najlepsze działanie sieci telekomunikacyjnych w przypadku awarii prądu, a nie doprowadzić do wyłączenia istniejących stacji bazowych z powodu braku możliwości spełnienia nadmiernie wyśrubowanych norm. Szczególnie w sytuacji, gdy budowa nowych masztów w Polsce ciągle napotyka przeszkody, a przez to są miejsca w Polsce, w których istnieje realny problem z zasięgiem.

Jak więc sieci komórkowe są chronione przed brakiem prądu? Przede wszystkim okazuje się, że w zasadzie wszystkie stacje bazowe w Polsce mają zasilanie awaryjne. Zazwyczaj jest to zasilanie bateryjne, czasem są to również agregaty prądotwórcze. W rzeczywistości nie ma w Polsce stacji bazowej, która nie byłaby w stanie działać bez prądu przez przynajmniej kilka godzin.

Dotyczy to przede wszystkim masztów stosunkowo mniej ważnych – kolejnych stacji bazowych na mocno zurbanizowanych obszarach itp. Jednak statystycznie co czwarta stacja ma wyższy status i to one są oczkiem w głowie operatorów. Zapewniają zasięg na dużym terenie, są ważnymi elementami sieci i infrastruktury krytycznej państwa, a więc nie można sobie pozwolić na ich awarię. Takie stacje często wyposażone są w zdublowane linie zasilające podłączone do dwóch różnych stacji transformatorowych. To zapewnia zasilanie obiektu w przypadku lokalnych klęsk żywiołowych: wichur, powodzi itp. Oprócz tego wyposażone są w agregaty prądotwórcze i mogą działać przez wiele godzin, a w przypadku gdy będzie dowożone paliwo – w zasadzie w nieskończoność.

Dziesiątki litrów paliwa jako zabezpieczenie przed blackoutem

Ale infrastruktura telekomunikacyjna to nie tylko widoczne stacje bazowe. Na zapleczu istnieje cała masa stacji węzłowych, najróżniejszego rodzaju centrali i innych kluczowych elementów, niezbędnych do działania zarówno sieci komórkowych, jak stacjonarnych. W ich przypadku obowiązuje wspomniane już wcześniej rozporządzenie z 1995 roku i jego wymogi są rygorystycznie przestrzegane, często z naddatkiem. Mamy tam do czynienia zarówno z awaryjnym zasileniem bateryjnym, jak i agregatami prądotwórczymi, w tym ogromnymi agregatami stacjonarnymi.

Żeby zatankować „pod korek” przeciętnego dużego operatora, dostarczającego stacjonarny Internet w Polsce, potrzeba kilkuset tysięcy litrów paliwa. I mieliśmy do czynienia z takimi sytuacjami w pierwszych dniach wojny w Ukrainie. Jeden z operatorów postanowił na wszelki wypadek zadbać o zapasy dla swoich agregatów i potrzebował aż 80 tysięcy litrów paliwa, żeby w pełni uzupełnić zbiorniki zapasowe. Taki zakup wymagał wówczas pomocy jednej ze strategicznych spółek paliwowych i dobrze pokazuje skalę problemu, ale jednocześnie wagę, jaką polskie telekomy do tej sprawy przykładają.

Można więc przyjąć, że w razie awarii prądu telefonia komórkowa i stacjonarny Internet będą generalnie działały. Jednak nie oznacza to, ze będziemy mogli z nich korzystać. Słabym ogniwem okazują się tu sami użytkownicy. No bo co z tego, że Internet będzie w „kablu”, skoro router Wi-Fi nie będzie działać z powodu braku prądu. Przeciętny współczesny smartfon rozładuje się mniej więcej po dobie i nie będziemy mogli z niego dzwonić, pomimo obecnego zasięgu sieci komórkowej. Kiedyś można było dzwonić przez telefon stacjonarny nawet w przypadku blackoutu – niezbędna energia była dostarczają przez kabel razem z sygnałem telefonicznym. Ale my już z telefonii stacjonarnej nie korzystamy i jej w naszych mieszkaniach nie instaluje.

Telekomy w Polsce gotowe na blackout

Wysłaliśmy do operatorów sieci Orange, Play, Plus i T-Mobile pytanie dotyczące tego, jak firmy te zabezpieczają się przed możliwymi przerwami w dostawach prądu. Sporo ciekawych informacji otrzymaliśmy od Wojciecha Jabczyńskiego, rzecznika Orange Polska.

Dysponujemy procedurami awaryjnymi na wypadek zaistnienia takiej sytuacji, zweryfikowanymi w ramach posiadanego przez nas certyfikatu Systemu Zarządzania Ciągłością Działania - ISO 22301. Dzięki bateriom podtrzymującym zasilanie stacji bazowych mogą one jeszcze działać do kilku lub nawet do kilkunastu godzin po odłączeniu prądu. Jeśli zasięg terytorialny wyłączenia byłby stosunkowo niewielki, to istnieje możliwość wydłużenia tego czasu dzięki agregatom prądotwórczym. Urządzenia wchodzące w skład naszej sieci rdzeniowej są natomiast wyposażone w zasilanie awaryjne (baterie podtrzymujące i agregaty, a często również niezależne linie zasilające), co sprawia, że działanie rdzenia sieci nie powinno zostać zakłócone przez przerwy w zasilaniu.

Jeśli chodzi o telefony stacjonarne (technologie PSTN), to w większości przypadków będą one działały, szczególnie te w dużych i średnich aglomeracjach. Zasilanie telefonów pochodzi z węzłów komutacyjnych, które mają odpowiednie zabezpieczenia przed brakiem zasilania – baterie i agregaty prądotwórcze. W mniejszych i odleglejszych lokalizacjach czas podtrzymania usług zależy od czasu trwania i skali takiego wyłączenia. Dzięki bateriom podtrzymującym zasilanie elementów komutacyjnych mogą one jeszcze działać do kilku godzin po odłączeniu prądu. Jeśli zasięg terytorialny wyłączenia będzie stosunkowo niewielki, to istnieje możliwość wydłużenia tego czasu dzięki agregatom prądotwórczym. 

Podobnie jest z dostępem do Internetu - dzięki bateriom podtrzymującym zasilanie elementów sieci dostępowych mogą one jeszcze działać do kilku godzin po odłączeniu prądu. Jeśli zasięg terytorialny wyłączenia będzie stosunkowo niewielki, to istnieje możliwość wydłużenia tego czasu dzięki agregatom prądotwórczym. Trzeba jednak pamiętać, że brak prądu na rozległym obszarze może wiązać się z wyłączeniem urządzeń końcowych (modemy, routery internetowe), niezbędnych do działania Internetu.

– napisał Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange Polska

Odpowiedzi z pozostałych sieci są mniej obszerne, ale również są uspokajające i wynika z nich, że nie mamy się czym przejmować. No może poza tym, że musimy po swojej stronie zadbać, by telefon czy inne urządzenie telekomunikacyjne miało zasilanie.

Priorytetem P4 (operatora sieci Play) jest zapewnienie obywatelom niezakłóconego dostępu i bezpieczeństwa usług telekomunikacyjnych. W tym celu, operator zabezpieczył swoje potrzeby energetyczne odpowiednimi umowami z dostawcami energii, a w przypadku ewentualnych braków energii jest przygotowany od strony technicznej na zastosowanie odpowiednich rozwiązań zasilania tymczasowego. Natomiast zapewnienie ciągłości dostaw energii elektrycznej na poziomie krajowym jest niezbędnym warunkiem funkcjonowania sieci telekomunikacyjnych, nieodzownym dla codziennego funkcjonowania obywateli, a także administracji, edukacji i gospodarki.

– napisał Krzysztof Sylwerski z Play

Zachowanie najwyższej jakości usług, a przede wszystkim: ich dostępności, jest dla nas priorytetem. Dlatego też jesteśmy przygotowani do zapewnienia ciągłości pracy sieci nawet w przypadku czasowych przerw w zasilaniu. W zależności od rodzaju obiektów oraz ich znaczenia dla działania całej sieci wyposażamy nasze instalacje między innymi w zapasowe zasilanie akumulatorowe, panele fotowoltaiczna lub generatory spalinowe, a nasi technicy gotowi są do wyruszenia w teren, by zapewnić dostawy paliwa do generatorów oraz ich serwis. Oczywiście to rozwiązania awaryjne, doraźne, które nie są w stanie w długiej perspektywie zastąpić zasilania z sieci energetycznej.

– dodało Biuro Prasowe T-Mobile

Zobacz: T-Mobile: nowy wariant oferty z darmowym 1200 GB
Zobacz: W Polsce ruszył darmowy operator komórkowy. Jest jeden warunek

Ankieta
20%
23%
28%
17%
11%

Wszystkich głosujących: 1947

Źródło ankiety: Twój telefon nagle przestanie działać. Oto przyczyna

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock

Źródło tekstu: PIIT, Orange, Play, T-Mobile