DAJ CYNK

Rosja panikuje po mobilizacji. Szaleńcy i oszuści w akcji

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Wydarzenia

Rosja ogarnięta paniką. Na aukcji zamówisz łamanie ręki

W sieci pojawiają się fałszywe listy mobilizacyjne, a oszuści za pieniądze oferują rzekomą pomoc w wykluczeniu z nich lub w ucieczce za granicę, donosi rosyjski dziennik Kommiersant. A na tym nie koniec.

Po tym, jak w Rosji ogłoszono mobilizację w związku z trwającym na Ukrainie konfliktem, kraj w wielu miejscach ogarnął blady strach. Rzecz jasna, trudno się dziwić, że ktokolwiek nie chce ginąć za reżim, ale to woda na młyn dla walki informacyjnej. Po pierwsze, panika jest tu ewidentnie na rękę stronie ukraińskiej, a po drugie - używanie mają najrozmaitsi oszuści.

Według Kommiersant w komunikatorze Telegram coraz częściej rozpowszechniane się fałszywe bazy danych, zawierające nazwiska osób rzekomo powołanych do służby. W istocie rzeczy mają to być natomiast kompilacje starych wycieków, jedynie zredagowane tak, by nadać im wiarygodności. Zawierają więc po około 300 tys. rekordów, czyli mniej więcej tyle, ilu poborowych zamierza pozyskać Kreml. W dodatku miewają wyraźnie wojskową otoczkę, w tym chociażby spreparowane pieczęcie wybranych WKU.

Wyciek danych jak chleb powszedni

Istotnie, w ostatnich miesiącach do wycieków danych w Federacji dochodzi nadzwyczaj często. W ręce włamywaczy wpadły bazy wielu znaczących usług, w tym m.in. Yandex.Food, Delivery Club, CDEK, Ozon, a nawet rosyjskiej poczty. Jak szacuje Roskomnadzor, tylko do sierpnia odnotowano nie mniej niż 40 dużych incydentów, w ramach których łącznie upubliczniono dane ponad 300 mln kont należących do obywateli Rosji. Zatem, jest w czym przebierać.

Inna sprawa, że atmosferę równocześnie podgrzewają wieści takie jak przytaczana przez sam Kommiersant historia trzech mężczyzn, którzy to wezwania otrzymali ponoć zaraz po publikacji wycieku ze swymi nazwiskami. Niemniej dziennik konsekwencje przypisuje taki stan rzeczy zbiegowi okoliczności, co oczywiście, z uwagi na mnogość krążących po sieci danych, jest całkiem możliwe.

Co ciekawe, być może w niektórych przypadkach schemat jest też zupełnie odwrotny. Mianowicie komendy uzupełnień nie mają żadnych spektakularnych wycieków, ale chętnie z nich korzystają. W mediach społecznościowych pojawia się relacja mężczyzny imieniem Andriej, który twierdzi, że chcąc zachować w internecie anonimowość, rejestruje się wszędzie jako Siergiej. I właśnie to drugie, fikcyjne imię miało wystąpić w komunikacji dotyczącej mobilizacji.

Złamiemy ci rękę za 1500 rubli. Bezboleśnie

Jak przystało na kraj ogarnięty paniką, szybko pojawili się oszuści albo, mówiąc eufemistycznie, kreatywni biznesmeni. Pewien moskiewski ratownik medyczny w serwisie ogłoszeniowym Avito zaoferował za 1500 rubli (ok. 123 zł) usługę polegającą na bezbolesnym złamaniu ręki. Ogłoszenie zniknęło, a medyk według Telegramu został aresztowany. Inni oferują pomoc w przekroczeniu granicy, sprzedając szemrane winiety. Czy to scam czy rzeczywista opcja, trudno określić.

Roskomnadzor jako główny rosyjski regulator telekomunikacyjny ocenia, że od momentu ogłoszenia mobilizacji liczba incydentów z danymi w tle wzrosła o 70 proc. Co więcej, zdaniem agencji taki proceder będzie się w najbliższych tygodniach nasilać. Armia IT Ukrainy, formalnie zatwierdzona przez Kijów jednostka cybernetyczna, nie komentuje tematu, ograniczając się najwyżej do przytyków.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock

Źródło tekstu: Kommiersant, Telegram, oprac. własne