DAJ CYNK

Pajacyki. Rzucił w premiera telefonem, według służb wyraził zachwyt

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Wydarzenia

Rzucasz telefonem w premiera? To oznaka zachwytu

Przynajmniej tak przekonują indyjskie służby bezpieczeństwa, które stają w ogniu oskarżeń po tym, jak ktoś rzucił smartfonem w premiera kraju Narendrę Modiego.

Ochrona VIP-ów to niezwykle odpowiedzialne zadanie i nie dziwi, że wszelkie incydenty w tej kwestii traktowane są niezwykle poważnie. No chyba, że ktoś, kto akurat dał plamę, musi się wytłumaczyć opinii publicznej i postawi na odrobinę ekwilibrystyki.

– Osoba rzucająca telefonem w premiera nie miała złych intencji, a jej zachowanie było oznaką zachwytu – przekonuje rzecznik indyjskiej Special Protection Group (SPG), odpowiednika naszego SOP-u.

W Indiach trochę straszno, trochę śmieszno

Z punktu widzenia Nowego Delhi, sprawa jest trochę straszna, a trochę śmieszna. Mianowicie 30 kwietnia premier Narendra Modi pojawił się w mieście Mysuru w stanie Karnataka, co jest jednym z przystanków na trasie ogólnokrajowego tournee polityka.

Pozdrawiał obywateli z wnętrza otwartego pojazdu, gdy jeden ze zgromadzonych energicznie rzucił telefonem. Modi wprawdzie zdołał się uchylić i nie został choćby draśnięty, ale reakcja jego ochroniarzy z SPG wzbudziła niepokój lokalnych mediów.

Jak zauważa dziennik „Times of India”, funkcjonariusze sprawę kompletnie pokpili. Krewkiego mężczyznę przeoczyli, a już po zdarzeniu potrzebowali dłuższej chwili, by przyjąć odpowiedni szyk i ruszyć za sprawcą.

Sprawca zostanie celebrytą. Tak jakby

Czy go złapali, nie wiadomo. Rzecznik specjalnej formacji twierdzi, że tak, ale sprawca nie zostanie ukarany. Wedle przedstawionej przez służby oceny jest bowiem sympatykiem Indyjskiej Partii Ludowej, z której wywodzi się premier, a rzut był manifestem zachwytu.

Teraz, aby „odpokutować” swój czyn, miotacz smartfonów ma... nagrać wideo, w którym wyjaśni co i dlaczego zrobił. Musi ponadto publicznie zapewnić, że nie miał złych intencji, a reakcja służb była adekwatna do czynu.

A jako że w Indiach obowiązuje prawo precedensu, to wiedzcie, że jadąc tam, możecie śmiało okazywać swój zachwyt przez rzucanie w ludzi telefonem. Rzecz jasna, może to być kosztowne, ale przynajmniej w teorii nikt was za to nie wsadzi ;)

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: BK_graphic / Shutterstock

Źródło tekstu: Times of India, oprac. własne