DAJ CYNK

Urzędnik upuścił telefon do wody. Zrobił koszmar mieszkańcom

Anna Rymsza

Wydarzenia

Urzędnik upuścił telefon do wody. Zdewastował całą okolicę

Ta historia byłaby zabawnym przykładem poświęcenia dla smartfonu. Niestety konsekwencje utrzymają się przez długie miesiące w okolicy.

Robił selfie, upuścił smartfon

Poniekąd cieszę się, że ta historia nie wydarzyła się w Polsce, ale na drugim końcu świata. Indyjski rządowy inspektor ds. żywności upuścił swój smartfon do wody. Jego smartfon był warty 1200 dolarów i było na nim rzekomo rządowe informacje. Tymczasem wypadek miał miejsce w niedzielę w czasie wolnym urzędnika.

Urzędnik stał wtedy na tamie tworzącej zbiornik retencyjny Kherkatta (stan Chhattisgarh). Normalnie w takiej sytuacji człowiek pożałowałby swojej lekkomyślności i machnął ręką na straconą sprawę, ale nie pan Rajesh Vishwas! Inspektor uruchomił akcję ratowniczą, o jakiej pomarzyć mogą tonący ludzie.

Poszukiwania smartfonu trwały trzy dni. Najpierw na miejscu pomagali ludzie z okolicy, w tym nurkowie. Niestety smartfonu nie można było znaleźć wśród kamieni na dnie zbiornika. Był jednak cień nadziei, że się to uda, jeśli woda nie będzie tak głęboka. Wystarczyłoby obniżyć jej poziom o pół metra…

Pan Vishwas wykorzystał więc swój autorytet, by wypompować wodę ze zbiornika. Tak, dobrze widzisz. Lato ruszy pełną parą lada dzień, a ze zbiornika magazynującego wodę wylano 2,1 miliona litrów. Widać nie była tak cenna, jak smartfon (BBC podaje, że był to Samsung Galaxy, na Twitterze zaś mowa o smartfonie Apple). Co z tego, że można by wykorzystać tę wodę do nawodnienia 1500 akrów ziemi uprawnej w okolicy w czasie palących upałów? Nie wspominając już o zwierzętach, dla których jest ważnym wodopojem.

Nie znaleźli, za głęboko

Woda nie została spuszczona natychmiast. Inspektor załatwił dwie pompy z silnikami spalinowymi i podobno z własnej kieszeni płacił za olej napędowy. Od lokalnych władz rzeczywiście uzyskał zgodę, by obniżyć nieco poziom wody, ale pompy pracowały przez ponad dwie doby i przelały znacznie więcej, niż powinny. Woda była wylewana do pobliskiego kanału. Pewnie zbiornik zostałby zupełnie osuszony, gdyby nie skarga mieszkańca z okolicy do lokalnych władz.

Po przeczytaniu tej historii mam dwa wnioski. Po pierwsze, niektórzy za bardzo kochają swoje telefony i są w stanie zrobić dla nich więcej, niż dla ludzi. Po drugie, niektórzy nie powinni pracować na pewnych stanowiskach. Znów mamy przykład tego, jak krótkowzroczność jednostek może słono kosztować tysiące.

Jakie losy spotkały bohaterów tej historii? Smartfon się znalazł. Po trzech dniach na dnie potężnego zbiornika już do niczego się nie nadawał. Pan Vishwas zaś został zawieszony w obowiązkach za wykorzystanie autorytetu. Nie ma informacji o ewentualnej karze dla osoby, która zezwoliła na obniżenie poziomu wody w zbiorniku.

Rolnicy z okolicy mają, przepraszam za wyrażenie, przechlapane.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Ramandeep Singh Mann (@ramanmann1974)

Źródło tekstu: India News, BBC