DAJ CYNK

Popularne sklepy wodziły klientów za nos? UOKiK interweniuje

Anna Rymsza

Wydarzenia

sklepy zwodziły klientów

Dwa popularne sklepy internetowe prawdopodobnie zwodziły klientów. Promocje tak naprawdę nie były promocjami. Sprawą zajął się UOKiK.

Podejrzenia dotyczą sklepów internetowych Renee i Born2Be. Można w nich kupić odzież i obuwie. Oba należą do tego samego właściciela – AzaGroup.

Sklepy prawdopodobnie naruszyły zapisy dyrektywy Omnibus, która wymaga jasnego informowania o obniżkach cen towarów i usług. To dzięki niej w ofertach promocyjnych możemy zobaczyć nie tylko aktualną cenę, ale też najniższą cenę z ostatnich 30 dni. To ma ochronić nas przed przepłacaniem za rzekome okazje. Sklepy nie mają jak udawać, że coś zostało przecenione, jeśli to nieprawda.

Przepisy obowiązują w Polsce od 1 stycznia 2023 roku i zostały wprowadzone wraz z nowelizacją ustawy o informowaniu o cenach towarów i usług.

Prezes UOKiK rozpoczął już postępowanie przeciwko firmie. We wtorkowym komunikacie urzędu można przeczytać:

Renee i Born2Be to popularne sklepy internetowe z odzieżą i obuwiem należące do spółki AzaGroup. Wątpliwości Prezesa UOKiK budzi sposób oznaczania promocji w ich ofercie – niezgodny z przepisami dyrektywy Omnibus i mogący wprowadzać konsumentów w błąd.

Renee i Born2Be zwodziły klientów

Prezes UOKiK ma konkretne zarzuty w sprawie sklepów Renee i Born2Be. Po pierwsze, obowiązek informowania konsumentów o cenie aktualnej oraz najniższej cenie towaru w ciągu ostatnich 30 dni przed rzekomą obniżką jest w mocy na wszystkich etapach sprzedaży. Nie można więc zareklamować promocji, a potem nie dać jej klientowi. Tymczasem w sklepach Renee i Born2Be ceny widoczne na reklamach na stronach i w aplikacjach mobilnych nie były dostępne dla klienta „z ulicy”, a tylko dla członków klubów lojalnościowych i nie było to jasno zaznaczone.

Ponadto, żeby kupić produkt w cenie z banneru reklamowego, trzeba dopłacić swoimi danymi: założyć konto w serwisie, przyłączyć się do klubu lojalnościowego i podać kod promocyjny. No ale gdyby konsument od razu wiedział, co go czeka, nie kliknąłby w reklamę.

Zobacz: Miliony Polaków tam kupują. Mogli paść ofiarą zmowy cenowej

Kolejny zarzut dotyczy łamania wprost dyrektywy Omnibus, czyli nieprawidłowego oznaczania obniżek. Możliwe, że właściciel sklepów oferował jako „promocyjne” produkty, których cena w ciągu 30 ostatnich dni nie uległa zmianie, a może nawet wzrosła. To zaprzeczenie samej idei promocji. UOKiK przypomina w komunikacie, że takie słowa jak „wyprzedaż”, „promocja”, „obniżka” i im podobne zarezerwowane są dla ofert, w których aktualna cena jest niższa od najniższej ceny w ciągu ostatnich 30 dni.

Właścicielowi sklepów grozi kara finansowa, wynosząca do 10 proc. obrotów.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Fyi