DAJ CYNK

Gorące Telefony 2015

Lech Okoń (LuiN)

Felietony

10. Huawei P8 Lite - świetny smartfon na każdą kieszeń

Mniejsza, odchudzona i przede wszystkim znacznie tańsza wersja Huaweia P8 osiągnęła większy sukces w Polsce niż flagowy model chińskiej firmy. Wszystko za sprawą ceny poniżej tysiąca złotych połączonej z zaskakująco dobrym miksem podzespołów. 2 GB pamięci RAM, 5-calowy ekran HD, 16 GB pamięci wewnętrznej, LTE, opcjonalny dual SIM i niezłe aparaty 13 (z obiektywem F/2.0!) i 5 Mpix to zestaw właściwie nieosiągalny dla konkurentów w 2015 roku, przy kryterium ceny około 900 zł. Niewątpliwie uroku dodaje też minimalistyczny design, choć warto pamiętać, że nie są to już metale z modelu P8, lecz stylizowane na nie plastiki (dobrej jakości mimo wszystko). Podczas naszych testów najistotniejszą wadą okazał się akumulator - ten trzeba niestety ładować codziennie. Nie da się też ukryć, że wyświetlacz choć dobrej rozdzielczości jak na tę półkę cenową, nie należy do najjaśniejszych. Mimo wszystko dla P8 Lite, który wszedł do sprzedaży w maju, właściwie nie było alternatyw - no chyba, że w czeluściach mniej pewnych pod względem serwisu chińskich marek.

Sam najbardziej obawiałem się chipsetu, ale autorski HiSilikon Kirin 620 z ośmioma rdzeniami Cortex-A53 taktowanymi zegarem 1,2 GHz okazał się wydajniejszy od Snapdragona 410 i najbliżej mu droższemu Snapdragonowi 615 (co ciekawe telefon jest dostępny też w wersji z tym chipsetem). Taka wydajność była w 2015 roku bardziej typowa dla telefonów z segmentu do 1500 zł, tymczasem Huawei wcisnął ją do segmentu poniżej 1000 zł. To musiało skończyć się sukcesem.


Zobacz: dane techniczne i zdjęcia telefonu w katalogu.

9. Sony Xperia Z5 - czy Bond popełnił błąd?

Półroczny cykl premier flagowców Sony zdecydowanie nie służy firmie. Ktoś kupuje sobie w chwili premiery "super-ekstra najdroższą i najlepszą Xperię", już 4 miesiące później producent zapowiada nowy model, a kolejne dwa miesiące później zostajemy z telefonem o generację starszym niż aktualnie panujący flagowiec. To trochę nie fair. Przy okazji rozmywają się różnice sprzętowe pomiędzy modelami, a roczny cykl wymiany generacji chipsetów sprawia, że dwie Xperie pod rząd mają właściwie tę samą wydajność. Z daleka nie sposób też stwierdzić której generacji model widzimy - niegdyś chwalony minimalistyczny design jest teraz nieco już oklepany i wtórny.

Nie da się jednak ukryć, że uzbrojone w rurki cieplne i pastę termiczną Xperie Z5 są o wiele bardziej używalne niż przedwakacyjny model Z3+. W końcu telefon nie przegrzewa się co chwila. Doszedł też lepszy ekran (jaśniejszy, o wreszcie cieplejszej bieli), rewelacyjnie działający czytnik linii papilarnych (niemal 100% skuteczność, natychmiastowy odczyt w czasie wciskania przycisku blokady), no i przede wszystkim wreszcie, po 4 generacjach nudy, nowa matryca aparatu fotograficznego. Oprogramowanie aparatu może trochę jeszcze kuleje względem konkurentów, ale mamy zarówno skok jakości zdjęć (tryb auto teraz też w pełnej rozdzielczości), jak i najlepsze na rynku filmy z genialną stabilizacją Steady Shot.

Z grubsza rzecz biorąc, wszystkie trzy flagowce: Z5, Z5 Compact i Z5 Premium mają te same możliwości. Mniejsza Z5 Compact oferuje najdłuższy czas pracy, jednak lekko zmodyfikowany design sprawił, że wygląda trochę tanio, z kolei większa Z5 Premium ma pierwszy na rynku ekran 4K, który tak naprawdę wszędzie poza galerią działa jako FullHD. Takie trochę mętne to wszystko i generacja Z5 jest mniej atrakcyjna niż generacja Z3 sprzed roku. Nie ma już tego "efektu wow", a smartfony stały się jakieś takie... brzydsze. Szczególnie na tle coraz atrakcyjniejszych wizualnie konkurentów.


Zobacz: dane techniczne i zdjęcia telefonu w katalogu.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News