Przeniosłem się na wieś. Telekomy zrobiły ze mnie jaskiniowca


Z uwagi na rodzaj wykonywanej pracy, jedną z najważniejszych rzeczy w miejscu, w którym mieszkam, jest dostęp do szybkiego Internetu, a także możliwość skorzystania z bardziej podstawowych usług, jak połączenia telefoniczne czy wiadomości tekstowe. W Polsce nie wszędzie jest z tym „zielono”, ale czasem robi się absurdalnie.

Marian Szutiak (msnet)
99+
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Przeniosłem się na wieś. Telekomy zrobiły ze mnie jaskiniowca

W ostatnich latach tak się złożyło, że kilkukrotnie zmieniałem miejsce zamieszkania, czasem pokonując przy tym setki kilometrów. Dzięki temu mogłem się na własnej skórze przekonać, jak się mają sprawy z Internetem i, bardziej ogólnie, telekomunikacją w różnych miejscach w Polsce. A był to dom jednorodzinny w bieszczadzkiej wsi, blok i mała kamienica niedaleko centrum 400-tysięcznego miasta, duża kamienica w ścisłym centrum tego miasta oraz dom na polanie w środku lasu. Tak, dobrze przeczytałeś. Miejscowość, w której obecnie mieszkam, to dosłownie polana w Puszczy Wkrzańskiej.

Dalsza część tekstu pod wideo

Ale zacznijmy od początku…

Bieszczady, LTE i „nie możemy pana podłączyć”

Większość swojego dotychczasowego życia spędziłem w Bieszczadach. Moim pierwszym łączem internetowym w domu, kilka lat po studiach, było łącze komórkowe Plusa. To ten operator oferował wtedy w mojej okolicy najlepszy zasięg, a także najszybciej wprowadził takie „nowinki” technologiczne, jak HSDPA czy LTE.

Zasięg był najlepszy, co nie znaczy, że był dobry. By móc w miarę komfortowo korzystać z Internetu, musiałem użyć zewnętrznej anteny. O ile download potrafił (przy LTE) dochodzić nawet do 40 Mb/s, o tyle jednak upload był cały czas bardzo słaby, około 1 Mb/s. Ileż to razy, chcąc coś dużego wysłać, musiałem wyjść z laptopem i modemem z domu oraz udać się w miejsce położone nieco wyżej. Tam już z uploadem nie było problemów, a dane wysyłały się „błyskawicznie” (nawet do ponad 30 Mb/s).

Przeniosłem się na wieś. Telekomy zrobiły ze mnie jaskiniowca

Gdzieś około roku 2009 postanowiłem spróbować podłączyć się do przebiegającej niedaleko mojego domu linii telefonicznej, należącej do Telekomunikacji Polskiej. Zadzwoniłem na infolinię, powiedziałem, czego chcę (chodziło mi o podłączenie Internetu) i okazało się, że jest to możliwe. No to złożyłem zamówienie, a już po kilku dniach był u mnie kurier ze sprzętem oraz umową. Jakiś czas później wszystko się zmieniło za sprawą „kubła zimnej wody” w postaci techników, którzy mieli mnie podłączyć do sieci. Okazało się, ze wszystkie pary są zajęte, więc usługi internetowej nie da się do mnie podłączyć. Pozostawało mi czekać, aż operator rozbuduje swoją infrastrukturę, czyli położy nowe kable z najbliższej „centralki” (4 km ode mnie).

A wydawało mi się, że w 2009 roku już można było zapomnieć o PRL-u i znanego z tamtych czasów wieloletniego oczekiwania na telefon. Jak się jednak przekonałem kilka razy (o jednym przypadku napiszę w dalszej części tego felietonu), to wciąż działa. Nawet jeśli zamiast Telekomunikacji Polskiej mamy teraz Orange Polska.

Później nadszedł czas pieniędzy unijnych i prowadzonych w wielu miejscach w Polsce światłowodów. Ten najbliższy mojej wsi położono wzdłuż drogi łączącej Ustrzyki Dolne z Ustrzykami Górnymi. Proces wkopywania kabla trwał niemiłosiernie długo, ale zakończył się sukcesem. No prawie, ponieważ szybko się okazało, że brakuje tych, którzy chcieliby do tego światłowodu podpiąć domy i świadczyć usługi. W mojej okolicy nic się pod tym względem nie zmieniło co najmniej do 2018 roku, kiedy się stamtąd wyprowadziłem. Gdy kilka miesięcy temu sprawdzałem, jak się sprawy mają, okazało się, że mógłbym mieć w swoim starym domu łącze o przepustowości 1 Gb/s. Jak to mówią, lepiej późno niż wcale.

Przeniosłem się na wieś. Telekomy zrobiły ze mnie jaskiniowca


Szczecin – miasto dużych możliwości i jeszcze większych absurdów

Gdy w połowie 2018 roku przeprowadziłem się z Bieszczadów do Szczecina, zamieszkałem w bloku położonym w zielonej okolicy miasta, pół godziny spacerem od ścisłego centrum. W tym miejscu z łącznością nie miałem żadnych problemów. W bloku była infrastruktura UPC Polska, więc miałem od nich Internet. Na 8 piętrze nie było też problemów z zasięgiem sieci komórkowej. I tak to trwało do 2019 roku, gdy przeprowadziłem się do nowej lokalizacji – znacznie większego mieszkania w pobliżu tego bloku, ale już w małej kamienicy. To o tym miejscu pisałem w swoim wcześniejszym felietonie pt. Podpiąłem światłowód na siłę. Kosztowało to krocie. W międzyczasie, podczas remontu, przez 4 miesiące mieszkałem w kamienicy w ścisłym centrum Szczecina, gdzie żadnych problemów z Internetem stacjonarnym również nie było.

Właściciele mieszkań w tej małej, docelowej kamienicy tworzą wspólnotę mieszkaniową. Na jej terenie, 3 metry od ściany budynku, znajduje się studzienka telekomunikacyjna Orange, między innymi ze światłowodem. Skąd o tym wiem? Ponieważ, jak napisałem w podlinkowanym wyżej felietonie, UPC Polska wykorzystał ten fakt do zestawienia na moje potrzeby łącza internetowego.

Przeniosłem się na wieś. Telekomy zrobiły ze mnie jaskiniowca

Orange Polska tymczasem do dziś twierdzi, że się nie da. Że mam czekać, wypełniać jakieś formularze, zachęcać do tego sąsiadów, i czekać. Jak w PRL-u. A lata lecą, już cztery. I to w sytuacji, gdy – jak się okazało – w ramach programu POPC w zasięgu światłowodu pojawiło się wiele lokalizacji, których mieszkańcy tego nie chcieli. Podobno są wśród nich nawet pustostany, czyli miejsca, w których nikt już nie mieszka. A tymczasem jeśli ktoś chce mieć u siebie Internet światłowodowy, może usłyszeć tekst w rodzaju „my nie podłączamy na życzenie”. Taką odpowiedź dostałem na infolinii Orange Polska, gdy usiłowałem podłączyć sobie światłowód jako przedsiębiorca. Coś, co w UPC Polska zadziałało szybko i niemal bezproblemowo, u Pomarańczowych się nie udało.

Z posiadanych przeze mnie informacji wynika, że jeden z członków wspólnoty wystosował żądanie do Orange Polska, żeby ten usunął swoją studzienkę z terenu wspólnoty, skoro żaden z mieszkańców z tego nie korzysta, a pomarańczowa spółka nie płaci wspólnocie za korzystanie z terenu (jak się okazuje, bezumownie). Warunkiem, by zostało po staremu, jest podłączenie kamienicy do światłowodu Orange. W momencie, gdy piszę te słowa, operator nie odpowiedział jeszcze temu człowiekowi.

Zostawmy jednak na razie Orange Polska i wróćmy do UPC Polska. Z ich usług w tej małej kamienicy zacząłem korzystać w 2020 roku, kiedy trwająca właśnie pandemia COVID-19 spowodowała, że Internet LTE T-Mobile (z tego pierwotnie tam korzystałem) w godzinach „szczytu” jest nieużywalny. Pracowałem wtedy zdalnie w redakcji TELEPOLIS.PL i sprawny Internet był mi niezbędny.

W 2021 roku spotkało mnie coś bardzo pozytywnego. Z nieznanego mi powodu UPC Polska postanowił zmienić wiążącą mnie z nimi umowę zawartą na czas określony (4 lata) w umowę na czas nieokreślony. Oczywiście, że z tego skorzystałem i wykorzystałem ten fakt w tym roku, gdy znowu zmieniałem miejsce zamieszkania. W opuszczanym przeze mnie mieszkaniu zamieszkała moja teściowa.

Internet w tamtej lokalizacji nadal był potrzebny, ale nie miałem ochoty za to nadał płacić 369 zł brutto miesięcznie (za łącze 600/60 Mb/s). Złożyłem więc w Play (w międzyczasie Play kupił UPC Polska) wypowiedzenie umowy, za pomocą dostępnego na ich stronie formularza. Przy okazji pojawił się komunikat, że jak zostawię swój numer telefonu, to oni do mnie zadzwonią i coś zaproponują.

No to zostawiłem numer i po chwili rzeczywiście ktoś do mnie zadzwonił. Jednak zamiast oferty, miał do mnie pytanie: „w czym mogę panu pomóc?”. No to powiedziałem konsultantowi, jak wygląda sytuacja, czyli że mieli do mnie zadzwonić z ofertą. Na co ów pan po chwili zastanowienia: „nie mamy dla pana żadnej oferty”. Nie było więc sensu przedłużać tej rozmowy. Gdy zbliżył się czas końca okresu wypowiedzenia, znowu zadzwonił do mnie ktoś z Play, tym razem z pytaniem, dlaczego rezygnuję z Internetu? Zgodnie z prawdą powiedziałem, że to przez zbyt wysoką cenę. Na co mój rozmówca powiedział, że niczego w niższej cenie (niż 369 zł za 600/60 Mb/s) mi nie może zaoferować. Na co ja: „to po co pan dzwoni i marnuje mój czas?” – nie dowiedziałem się tego, więc zakończyłem połączenie.

Na koniec tej części pozwolę sobie wspomnieć o jeszcze jednym absurdzie w UPC Polska. Otóż, gdy zacząłem korzystać za ich pośrednictwem z Internetu, cała kamienica znalazła się w zasięgu, przynajmniej według narzędzia dostępnego na stronie internetowej operatora. Co więcej, system informatyczny spółki pozwalał również złożyć zamówienie. Potem się jednak okazywało, że kamienica niby w zasięgu światłowodu UPC Polska jest, ale tak naprawdę nie jest, ponieważ jest tu światłowód podłączony na indywidualne zamówienie firmy, która się w niej mieści, i nie można do niego nikogo więcej podpiąć. Chodziło oczywiście o mnie i moją działalność gospodarczą. A gdy pieczę nad wszystkim zaczął mieć Play, to zrobiło się jeszcze ciekawiej. Fioletowy operator coś pomieszał w adresie i sam już nie wiedział, czy jest tam światłowód, czy go nie ma.

Przeniosłem się na wieś. Telekomy zrobiły ze mnie jaskiniowca


Wieś w środku lasu, ale ze światłowodem

Moje zainteresowanie przeprowadzką nabrało „rozpędu” w 2022 roku, gdy znalazłem odpowiednie miejsce w postaci budowanego właśnie bliźniaka w miejscowości położonej zaledwie 2 km od granicy Szczecina. Wieś ta jest w zasadzie dużą polaną na terenie Puszczy Wkrzańskiej. Dom domem, ale co z łącznością?

Już gdy pierwszy raz byłem w tej wsi zauważyłem, że z zasięgiem sieci komórkowych jest tu bardzo słabo. Niby stacje bazowe są oddalone od tego miejsca o zaledwie 2 kilometry, jednak rosnący po drodze las stanowi skuteczną przeszkodę. Szczególnie, jeśli ktoś korzysta z usług Orange Polska (jak ja) czy T-Mobile. Nieco lepiej jest w przypadku sieci Plus, a najlepszy zasięg mają Fioletowi. Ale i tak przede wszystkim w starszych technologiach.

Przeniosłem się na wieś. Telekomy zrobiły ze mnie jaskiniowca

Zacząłem więc szukać sposobu na to, by mieć w nowym domu dostęp do Internetu. Gdyby niczego nie udało się znaleźć, rozwiązaniem było skorzystanie z usługi Elona Muska, czyli Internetu satelitarnego Starlink. To dosyć kosztowne rozwiązanie, ale działa. I wtedy zdarzył się „cud”. Okazało się, że miejscowość ta jest właśnie podłączana do światłowodu w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa. I jakoś udało się mój nowy dom do tego światłowodu podłączyć, co wcale nie było takie oczywiste, ani tym bardziej proste. Bo wiedzieć Ci trzeba, drogi Czytelniku, że raz ustaloną listę lokalizacji, które się podłącza do światłowodu w ramach POPC, ciężko jest później zmienić. Tak przynajmniej było do tej pory.

Stabilne i szybkie połączenie internetowe daje w miejscu niemal pozbawionym dobrze działającej sieci komórkowej także inne, oprócz dostępu do Internetu, zalety. Dzięki funkcji Wi-Fi Calling można również prowadzić standardową rozmowę telefoniczną czy przesyłać wiadomości. Ale z tym ostatnim w moim przypadku było coś nie tak i SMS-y mogłem przesyłać tylko przez sieć komórkową, a przez Wi-Fi już nie.

W trakcie przeprowadzonego przeze mnie krótkiego „śledztwa” szybko znalazł się winowajca. Chodziło o jedną z usług, z których korzystałem. Na stronie pomarańczowego operatora znalazłem wzmiankę, że SMS-y nie działają przez Wi-Fi w przypadku posiadania aktywnej usługi Ekstra karta eSIM. A ja z niej korzystałem, by móc używać jednego numeru telefonu w smartfonie oraz w zegarku. Gdy usługę wyłączyłem, SMS-y przez Wi-Fi zaczęły działać. A było to w czasie, gdy coś zepsuli w aplikacji mObywatel i autoryzowanie się w systemie ePUAP (często z tego z różnych powodów korzystam) było znowu możliwe tylko przez SMS. Teraz jednak myślę, że chyba z powrotem włączę Ekstra kartę eSIM.

W międzyczasie zwróciłem się do T-Mobile, zadając znanej sobie osobie w tej sieci pytanie, czy da się u nich jednocześnie korzystać z dodatkowej karty eSIM z tym samym numerem i na głównej karcie przesyłać wiadomości SMS przez Wi-Fi? Niestety, jak dotąd nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Nie wiem więc, czy jest to ograniczenie techniczne Wi-Fi Calling, czy może jednak ograniczenie sieci Orange i w T-Mobile nie występuje. Być może któryś Czytelnik mnie oświeci w tym temacie.

Zamiast podsumowania…

W tym miejscu powinienem napisać jakieś podsumowanie. Zamiast niego wstawię jednak kilka wniosków:

  • Pomimo upływu lat, wiele firm wciąż trwa w głębokim PRL-u.
  • Nic tak nie uzdrawia rynku, jak konkurencja.
  • Wewnętrzne procedury w firmach telekomunikacyjnych paraliżują ich działania.
Najwyższy czas uznać Internet za medium podstawowe, jak woda czy energia elektryczna. Oznaczałoby to obowiązek podpięcia na żądanie, szczególnie jeśli są możliwości techniczne.