DAJ CYNK

Poczta Polska zgubiła moją przesyłkę i rżnie głupa

Marian Szutiak

Felietony

Poczta Polska Szczecin


Tej usługi nie można reklamować, więc spadaj pan na drzewo

W ciągu kilku ostatnich lat trzykrotnie zmieniałem miejsce zamieszkania, z czego raz zamieniłem moje rodzinne Bieszczady na Szczecin. Za każdym razem korzystałem z pocztowej usługi zwanej dosyłaniem. Chodzi w niej o to, że podajemy na poczcie swój nowy adres i cała korespondencja (z pewnymi wyjątkami) jest przekierowywana za starego adresu na nowy. Bardzo użyteczna funkcja, a w dodatku zupełnie darmowa, jeśli zrobimy wszystko przez Internet, a potem udamy się na pocztę, odstoimy swoje w kolejce i potwierdzimy, że my to my, a nie jakiś kosmita, który chce taką usługę włączyć za nas. Jeśli wszystko zrobimy przy okienku, to zapłacimy jednorazowo kilka złotych. Nie majątek.

Na ogół wszystko działało prawidłowo w tej usłudze, aż do 2019 roku. Wtedy miałem przeprowadzkę z jednego miejsca (nazwijmy go adresem A) do innego (adres B) w obrębie Szczecina. Baaa… Nawet w obrębie tego samego urzędu pocztowego. W tym przypadku również skorzystałem z funkcji dosyłania, dzięki czemu korespondencja kierowana do mnie na adres A miała zostać przekierowana na adres B. Miała, ale nie była. Dosyć szybko okazało się, że cała korespondencja, która była adresowana do mnie na adres B (czyi aktualny) trafiała pod adres A, czyli nieaktualny. Nawet sprawdziłem, czy może ja coś w papierach nie pomieszałem, albo pani w okienku czegoś nie pochrzaniła przy potwierdzaniu. Ale nie – formalnie wszystko było OK, ale realnie usługa była realizowana odwrotnie.

Złożyłem reklamację i po kilku „przepychankach” z pracownikami Poczty Polskiej w końcu udało się i usługa dosyłania zaczęła działać prawidłowo. Ale najlepsza była odpowiedź na moją reklamację, która brzmiała mniej więcej tak:

Nie może pan reklamować usługi dosyłania, ponieważ regulamin tego nie przewiduje.

Spadaj pan

Pozostawię to bez komentarza i przejdę do następnego punktu.

Polecony z urzędu? A na co to komu?

Kolejna historia wydarzyła się w 2022 roku, czyli jest całkiem świeża. Jesienią potrzebowałem dwóch dokumentów z Urzędu Stanu Cywilnego. Złożyłem więc odpowiednie wnioski przez Internet i po zgodnym z przepisami terminie otrzymałem… tylko jeden dokument. OK, pomyślałem, oba dotyczyły różnych spraw, więc zostały pewnie wysłane oddzielnie.

Dwa tygodnie później, gdy listu z drugim dokumentem wciąż nie miałem, zadzwoniłem do szczecińskiego Urzędu Stanu Cywilnego z pytaniem, co się z nim dzieje. Sporym zaskoczeniem było dla mnie to, co usłyszałem od urzędniczki – drugi dokument został do mnie wysłany dzień po pierwszym, wiec pewnie list czeka na mnie na poczcie. Tylko dlaczego nie dotarł do mojego domu, w którym prawie zawsze jestem (uroki pracy zdalnej)? Nawet żadnego awizo nie znalazłem w skrzynce.

Jeszcze tego samego dnia zadzwoniła do mnie urzędniczka z USC informując, że list wrócił do urzędu. A na kopercie dodatkowe pieczątki o tym, że do przesyłki wystawiono dwa razy awizo. Fajnie, tylko dlaczego żadne z nich do mnie nie dotarło? Dokument odebrałem nazajutrz bezpośrednio z urzędu.

Poczta Polska skrzynka na listy blok

Tu pozwolę sobie jeszcze dodać, że z tymi awizo przez wiele miesięcy mieszkania pod aktualnym adresem w ogóle był „cyrk na kółkach”. Wielokrotnie się zdarzało (co zgłaszałem na poczcie), że listonosz (czy listonoszka) nawet nie próbował dostarczyć mi list polecony czy paczkę, tylko od razu wrzucał awizo do skrzynki na listy. Od tej skrzynki do drzwi mojego mieszkania jest jakieś 6 metrów (słownie: sześć), a po drodze żadnych przeszkód w postaci drzwi czy schodów, tylko płaski kawałek korytarza. No ale po co mi ułatwiać życie (nawet jeśli prawie zawsze byłem w domu w czasie odwiedzin listonosza), skoro mogę stracić czas, by udać się na pocztę, odstać swoje w kolejce, poczekać aż pani z okienka znajdzie przesyłkę, o którą mnie się rozchodzi, poklika w komputerze, przystawi swoje obowiązkowe pieczątki, weźmie ode mnie podpis (a właściwie nie podpis, bo oni chcą „czytelnie imię i nazwisko”) i „zadowolony” wrócę do domu.

Na koniec zostawiłem „przygodę” która wciąż jeszcze nie doczekała się końca. W tym przypadku jest to już sprawa o charakterze kryminalnym i jako taka została zgłoszona na policję wraz z zestawem dowodów przeciwko Poczcie Polskiej i jej pracownikom. Jedna zaginiona przesyłka pokazała przy okazji kilka rzeczy, które pocztowcy robią, choć im nie wolno. To ostatnie wiem nie tylko z przepisów regulujących te kwestie, ale także od rzecznika prasowego Poczty Polskiej, pana Daniela Witowskiego. Są też kolejne absurdy.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Telepolis.pl, Shutterstock, Poczta Polska

Źródło tekstu: opracowanie własne