DAJ CYNK

Recenzja gry Umiro

orson_dzi

Felietony

Wrażenia z rozgrywki



W pierwszych etapach gra nie porywa poziomem trudność. Szczególnie kiedy kierujemy tylko jednym bohaterem. Ale kiedy musimy wyznaczać trasę dla obu, zabawa staje się coraz bardziej wymagająca. Już w mniej więcej połowie I rozdziału coraz rzadziej zdarzają się sytuacje, w których dany etap można przejść za pierwszym podejściem. Szybko okazuje się, że samo narysowanie kreski na ekranie nie wystarcza. Musimy uważać, żeby nasz bohater nie zbliżył się za blisko śmiercionośnej chmury oparów, więc musimy go prowadzić bliżej krawędzi ścieżki. W innych sytuacjach jeden z nich nie może pójść dalej, póki drugi nie odblokuje przejścia. Obie postaci poruszają się takim samym tempem w myśl "cały czas do przodu", a któregoś z nich jakoś czasem trzeba zatrzymać. W takich sytuacjach konieczne jest zrobienie kilku kroków w tył i ponowne ruszenie już odblokowaną drogą. Nie możemy jednak robić tego w nieskończoność, bo rysowana przez nas ścieżka ma swoje ograniczenia i nie może być zbyt długa.



Do Umiro podszedłem dość sceptycznie, bo niezbyt lubię tego typu tytuły, ale byłem miło zaskoczony. Gra potrafi wciągnąć i chęć przejścia jednego etapu bardzo szybko zmienia się w kilka etapów, a kilka minut gry zmienia się w kilkadziesiąt. Oprócz tego zebranie tego dodatkowego kryształu schowanego na mapie daje ogromną satysfakcję. To nic, że przejście etapu przeciągnie się z tego powodu z 2 do 15 minut. W przypadku sukcesu to będzie czas warty poświęcenia.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News