Po 10 latach odszedłem z Play. Jaką sieć wybrałem?
Moja historia z telefonami komórkowymi rozpoczęła się na początku 2000 roku, czyli trwa już ponad 19 lat. W tym czasie byłem klientem wszystkich dużych, infrastrukturalnych operatorów telekomunikacyjnych, działających w Polsce, a także – krótko – dwóch wirtualnych. Po drodze zdarzało mi się przenosić numer z sieci do sieci i czasem wynikały z tego większe lub mniejsze problemy, które – na szczęście – zakończyły się pozytywnie. W jednym przypadku trwało to kilka miesięcy. Inne przenosiny były bezbolesne.

W tym felietonie chcę się podzielić z Czytelnikami moimi przygodami z siecią Play. Z jej usług korzystałem najdłużej, nie licząc Zielonych, których klientem nadal jestem. Postaram się też krótko opisać, dlaczego po niemal 10 latach postanowiłem zerwać z Fioletowymi jako klient. Nie wiem, czy „definitywnie i nieodwołalnie”, ponieważ życie zmiennym jest.
Uprzedzając wszelkie pytania i insynuacje, tekst to moje prywatne doświadczenia i przemyślenia - nie powstał we współpracy z żadnym operatorem.



Era > Idea > Plus > Play
Pierwsze lata z telefonem komórkowym były raczej bezproblemowe, chociaż zmiany operatorów, a także numerów, były stosunkowo częste. A zaczęło się przypadkowo. W trakcie sesji egzaminacyjnej, kończącej trzeci semestr studiów chemicznych na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, oczekując na wyniki jednego z egzaminów postanowiłem, że jak dostanę co najmniej ocenę 4, to idę sobie kupić telefon komórkowy. Jakieś 2 dni później okazało się, że dostałem 5. A ponieważ staram się zawsze dotrzymywać danego komuś lub sobie słowa, jak postanowiłem, tak zrobiłem i kilka chwil później byłem już abonentem sieci Era GSM (obecnie T-Mobile) i właścicielem nieśmiertelnego telefonu Nokia 3210 w kolorze szarym. Dlaczego nieśmiertelnego? A to już temat na inną historię.
Z Ery korzystałem dwa lata i po minięciu tego okresu zrezygnowałem z ich usług. Za drogo było, a ja wciąż byłem tylko biednym studentem, pochodzącym z zabitej dechami wiochy gdzieś na końcu świata (czyli w Bieszczadach). Nie był to jednak koniec używania telefonu komórkowego. Drugi telefon kupiłem w sieci Idea (obecnie Orange). Wtedy miałem swój najmniejszy telefon – Alcatel OT510 (a może to był OT511 – nie pamiętam już). Współpraca z Ideą trafiła po kilku miesiącach na spory kryzys w moich studenckich finansach, więc operator wypowiedział mi umowę (za niezapłacenie kilku faktur).
Zmiany w regulaminie były co prawda spowodowane koniecznością dostosowania go do obowiązującego w Polsce prawa, ale to w tamtym czasie (rok 2009) pozwalało na rozwiązanie umowy przy braku zgody na takie zmiany bez żadnych skutków finansowych. Teraz to by nie przeszło, bo w międzyczasie zmieniło się prawo telekomunikacyjne w naszym kraju.
Zgrzyt 1, czyli z Plusa do Play
W maju 2009 roku przeniosłem numer telefonu z Plusa do sieci Play. Wszystkie formalności załatwiłem w miejscowym autoryzowanym sklepie Fioletowych. Pozostało mi poczekać na faktyczne przeniesienie numeru, co miało nastąpić za nieco ponad miesiąc – musiał minąć okres wypowiedzenia umowy.
Kilka dni po załatwieniu wszelkich formalności, zadzwoniła do mnie przedstawicielka sieci Plus z pytaniem, dlaczego postanowiłem przenieść numer. Co mnie do tego przekonało? Oczywiście lepsza oferta u konkurenta. Zostałem jednocześnie poinformowany, że w związku z zerwaniem umowy zawartej w ramach promocji na czas oznaczony, będę musiał zapłacić „karę umowną” w wysokości proporcjonalnej do pozostałego okresu zastrzeżonego. W moim przypadku było to prawie 700 zł – o dokładnej kwocie zostałem poinformowany jakiś czas później. Na moje stwierdzenie, że przecież zmienili regulamin i nie zgadzając się na zmianę mogłem wypowiedzieć umowę bez konsekwencji otrzymałem odpowiedź, że do Plusa nie dotarło moje wypowiedzenie.
Złożyłem również reklamację do Play. Co mi odpowiedzieli? Że nie odpowiadają za pracowników firm z nimi współpracujących, ale w ramach zadośćuczynienia zaproponowali mi darmowy pakiet bodajże 20 minut na połączenia wychodzące do wszystkich sieci. Jednorazowy oczywiście. Pakiet za kilka złotych, żeby zrekompensować stratę prawie 700 zł. Pozwoliłem sobie zignorować ich ofertę tak samo, jak oni zignorowali mój problem.
Sklep, który popełnił błąd, starał się w jakiś sposób pomóc mi rozwiązać ten problem. Ich propozycja polegała na tym, że ja zatrzymam proces przenoszenia numeru z Plusa, a oni mi znajdą kogoś, kto zgodzi się przejąć ode mnie umowę z siecią Play. Takie rozwiązanie mnie w żaden sposób nie satysfakcjonowało, więc się nie zgodziłem. Nie miałem ochoty zostawać z tym numerem w Plusie.
Składałem też reklamacje w Plusie, ale te raz za razem były odrzucane. Powód ciągle ten sam – na moim wypowiedzeniu nie było podanego powodu wypowiedzenia umowy, więc w opinii operatora nie miał w moim przypadku zastosowania przepis pozwalający na zerwanie umowy bez konsekwencji. Poprosiłem o podanie podstawy prawnej decyzji i tu uwaga – Plus mi jej nigdy nie podał. Najwyraźniej nie był w stanie wskazać wprost odpowiedniego punktu regulaminu lub paragrafu w jakiejś ustawie lub rozporządzeniu.
Zgrzyt 2, czyli tam i z powrotem
W późniejszym czasie współpraca z siecią Play się jakoś się układała, choć nie zawsze było idealnie. Raz na przykład zostałem bardzo zaskoczony telefonem od kogoś podającego się za przedstawiciela sieci Orange. Zapytał on, czy w związku z tym, że niedługo mi się kończy umowa z Play, to czy nie chciałbym przypadkiem skorzystać z oferty pomarańczowych. Nie chciałem. Ale za to zapytałem fioletowego operatora, jak to się stało, że informacja, która powinna być znana tylko mi i operatorowi, trafiła do ich konkurencji. Zostałem znowu zignorowany. Play stwierdził, że dba odpowiednio o informacje o swoich klientach i odesłał mnie z moim pytaniem do Pomarańczowych. To tam, według Playa, powinienem był zapytać o to, skąd mają takie informacje. A mogli mieć je tylko od Playa, choć niekoniecznie bezpośrednio.
Jakoś wtedy mi się nie chciało tego dalej ciągnąć, choć w zasadzie powinienem zgłosić to do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Taki wyciek danych nie powinien mieć miejsca, a za ich odpowiednie zabezpieczenie odpowiedzialny był operator sieci Play.
Dzień przed planowanym wcześniej przeniesieniem numeru do Virgin Mobile otrzymałem od tego operatora wiadomość SMS mówiącą o tym, że przeniesienie numeru nastąpi „już jutro”. Sądziłem, że przedłużenie umowy z Play automatycznie zatrzyma ten proces. Tego samego dnia zadzwoniłem na infolinię Fioletowych, gdzie otrzymałem potwierdzenie, że mam rację, a mój numer nadal będzie w Play. Złożyłem również reklamację dotyczącą zaistniałej sytuacji. Optymistyczny scenariusz się jednak nie sprawdził.
Następnego dnia moja karta SIM z sieci Play stała się nieaktywna, a numer zaczął działać na karcie SIM Virgin Mobile. Pomimo zapewnień ze strony konsultanta Play, mój numer został przeniesiony. W międzyczasie otrzymałem wiadomość SMS od sieci Play z informacją, że potrzebują dodatkowej analizy zgłoszenia reklamacyjnego przez ekspertów. Kilka dni później stało się coś jeszcze gorszego – mój numer przestał działać w Virgin Mobile, a do Play nie wrócił.
Znowu sięgnąłem po telefon - na szczęście miałem pod ręką jeszcze jeden numer, którego używałem przy okazji testów telefonów – i zadzwoniłem na infolinię Play, żeby sprawdzić status mojego zgłoszenia. Czego się dowiedziałem? Tylko tego, że rozwiązywanie problemu wciąż trwa. Zadzwoniłem również do Virgin Mobile, gdzie mi powiedziano, że Play wystąpił do nich (w moim imieniu) z wnioskiem o powrót numeru do Fioletowych, a ten został przez nich przyjęty i – ze strony Virgin Mobile – zrealizowany. Dostałem również sugestię, by zadzwonić na infolinię Play, żeby się dowiedzieć, czy mój numer wróci na dotychczasową kartę SIM, czy też muszę postarać się o nową.
I znowu telefon do Play i zapewnienie, że numer będzie aktywny na dotychczasowej karcie. Nic się jednak takiego nie stało. W międzyczasie stworzyłem kilka wpisów z opisem problemu na Facebooku, zainteresowałem tematem nawet Marcina Gruszkę, rzecznika Play, który zaoferował swoją pomoc „ASAP” (tak szybko, jak to możliwe). Mijały jednak kolejne dni, a mój numer nadal nie działał. Także moje zgłoszenie w Play wciąż pozostawało bez odpowiedzi.
Zobacz: Wolny Internet w Virgin Mobile to nie awaria. Problemy wynikają z niezbędnej modernizacji sieci
Dopiero po prawie 10 dniach od chwili, w której mój numer przestał działać w jakiejkolwiek sieci (komunikat „nie ma takiego numeru” przy próbie połączenia się z nim), a także po kolejnym wpisie na Facebooku, skontaktował się ze mną kompetentny pracownik sieci Play, który obiecał, że zajmie się moim problemem. Dzień później miałem nową kartę SIM oraz działający numer telefonu – w końcu. W ramach rekompensaty dostałem obniżkę miesięcznego abonamentu do 1 zł na okres 6 miesięcy.
Zgrzyt 3, czyli mniej za więcej
W 2017 roku na polskim rynku telekomunikacyjnym pojawiła się marka Folx. Ten działający na infrastrukturze sieci Play wirtualny operator oferował ciekawe numery telefonu i prostą formułę działania, a także obsługę wszystkiego za pomocą aplikacji na smartfonie. Skusiłem się i podczas świątecznego pobytu we Wrocławiu dostałem swój egzemplarz karty SIM (karty SIM Folxa były dostępne tylko w kilku miastach w Polsce).
Jak wiadomo, historia Folxa skończyła się równie szybko, jak się zaczęła. Nie chcąc jednak tracić fajnego numeru telefonu, postanowiłem go przenieść do innej sieci. Wybrałem nju mobile, co okazało się strzałem w dziesiątkę. To również jest temat na inną historię. Dlaczego o tym wspominam? O tym za chwilę.
Powoli zbliżał się czas zakończenia mojej umowy w Play. Jak zwykle przy takich okazjach, na swoim koncie w Play24 już kilka miesięcy wcześniej zacząłem otrzymywać ofertę przedłużenia umowy. Gdy jednak przejrzałem szczegóły, dowiedziałem się, że Play nie ma mi nic ciekawego do zaoferowania. W zasadzie nowa oferta dawała mi to samo, co miałem do tej pory, ale w nieco wyższej cenie.
Co więc zrobiłem? Po kilku miesiącach korzystania z nju mobile przeniosłem tam również kolejny numer. Ten używany przez 10 lat w sieci Play, a wcześniej przez kilka lat w Plusie. Podobnie jak wcześniej (przy rozstawaniu się z Folxem), proces zakończył się pełnym sukcesem, a ja stałem się zadowolonym posiadaczem podwójnego abonamentu w nju mobile. Za dwa numery płacę mniej niż za jeden w Play, a mam bogatszą ofertę (większy pakiet internetowy).
Gdy Play pojawił się na polskim rynku, prawie zaorał całą konkurencję atrakcyjną ofertą. Z czasem jednak to się zmieniało, a Fioletowi zrównali się (mniej więcej) z operatorami tworzącymi tak zwaną Wielką Trójkę. Pojawiały się też inne problemy, z których największe opisałem w niniejszym felietonie. Gdy jednak po 10 latach bycia abonentem tej sieci okazało się, że nie ma ona mi nic ciekawego do zaoferowania, przyszedł czas na zmiany i danie szansy Pomarańczowym. Być może współpraca z Orange (i nju mobile) także przyniesie w przyszłości jakieś ciekawe przypadki, o których będzie można napisać.