DAJ CYNK

Świąteczny poradnik zakupowy TELEPOLIS.PL

Lech Okoń

Rankingi

Smartwatch Samsung Galaxy Gear FIT 2 SM-R3600
Cena: 799 zł - sprawdź aktualną cenę



Galaxy Gear Fit 2 to smartwatch, w którym absolutnie zakochałem się. Przez przeszło rok praktycznie nie schodził on z mojej ręki, na bieżąco informując o najważniejszych powiadomieniach ze smartfonu, uparcie zliczając kroki i sprawdzając co jakiś czas tętno. Pozwolił mi lepiej zorganizować tak istotną czynność w dorosłym życiu jaką jest... sen, a za sprawą energooszczędnego Tizena weekend bez ładowarki nie stanowił żadnego problemu. Ba, przy ograniczeniu funkcji pomiarowych i powiadomień do minimum osiągnąć można nawet i 5 dni pracy. Cieszy czytelny w każdych warunkach zakrzywiony ekran Super AMOLED z ogromem dodatkowych, animowanych tarczy, a lekkość urządzenia sprawia, że nie jest ono uciążliwe nawet po całym dniu marszu po górach. Wbudowany GPS pozwala przy tym Fita 2 traktować znacznie poważniej niż tanie opaski z Chin. Jedyny mankament to fakt, że do czynienia mamy z rozwiązaniem zamkniętym - dodatkowe aplikacje to już domena droższych urządzeń ze stajni Samsunga.

Smartfon Xiaomi Redmi Note 4 32/3 GB
Cena: 849 zł - sprawdź aktualną cenę



Note 4 w wydaniu Xiaomi to absolutny lider naszych rankingów cenowych smartfonów. Gdy tylko pojawiał się w 2017 roku na liście, właściwie pewnym było, że osiągnie pierwsze miejsce. Ten niesamowity telefon na dodatek stale tanieje, siejąc popłoch u konkurencji w coraz to nowych segmentach cenowych. W czym tkwi jego sekret? Po pierwsze chipset Qualcomm Snapdragon 625 produkowany w 14-nanometrowym procesie technologicznym. Za jego sprawą telefon miażdży pod względem wydajności porównywalnych cenowo konkurentów wyposażonych zwykle w Snapdragony gorszej serii 400. Nowoczesny proces technologiczny oznacza też lepsze oszczędzanie energii, co w połączeniu z potężnym akumulatorem 4100 mAh daje kilkudniowy czas pracy i czyni niemal niemożliwym rozładowanie telefonu w ciągu jednego dnia - trzeba by było chyba przez cały dzień grać w słabo zoptymalizowane gry. A do tego mamy lekkie, nieprzeładowane śmieciami menu, czytnik linii papilarnych, szybkie LTE, aż 3 GB pamięci RAM i 32 GB pamięci wewnętrznej, dual SIM, czytnik kart pamięci, port podczerwieni, niezłe aparaty i 5,5-calowy ekran FullHD do przyjemnej konsumpcji multimediów.

Kamera sportowa Olympus TG-Tracker
Cena: 899 zł - sprawdź aktualną cenę



Kupujesz kamerę sportową marząc o niesamowitych przygodach niczym na filmach promocyjnych GoPro, a potem okazuje się, że nie licząc spektakularnego upadku kamerki u cioci na imieninach, nagrywasz filmy takie całkiem zwyczajne. Maleńka kamera okazuje się przy tym strasznie nieporęczna, a co chwila przed Tobą stoi pytanie - dźwięk z mikrofonów czy szczelna kapsuła, która oprócz ochrony przed wodą, "chroni" też sprzęt przed dźwiękiem? Mało tego, okazuje się, że zakup kamerki był tylko początkiem, bo nie da się jej w standardzie przymocować do statywu, a wszelkie akcesoria najlepiej dla pewności kupić markowe. Przychodzisz do domu, zrzucasz filmy na dysk komputera i zamiast epickich ujęć oglądasz rozdygotany, niestabilizowany materiał. No tak - myślisz - trzeba jeszcze kupić gimbal.

My zamiast tego scenariusza proponujemy sprzęt wstrząsoodporny, wytrzymujący upadki z 2,1 m bez zakupu dodatkowych akcesoriów i specjalnych kapsuł, również bez dopłacania radzący sobie z zanurzeniem na głębokość 30 m, a do tego, jak ktoś się nudzi, to może sobie stanąć na kamerze i nic jej nie będzie (do 100 kg). Zamiast maciupkich ekraników i funkcji aktywowanych milionem kliknięć, mamy odchylany wyświetlacz i duże, wygodne przyciski. Gdy robi się ciemno, mamy 60-lumenową latarkę, gdy trzeba większej wygody - wyciągamy z pudełka doczepianą rączkę, a wszystkie materiały wygodnie przesyłamy na smartfon przez Wi-Fi. Nie zabrakło rzecz jasna 4K w 30fps, do tego jest 5-osiowa stabilizacja obrazu, GPS, termometr, kompas, pomiar głębokości i ciśnienia, czujnik wody czy akcelerometr... a wszystko to wraz z bogatym zestawem akcesoriów dostajemy za 899 zł - w wersji czarnej lub zielonej.

Smartfon Motorola Moto G5 Plus
Cena: 1098 zł - sprawdź aktualną cenę



Niech Was nie zwiedzie relatywnie niska cena - ten telefon uzyskał u nas ocenę 9,5/10 i to prawdziwa perełka wśród urządzeń w cenie około 1000 zł. Czyściutki Android, rewelacyjnyc wyświetlacz, odporność na zachlapanie, czytnik linii papilarnych z przodu obudowy, bardzo dobra jakość muzyki, niezła jakość zdjęć i filmów, długi czas pracy, jednoczesna obsługa 2 kart SIM i karty pamięci, a do tego świetna wydajność. Jakby tego było mało, telefon jest wzorcowo wykonany i naprawdę może się podobać. Motorola takimi urządzeniami na nowo buduje swoją potęgę sprzed lat. Gdyby za produkcję G5 Plus złapał się Samsung czy HTC, cena końcowa byłaby prawdopodobnie o 50% wyższa. Krótko mówiąc, brać zanim Motorola się rozmyśli ;-).

Konsola Nintendo Switch
Cena: 1439 zł - sprawdź aktualną cenę



Na uboczu konsolowych walk, japoński Nintendo zaprezentował w marcu tego roku konsolę hybrydową. Nintendo Switch to zarówno urządzenie w pełni przenośne i niezależne od gniazdka elektrycznego, jak i sprzęt stacjonarny, prezentujący gry w FullHD na dużym ekranie. Nintendo bazuje przy tym przede wszystkim na tytułach ekskluzywnych, z seriami gier z wąsatym Mario na czele i epickimi tytułami z serii Zelda. Platforma jest bardzo młoda, w związku z czym biblioteka gier licząca około 200 pozycji nie może równać się ze skarbnicami Sony i Microsoftu, ale czy nie lepiej mieć kilka dobrych gier zamiast tuzinów tytułów, w które nie chce się grać?

Deweloperzy przy tym intensywnie badają rynek, portując gry z praktycznie wszystkich kategorii. Co będzie najpopularniejsze dopiero się okaże. Póki co polecić należy jedną z najlepiej ocenianych w historii gier, czyli The Legend of Zelda: Breath of the Wild, nie można przejść obojętnie obok wizji pełnowartościowego The Elder Scrolls V: Skyrim, którego uruchomimy choćby w pociągu, a Mario Kart 8 czy Switch 1 2 rozkręcą niejedną domową imprezę. Co warto dodać, konsola z założenia umożliwia granie w dwie osoby, gdyż konstrukcyjnie już zawiera 2 pady, a znaczna część tytułów obsługuje grę na ekranie podzielonym nawet na 4 części. O takiej grze wieloosobowej Sony i Microsoft pamiętają niestety coraz rzadziej.

Smartfon Huawei Mate 10 Lite
Cena: 1498 zł - sprawdź aktualną cenę



Muszę przyznać, że Mate 10 Lite był dla mnie większym zaskoczeniem niż jego "pełny" brat Mate 10. A jeszcze większą niespodzianką okazała zaskakująco niska cena startowa. W końcu to telefon o tak modnych aktualnie proporcjach ekranu 18:9 czy jak ktoś woli 2:1. Wyświetlacz zajmuje prawie 77% przedniego panelu, nie zostawiając wiele miejsca ani na boczne ramki, ani na te nad i pod ekranem. Czytając o przekątnej 5,9 cala nie musicie się jednak obawiać wielkości urządzenia - smartfon jest o zaledwie 1,2 mm szerszy od 5,2-calowej Moto G5 Plus i o 6 mm od niej dłuższy. W chwycie różnica to żadna, ale już w ilości prezentowanych na ekranie treści - kolosalna.

Co więcej, tajemniczy Kirin 659 okazuje się propozycją równie wydajną jak Snapdragon 625, a proces technologiczny 16 nm zapewnia odpowiednio długi czas pracy i przyjemnie chłodną obudowę. Jeśli miałbym wskazać grupę docelową użytkowników, która po prostu zakocha się w Mate'cie 10 Lite, to zdecydowanie będą to miłośnicy portretów i selfies. A to za sprawą aż 4 aparatów zastosowanych w urządzeniu. Główne mają 16 Mpix z tyłu i 13 Mpix z przodu obudowy, a do tego każdemu z nich towarzyszą aparaty 2 Mpix służące do pomiaru głębi sceny. Tym sposobem możemy pstryknąć portret z efektownie rozmytym tłem zarówno znajomym, jak i samemu sobie. Jednak to tylko wisienka na torcie, bo Mate 10 Lite to przede wszystkim kawał solidnego sprzętu w aluminiowej obudowie, z 4 GB pamięci RAM i 64 GB pamięci wewnętrznej, LTE Cat 6 z agregacją pasm i naprawdę atrakcyjnym wyglądem.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News