DAJ CYNK

Rikaline GPS Guardian

blogn.pl

Wydarzenia

Jednym z ciekawszych zastosowań technologii GPS jest monitoring. Pozwala on zdalnie obserwować przemieszczanie się odbiornika. Usługa ta jest popularna w firmach dysponujących flotami pojazdów, ale pomału staje się dostępna także dla zwykłych osób dzięki niewielkim odbiornikom GPS z wbudowanym modułem GSM. Jednym z nich jest Rikaline GPS Guardian.

Jednym z ciekawszych zastosowań technologii GPS jest monitoring. Pozwala on zdalnie obserwować przemieszczanie się odbiornika. Usługa ta jest popularna w firmach dysponujących flotami pojazdów, ale pomału staje się dostępna także dla zwykłych osób dzięki niewielkim odbiornikom GPS z wbudowanym modułem GSM. Jednym z nich jest Rikaline GPS Guardian.

Lokalizator osobisty nie musi służyć tylko do szpiegowania niewiernej żony czy imprezującego męża. Można go wykorzystać do zapewnienia bezpieczeństwa dziecku lub osobie starszej. Urządzenie spełnia niektóre funkcje telefonu komórkowego - np. można z niego zadzwonić na zaprogramowane wcześniej numery. Obserwowana osoba może więc łatwo skontaktować się z domem. Innym zastosowaniem jest zabezpieczenie samochodu przed kradzieżą. Po aktywowaniu trybu parkowania i ukryciu “szpiega" gdzieś w aucie możemy być spokojni, że w razie zmiany położenia samochodu otrzymamy o tym informację, a dalsze jego losy będziemy mogli śledzić wraz z policją. Przynajmniej teoretycznie.

Idea jest słuszna, ale z realizacją bywa różnie. Egzemplarz testowy GPS Guardiana, który otrzymaliśmy od dystrybutora, był wyposażony w kartę SIM sieci Plus i wstępnie skonfigurowany do współpracy z serwisem lokalizacyjnym gpsguardian.pl - po zalogowaniu możemy w nim obserwować przemieszczanie się odbiornika. Kosztuje to tylko tyle, ile przesyłanie danych w sieci GSM. Przy użyciu transmisji pakietowej (GPRS) koszty są bardzo niewielkie, a można je regulować częstością przekazywania danych. Nie ma dodatkowego abonamentu. To cieszy.



Serwis lokalizacyjny działa, ale ma pewne ograniczenia. Nie można załadować do niego więcej niż 400 punktów śladu naraz. Instrukcja o tym nie wspomina, ale po próbie załadowania większej liczby punktów nie wyświetla mapy ani żadnych wyjaśnień czy komunikatów o błędzie. Można włączyć automatyczne odświeżanie mapy (od 5 sekund wzwyż), dzięki czemu widzimy ostatnią pozycję przesłaną przez urządzenie. Nie ma jednak poprzednich. Oba tryby - pokazywania wielu kolejnych pozycji naraz i automatycznej aktualizacji - wykluczają się. Szkoda.

GPS Guardian nie jest przyjazny dla użytkownika. Nie ma ekranu ani typowych przycisków. Na szczycie obudowy znajdziemy jedynie przycisk “SOS", z boku dość toporny przełącznik “BT", a od spodu maleńki włącznik, którego instrukcja nie zaleca wyłączać, choć nie wyjaśnia, dlaczego. Poza tym mamy tu jeszcze gniazda Mini USB i słuchawkowe oraz cztery diody - BT, GPS, baterii i GSM. Instrukcja szczegółowo wyjaśnia wskazania diód, ale reszta stanowi większą lub mniejszą zagadkę. Na przykład, co oznacza skrót “BT"? W podobnych wyglądem GPS-ach mamy do czynienia z łączem Bluetooth, więc może GPS Guardian też ma taką funkcję? Niestety, nie. Tutaj BT oznacza, nie wiedzieć czemu, alarm parkowania. Po włączeniu go urządzenie informuje, kiedy zacznie się poruszać. Co ciekawe, w rozdziale “Zmiana kodu dostępu" użyto sformułowania Ustawić przełącznik Blue tooth na “on" (pisownia oryginalna), ale jeśli BT to nie Bluetooth, to co i jak mam ustawić?

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News