Acer Predator XB323U – perfekcyjny monitor do grania w 170 Hz
Acer Predator XB323U to wysokiej klasy monitor gamingowy. Ma matrycę IPS, przekątną 32 cale i odświeżanie rzędu 170 Hz, a to tylko kilka z jego zalet. Sprawdzamy, jak spisuje się w akcji!

Nie od dziś wiadomo, że porządny monitor to podstawa każdego gamingowego setupu. Szybki czas reakcji i wysokie odświeżanie to dziś standard. Nie tylko dają przewagę podczas rozgrywek online, ale przede wszystkim podnoszą komfort grania – tak po prostu. Do tego super, kiedy taki monitor gamingowy ma wysoką rozdzielczość. Problem w tym, że bardzo często cechy ważne dla graczy są osiągane kompromisami w innych obszarach, np. jakości wyświetlanych kolorów czy ergonomii.
A co by było, gdybym Wam powiedział, że tych kompromisów można uniknąć? Bo podobno można i nawet otrzymaliśmy na testy monitor, który ma tego dowieść. Acer Predator XB323U wyposażony został w panel IPS o przekątnej 32”, rozdzielczości 2560x1440 oraz odświeżaniu rzędu 170 Hz. Do tego ekran obsługuje standard DisplayHDR 600, posiada wbudowane głośniki i hub USB i, według deklaracji producenta, może się pochwalić pokryciem palety Adobe RGB na poziomie 99 procent.


Zbyt piękne, żeby było prawdziwe? To właśnie postanowiliśmy ustalić. Biorąc jednak pod uwagę, że mówimy o urządzeniu z segmentu premium, wycenionym na 3699 zł, nasze oczekiwania były wysokie.
Co w zestawie?
Acer Predator XB323U pakowany jest do gigantycznego pudła, które zagraci nam pół pokoju, ale przynajmniej gwarantuje bezpieczeństwo panelu w transporcie. A co znajdziemy w środku poza samym monitorem? Dość typowy zestaw, składający się z dokumentacji, czterech przewodów (zasilania, HDMI 2.0, DisplayPort 1.4 i USB 3.1) oraz opcjonalnego uchwytu na słuchawki.
Wygląd i wykonanie
Sprzęt gamingowy zazwyczaj rozpoznać można po charakterystycznej stylistyce. Dla jednych prezentuje się ona efektownie, dla innych kiczowato. Acer Predator XB323U powinien przypaść do gustu i jednym, i drugim. Wprawne oko dostrzeże tutaj wyraźne inspiracje gamerską estetyką, głównie w kształcie podstawy, jednak są one łagodne i nie przekraczają granic dobrego smaku.
Patrząc na monitor od przodu widzimy przede wszystkim ekran pokryty matową powłoką. Otaczają go wąskie ramki. U góry i po bokach mają one ok. 8 mm, natomiast u dołu 2 cm. Warto zauważyć, że od spodu została ona pokryta plastikową listewką z delikatnymi żeberkami, w których lubi zbierać się kurz. Na tej ostatniej znajdziemy również logo marki Predator oraz niewielką niebieską diodę zasilania po prawej stronie.
Z tyłu ozdobników jest więcej. Przede wszystkim w ten sposób możemy w całej okazałości przyjrzeć się nóżce, do której za chwilę wrócimy. Na razie chciałbym jednak zwrócić uwagę na same plecki monitora. Są one w całości pokryte czarnym tworzywem. Jest ono matowe i lekko chropowate, więc dość dobrze maskuje zabrudzenia. Ponownie wyjątek stanowią delikatne żeberka, którymi pokryto większość obudowy. Tutaj znajdziemy także błyszczące logo Acer. U dołu natomiast znajdziemy przyciski, o których nieco więcej w części poświęconej obsłudze monitora.
Patrząc z boku Acer Predator XB323U nie wydaje się monitorem grubym. Nie dlatego, że jest jakiś szczególnie smukły, a raczej dlatego, że zbędne centymetry udało się producentowi zręcznie zamaskować. W najszerszym punkcie ma ok. 4 cm głębokości, jednak dzięki łagodnemu profilowi obudowy i przewężeniom w górnej oraz dolnej części wydaje się sporo węższy.
Skoro przy bokach urządzenia mowa, z lewej strony znajdziemy dwa pełnowymiarowe porty USB 3.1. Dostęp do nich jest bardzo prosty, a do tego są od siebie odpowiednio oddalone, dzięki czemu świetnie sprawdzą się np. do podłączenia pendrive’a. Trzeba jednak pamiętać, że akcesoriów i przewodów, które do nich nie podłączymy, w żaden sposób nie zamaskujemy – będą brzydko odstawać i razić po oczach. Zdecydowanie nie polecamy więc wykorzystywać bocznych portów np. do podpinania klawiatury i innych „trwałych” peryferiów.
Resztę portów znajdziemy u spodu urządzenia. Poza oddalonym od reszty standardowym gniazdem zasilania są one umieszczone z lewej strony obudowy. Mamy tutaj pojedyncze wyjście słuchawkowe, dwa porty HDMI 2.0 i pojedynczy DisplayPort 1.4. Są one od siebie odpowiednio oddalone i poprawnie oznaczone. Kawałek dalej znajdziemy port USB 3.1 typu B, który podłączamy do naszego komputera lub laptopa, oraz dwa pełnowymiarowe USB 3.1 typu A. Nadal są one w miarę łatwo dostępne, ale umieszczono je blisko siebie, przez co możemy mieć problem z podłączeniem dwóch akcesoriów jednocześnie.
Jak łatwo zauważyć, nie ma tu portu USB-C, a szkoda, bo w urządzeniu tej klasy w 2021 roku można by już było tego oczekiwać.
Warto jeszcze rzucić okiem na monitor od góry, gdzie umieszczono otwory głośników stereo.
Monitor posiada mocowanie VESA 100x100, więc teoretycznie możemy wykorzystać do jego montażu dowolny standardowy uchwyt. Warto jedynie przypilnować czy aby na pewno poradzi sobie z taką przekątną i masą. Ze swojej strony nie widzę jednak powodu, by zmieniać podstawę dołączoną w zestawie. Jest ona wykonana w znacznej mierze z metalu, co w połączeniu z szerokim rozstawem nóżek gwarantuje niezłą stabilność. Znajdziemy tu także otwór na uporządkowanie kabli (co w praktyce nie prezentuje się jakoś wybitnie, ale zdaje egzamin) i spory zakres regulacji, tak wysokości, jaki i kąta nachylenia ekranu.
Obsługa i menu ekranowe
Przyciski do sterowania monitorem umieszczono z tyłu obudowy, po prawej stronie. Nie są one od przodu w żaden sposób oznaczone, jednak nie wydaje się to konieczne – to raczej standardowa, intuicyjna lokalizacja. Przyciski mamy trzy plus dżojstik. Są wystarczająco duże, wyczuwalne pod palcami i pracują z wyczuwalnym twardym skokiem. Są także odpowiednio od siebie oddalone, choć mimo to miewałem problemy z odróżnieniem ich od siebie co skutkowało np. przypadkowym wyłączeniem monitora. Zdecydowanie przydałyby się tu wyraźniejsze oznaczenia.
OSD wygląda nowocześnie i jest czytelne. Nie zajmuje dużo miejsca na ekranie, jednak w dalszym ciągu z powodzeniem mieści większość kluczowych informacji. Zostało także w całości przetłumaczone na język polski.
Jeśli natomiast chodzi o jego układ i zawartość, tutaj również w większości jestem zadowolony. Znajdziemy tutaj komplet przydatnych funkcji. Mamy więc narzędzia przeznaczone do kalibracji kolorów (np. możliwość wyboru przestrzeni kolorystycznej i ręcznej regulacji nasycenia poszczególnych odcieni), opcje stricte dla graczy (np. możliwość dorysowania celownika pośrodku ekranu) oraz kilka o bardziej ogólnym charakterze. Są one poprawnie opisane i logicznie rozmieszczone w obrębie poszczególnych sekcji menu, w związku z czym nawigacja między nimi nie sprawia problemów. Dodatkowo dwie najważniejsze funkcje możemy przypisać do menu podręcznego, a zestaw spersonalizowanych ustawień zapisać jako jeden z trzech presetów.
W menu ekranowym przeszkadzało mi raptem kilka drobiazgów. Głównie nieczytelne oznaczenie w sytuacji, kiedy dana sekcja menu dzieliła się na dwie strony oraz zamykanie menu za każdym razem, kiedy włączymy lub wyłączymy tryb HDR. Biorąc pod uwagę, że można zrobić to zupełnie niechcący – np. w tracie zmieniania przestrzeni barw lub profili ekranu – bywa to dość irytujące.
Głośniki
Acer XB323U został wyposażony w głośniki stereo o mocy 2x2 W. Po co? Nie mam zielonego pojęcia – chyba tylko po to, żeby można było tę pozycję odhaczyć w specyfikacji.
Wbudowane głośniki są niestety praktycznie bezużyteczne. Raz, są stanowczo zbyt ciche, by można z nich było wygodnie korzystać na co dzień. Dwa, jakość oferowanego przez nie dźwięku pozostawia dużo do życzenia. Nie mamy tu w ogóle niskich tonów. Zero. Nada. Brzmienie zaczyna się dopiero gdzieś od średnicy, jednak nawet ta – w tym w szczególności głosy – brzmią nienaturalnie właśnie przez braki w dolnych rejestrach. Wysokie tony również szybko zaczynają uciekać i tracą się, zanim się na dobre rozkręcą. Muzyki się tak słuchać nie da, grać i oglądać filmów też tak niezbyt. W efekcie nie widzę dla wbudowanych głośników żadnego zastosowania, chyba że awaryjnie potrzebujemy jakiegokolwiek źródła dźwięku.
Jakość obrazu
Monitor Acer Predator XB232U został wyposażony w matrycę IPS o przekątnej 32” i rozdzielczości 2560x1440. Daje to zagęszczenie pikseli na poziomie 92 PPI, a więc praktycznie takie samo, jak na monitorze Full HD o przekątnej 24”. Patrząc na ekran z bliskiej odległości da się dostrzec pojedyncze piksele czy poszarpane krawędzie obiektów, jednak w codziennym używaniu praktycznie w ogóle nie zwraca się na to uwagi.
Luminancja bieli w trybie SDR sięga ok. 418 nitów. Taka wartość z nawiązką wystarczy do komfortowej pracy w dobrze oświetlonym pomieszczeniu. W trybie HDR maksymalna zmierzona przez nas luminancja wyniosła natomiast 592 nity, a więc bardzo blisko deklarowanych przez producenta 600 nitów.
Z równomiernością podświetlenia niestety zbyt różowo nie jest. Obraz w pobliżu krawędzi jest wyraźnie ciemniejszy, niż w centrum. Przekładając to na liczby mówimy o różnicy rzędu nawet 15 procent. W przypadku używania komputera do gier i przeglądania Internetu nie jest to może zbyt duży problem, ale już podczas pracy z grafiką taka dewiacja może się okazać kłopotliwa.
Efekt backlight bleeding co prawda występuje, ale w stopniu minimalnym. Problem stanowią natomiast kąty widzenia. Już przy niewielkim odchyleniu na ekranie pojawia się wyraźny czerwony zafarb. Podczas pracy z monitorem jest on widoczny gołym okiem. Co więcej, ze względu na dużą przekątną, problem daje o sobie znać nawet w sytuacji, kiedy siedzimy przy biurku idealnie na wprost ekranu – przekłamania są wtedy widoczne w pobliżu krawędzi wyświetlanego obrazu. Ponownie może się to okazać problematyczne, jeśli mamy zamiar wykorzystywać Predatora do nieco bardziej ambitnych zastosowań.
A pokusa, żeby zrobić z niego dedykowany monitor graficzny jest spora! W domyślnych ustawianiach panel może się pochwalić bardzo dobrym odwzorowaniem kolorów. Pokrycie gamutów sRGB i Adobe RGB wynosi odpowiednio 99,6 i 99,5 procent, co jest wynikiem rewelacyjnym.
Pokrycie gamutów w trybie Standardowym. Od lewej: sRGB / Adobe RGB / DCI-P3
Niestety gorzej wypada fabryczna kalibracja. O ile balans bieli w trybie Standardowym skonfigurowany został dość przyzwoicie – wynosi 6802K, a więc relatywnie blisko wzorcowego 6500K – o tyle średni błąd ΔE to już 4,11, a maksymalny aż 12,33. Bardzo podobne wartości notowaliśmy w większości fabrycznych trybów, włącznie z profilem opisanym jako „Grafika”. Problemem jest przede wszystkim stanowczo zbyt wysokie nasycenie, które jednak prezentuje się efektownie i może spodobać się docelowej grupie odbiorców (graczom).
Aby uzyskać poprawne odwzorowanie kolorów możemy przełączyć przestrzeń barwową w monitorze na sRGB. Wtedy średnie i maksymalne ΔE spadają odpowiednio do 0,84 i 4,79. Niestety tracimy wtedy dostęp do oferowanej przez panel szerokiej palety barw. Możemy także przeprowadzić kalibrację we własnym zakresie. W naszym przypadku przyniosła ona bardzo dobre rezultaty: średni błąd ΔE spadł do 0,11, a maksymalny do 3,68.
Jasność maksymalna |
Temperatura bieli |
Kontrast | Błąd ΔE | Pokrycie gamutu |
|
SDR: 419 cd/m² HDR: 592 cd/m² |
6802K (Standardowy) | 953.9:1 | Tryb Standardowy Średni: 4,11 Maksymalny: 12,33 |
Tryb sRGB Średni: 0,84 Maksymalny: 4,79 |
sRGB: 99,6% Adobe RGB: 99,5% DCI P3: 93,4% |
Maksymalny zmierzony przez nas kontrast w trybie SDR wyniósł 953,9:1. Wartość przyzwoita, szczególnie jak na panel IPS, jednak z nóg nie zwala.
Jak przystało na bezkompromisowy monitor dla graczy, Acer Predator XB323U może się pochwalić wysokim odświeżaniem rzędu 170 Hz. Żeby z niego skorzystać będziemy jednak musieli sięgnąć po przewód DisplayPort – w przypadku połączenia HDMI jesteśmy ograniczeni do maksymalnie 144 Hz. Nie to, żeby trzeba było sobie tym zawracać głowę – w obydwu przypadkach obraz jest ultrapłynny, a obsługa technologii G-Sync zadba o dopasowanie częstotliwości odświeżania do aktualnego framerate’u (o ile korzystamy z układu graficznego Nvidii). W trakcie testów nie odnotowaliśmy oznak ghostingu, a czas reakcji matrycy nie budził zastrzeżeń.
Zasilanie i zużycie energii
Acer Predator XB323U posiada wbudowany zasilacz, w związku z czym nie musimy się martwić żadną „kostką” walającą się w pobliżu – wystarczy standardowy przewód zasilania.
Jeśli chodzi o pobór mocy, jest on mocno zależny od sposobu korzystania z monitora. W trybie SDR przy maksymalnej wartości podświetlenia wyniósł on ok. 32 W i nie zmieniał się w zależności od wartości odświeżania. Jeżeli jednak zdecydujemy się na aktywację trybu HDR, tutaj skok jest i to znaczny, gdyż Predator zaczyna ciągnąć z gniazdka ok. 103 W. Odświeżanie oraz rodzaj wyświetlanych treści ponownie wydają się pozostawać bez wpływu na pobór mocy. Wreszcie w trybie czuwania mówimy o poborze rzędu 1,5 W.
Podsumowanie
Dla kogo jest Acer Predator XB323U? Odpowiedź wydaje się oczywista: dla ambitnych graczy, którym zależy na bezkompromisowym sprzęcie oraz płynnej animacji w wymagających grach sieciowych. Atutem w takiej sytuacji z pewnością okaże się wysokie odświeżanie rzędu 170 Hz oraz dobra implementacja trybu HDR. Jasne, niektórzy mogą marudzić na brak 4K, ale zastosowanie niższej rozdzielczości jest w naszej ocenie bardzo rozsądną decyzję ze strony producenta – przy mniejszej liczbie pikseli łatwiej zrobić dobry użytek z wysokiego odświeżania.
Jak się jednak okazuje, zapaleni gracze to nie jedyna grupa, która doceni Predatora XB323U. Za sprawą świetnego odwzorowania kolorów (niestety dopiero po kalibracji) monitor z powodzeniem sprawdzi się w zastosowaniach graficznych. Co prawda kiepskie kąty widzenia i nierównomierne podświetlenie powstrzymują nas przed wręczeniem mu rekomendacji jako monitorowi stricte graficznemu, ale w środowisku hybrydowym sprawdzi się perfekcyjnie. Jeśli więc w godzinach 9:00 – 17:00 miałby Wam służyć do obróbki zdjęć i montażu filmów, a resztę dnia do rozgrywek online (albo odwrotnie – nie oceniamy), na pewno jest to propozycja warta rozważania.
Oczywiście Acer Predator XB323U nie jest urządzeniem pozbawionym wad. Największa to bez wątpienia kiepskie kąty widzenia, o których już wspomnieliśmy. Oprócz tego są to drobiazgi, ale jednak mogą mieć wpływ na decyzję o zakupie. Mowa m.in. o braku wejścia USB-C oraz kiepskich głośnikach, które są tutaj chyba wyłącznie dla ozdoby. Całościowo jednak są to drobnostki, które nie wpływają na pozytywny odbiór urządzenia.
No ale za wszystko co dobre trzeba zapłacić i to całkiem dosłownie. Zakup Predatora XB323U uszczupli nasz portfel o 3699 zł. Nie da się ukryć – nie jest to najbardziej opłacalna propozycja na rynku. Patrząc jednak na mocne strony testowanego modelu cena ta wydaje się jak najbardziej uczciwa. Dostajemy w końcu wysokiej klasy monitor o świetnych parametrach, który sprawdzi się w praktycznie każdym scenariuszu - nie tylko podczas grania.
Ocena końcowa: 9/10
Plusy:
- Wysokie odświeżanie 170 Hz wspomagane funkcją G-Sync
- Świetne odwzorowanie kolorów (zwłaszcza po kalibracji)
- Czytelne i intuicyjne OSD
- Dobrze zaimplementowany tryb HDR
- Dobra ergonomia
- Atrakcyjny, stonowany design
Minusy:
- Przeciętne kąty widzenia
- Kiepskiej jakości wbudowane głośniki
- Brak wejścia USB-C