DAJ CYNK

Windows 11 na laptopie ze śmieci | Szybki test wyjątkowego sprzętu

Anna Rymsza (Xyrcon)

Testy sprzętu

Acer Vero otwarty od frontu
Acer Aspire Vero to laptop wyjątkowy. Jego konstrukcją Acer chce pokazać, że potrafi być przyjazny dla środowiska i nie tylko potężne Predatory mu w głowie. To produkt dla zupełnie innego, bardziej świadomego ekologicznie odbiorcy.

Podsumowanie | Ocena końcowa: 8,5/10

Acer Aspire Vero (model Acer Aspire AV15-51) to laptop z ekranem o przekątnej 15,5 cala, raczej do zastosowań biurowych i lekkiego grania niż do mocarnych obliczeń. Przyjechał do mnie w pudełku, w którym nie ma ani grama plastiku – oczywiście poza obudową laptopa. Ta została wykonana w sporej części z tworzywa sztucznego, pochodzącego z odzysku (PCM, Post Consumer Materials). Obudowa laptopa zawiera 30% takiego materiału, klawisze zaś 50%.

Zalety:

  • wygodna i cicha klawiatura;
  • czytnik linii papilarnych;
  • bardzo dobre głośniki;
  • relatywnie dużo złączy;
  • łatwy demontaż i wymiana niektórych części;
  • wysoka kultura pracy nawet podczas grania.

Wady:

  • kiepski ekran;
  • brak ładowania przez USB-C;
  • touchpad lekko się ugina pod palcami.

Przy tym projektanci zadbali o nietypowy wygląd tego tworzywa. Obudowa jest szara i ma drobne „ślady” tego odzyskanego tworzywa. Moje pierwsze skojarzenie to miski Curver z tworzywa z odzysku, ale po bliższym przyjrzeniu się widać, że materiał Acera jest o wiele bardziej gustowny. Wykończenie jest chropowate, ale przyjemne w dotyku i relatywnie łatwo ten materiał wyczyścić. Da się wyczuć, że nie jest idealnie sztywny. Nie ma za to szkodliwych dla środowiska barwników.

Klawiatura i touchpad Acer Aspire Vero

Klawiatura okazała się zaskakująco cicha i przyjemna, co jest dla mnie niezwykle istotne, ze względu na specyfikę wykonywanej pracy. Tylko to odwrócone „R” na klawiaturze było dla mnie niepokojące przez pierwszych kilka godzin. Mimo tego uważam, że pisanie na Vero to sama frajda. Nie mogę tego powiedzieć o touchpadzie, który przy normalnym używaniu lekko się ugina (być może „rozpieściły mnie” touchpady ze szkła w laptopach z wyższej półki). Nie ma tu autoryzacji Windows Hello, ale laptop nadrabia szybkim czytnikiem linii papilarnych w gładziku. Zmieścił się tu nieco zwężony blok numeryczny, ale wolałabym, żeby jednak znalazły się tu pełnowymiarowe strzałki.

Acer Aspire Vero ma dość bogatą kolekcję złączy. Po lewej stronie znajdują się: gniazdo zasilania, ethernet, HDMI, dwa USB 3 oraz USB-C (bez możliwości ładowania laptopa). Po prawej zaś znajduje się miejsce na blokadę Kensington, jeszcze jedno USB-A oraz diody informujące o stanie laptopa. Jedna informuje o ładowaniu (kolorowa), druga o tym, czy laptop jest włączony (niebieska). Obok webcama znajduje się zielona dioda, informująca o jego działaniu.

Oglądając obudowę, nie sposób nie zauważyć jeszcze dwóch szczegółów. Po pierwsze, na spodzie znajdują się zwyczajne śrubki krzyżakowe, dzięki czemu rozebranie komputera nie wymaga żadnych zaawansowanych narzędzi. Po drugie, żółte gumeczki na zawiasie to nie tylko ozdoba, ale też dodatkowe nóżki. Dzięki nim otwarty komputer ma lekko podniesioną klawiaturę, przez co pisanie jest wygodniejsze.

Zobacz: Polacy kochają technologię, Ziemię i gry! Acer dostarcza [wywiad]

Acer Aspire Vero: Wydajność i bateria

Specyfikacja nie jest imponująca, ale dzięki niej Acer Aspire Vero jest cichy, nawet gdy działa na nim niezobowiązująca gra (w moim przypadku Genshin Impact) lub bardziej wymagający program. Oto szczegóły:

  • procesor Intel Core i7-1195G7 11. generacji (Tiger Lake), 4-rdzeniowy, 2900 MHz;
  • grafika Intel Iris Xe 1 GB;
  • 16 GB RAM-u DDR4-3200;
  • dysk SSD NVMe M.2 1 TB, model Micron 2210;
  • ekran 15,6 cala, matowy LCD IPS 1920 × 1080, model AU Optronics B156HAN02.1;
  • akumulator 52967 mWh 16 V, model Panasonic AP19B5L;
  • zasilacz 45,1 W.

W sklepach znajdziesz także konfiguracje z dyskiem SSD 512 GB, 16 GB RAM-u oraz ze słabszym procesorem Intel Core i5. Nie ma co przejmować się dyskiem i RAM-em, bo laptopa można otworzyć w kilka minut pierwszym z brzegu śrubokrętem i kostką do gry na gitarze, dalej wcale nie jest trudniej. Warto też zwrócić uwagę na to, że bez problemu można wymienić dysk, pamięć, akumulator czy ekran i nie są to części trudno dostępne, a proces ten jest na pewno w moim zasięgu. To miła odmiana po zalutowanych na amen ultrabookach i klejonych jakimiś cudami chemii telefonach.

Wydajność tego modeli stoi na odpowiednim poziomie, by popracować w pakiecie biurowym, pograć w lekką grę albo buszować po sieci. Karta Wi-Fi bardzo miło mnie zaskoczyła. Dzięki obsłudze Wi-Fi 6 jestem w stanie w pełni wykorzystać swój gigabitowy światłowód (945 Mb/s pobieranie, 300 Mb/s wysyłanie). Dla porządku podam jeszcze wyniki syntetycznych testów:

  • PC Mark 10: 4629 (Essentials 9534, Productivity 6501, Creation: 4522);
  • 3D Mark Time Spy: 1380 (1252 GOU, 3290 CPU);
  • Cinebench R23: 3992;
  • Unigine 2 (1080p medium): 1917;
  • Prędkość dysku: odczyt sekwencyjny 2117,23 MB/s, zapis 1969,37 MB/s.

Czas pracy na akumulatorze wydaje mi się zadowalający. Podłączyłam do laptopa kontroler Blutooth do Xboxa, ustawiłam maksymalną jasność ekranu, głośność na 50% i grałam w Genshin Impact na najwyższych ustawieniach grafiki. Laptop wytrzymał 115 minut. Prawie dwie godziny grania? Nie ma szału, nie ma tragedii. Przy tym rozmiarze (15,6 cala, 1,8 kg) i tak raczej nie odchodziłabym z nim daleko od źródła zasilania.


Bardzo mnie cieszy kultura pracy Acera Aspire Vero. Gdy laptop jest bezczynny, w ogóle go nie słychać, a obudowa ma najwyżej 33°C. Podczas grania wentylatory rozkręcają się, ale nie gwiżdżą. Ich dźwięk to całkiem przyjemny szum, dochodzący do 40 dBa. To ciszej niż moja lodówka. Przy maksymalnym obciążeniu benchmarkami głośność chłodzenia dochodziła do 50 dBa, temperatura zaś do 43°C w okolicy procesora. Do tego Acer dostarczył własny program do kontrolowania zużycia energii i wydajności laptopa, więc można 

Ekran to największa wada Acera Vero

Podobnie słuchanie – głośniki są bardzo dobrej jakości. Nie spodziewałam się tego, bo pierwsze wrażenie zepsuł ekran. Matryca jest matowa, dość ciemna, gołym okiem widać, że przekłamuje kolory w rogach i zdecydowanie jest poniżej przeciętnej. Jego gamut to zaledwie 58% przestrzeni sRGB, więc na pewno nie będzie to dobra maszyna do delektowania się materiałami wideo w wysokiej jakości czy obróbki grafiki. Odwzorowanie barw zmierzone na środku ma średnią ΔE na poziomie 0,14, maksymalną 1,55, ale ekran jest widocznie nierówny.

Gamut ekranu Acer Aspire Vero

Moim zdaniem jest to też ekran dość ciemny. Na maksymalnych ustawieniach ma jedynie ok. 260 nitów. To oczywiście zaleta, jeśli chcemy oszczędzać energię, ale wada, jeśli laptop ma służyć do pracy na zewnątrz. Różnice w jasności różnych części ekranu dochodzą do 9% i to już poziom, który widzę gołym okiem. Nie przeszkadza to zupełnie w pracach biurowych. Mogłabym na tym laptopie pisać godzinami, mimo że filmy czy grafika nie dadzą takiej satysfakcji

Acer Aspire Vero

Pozostaje jeszcze kwestia ceny. Laptopy Acer Aspire Vero nie należą do najdroższych. Zależnie od specyfikacji ich ceny mieszczą się między 3,2 i 4 tysiącami złotych. Testowana przeze mnie konfiguracja nie jest dostępna w polskich sklepach, ale podobna (512 GB SSD) kosztuje w sklepie Acera 3949 zł. Przyzwoicie, zwłaszcza że RAM i dysk można wymienić w kilka minut, nie ma problemów z dostępnością matryc czy akumulatorów. Bardzo podoba mi się ten kierunek rozwoju. Acer zapowiedział już komputery stacjonarne, budowane w podobny sposób. Trochę szkoda, że jakikolwiek zysk z tego zniweczą gamingowe Predatory.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: wł.

Źródło tekstu: wł.