DAJ CYNK

Pół roku z Amazfit GTS 4 i GTR 4. Nie mam zamiaru ich oddać (test)

Arkadiusz Bała (ArecaS)

Testy sprzętu

Wygląd i wykonanie

Wygląd zewnętrzny to obszar, gdzie flagowe Amazfity najbardziej się od siebie różnią.

Amazfit GTS 4 to klasyczny prostokątny smartwatch inspirowany mocno Apple Watchem. Koperta wykonana jest z matowego aluminium, natomiast od zewnętrznej wyświetlacz pokrywa delikatnie zaokrąglona tafla szkła hartowanego. Bryłę przełamuje koronka, która pełni rolę zarówno przycisku, jak i pokrętła nawigacji.


Sam zegarek zalicza się zdecydowanie do tych mniejszych. Koperta ma wymiary 42,7 x 36,5 mm, w związku z czym dobrze prezentuje się także na drobniejszych nadgarstkach (np. kobiecych). Jednocześnie udało się tutaj zmieścić całkiem duży wyświetlacz o przekątnej 1,75”, otoczony relatywnie wąską, symetryczną ramką.

Od spodu koperty mam natomiast tworzywo sztuczne. Można tu również dostrzec podwójne złącze ładowania oraz diody sensora biometrycznego.

Amazfit GTS4 domyślnie oferowany jest z miękkim silikonowym paskiem. Jest wygodny i prezentuje się przyzwoicie, nadając całości sportowego charakteru. Jeśli nie przekonuje nas taka estetyka, zawsze można sięgnąć po wariant z paskiem nylonowym lub wymienić pasek na dowolny inny o szerokości 20 mm (co zresztą samemu zrobiłem).


Dla odmiany Amazfit GTR 4 to zegarek dużo większy, starający się swoim wyglądem imitować elegancki zegarek mechaniczny. Okrągła koperta ma średnicę 46,4 mm i mieści wyświetlacz o średnicy 1,43”. Na ile się ta sztuka udała, zostawiam każdemu do oceny. Moim zdaniem prezentuje się on fantastycznie, aczkolwiek nie na każdym nadgarstku będzie dobrze leżał. Jeśli tak jak ja macie rączki anorektyka, może się dla Was okazać zwyczajnie zbyt duży.

Zależnie od wybranej wersji koperta zegarka może być wykonana albo z błyszczącej stali nierdzewnej, albo z matowego aluminium. Egzemplarz, który otrzymałem na testy, to ten drugi wariant.  Wyświetlacz osłania tafla szkła hartowanego, jednak w przeciwieństwie do modelu GTS 4 nie dochodzi ona do samych krawędzi. Zamiast tego wokół mamy plastikową ramkę z dyskretną podziałką.

Od spodu ponownie znajdziemy tworzywo, piny ładowania oraz sensor biometryczny. Warto zwrócić uwagę, że w większym modelu producent zmieścił dwa przyciski. Jeden płaski, a drugi w formie koronki, pełniący także funkcję pokrętła nawigacyjnego. Ten ostatni przyozdobiony został subtelnym czerwonym akcentem.

Amazfit GTR 4 oferowany jest z kilkoma różnymi paskami do wyboru. Sam miałem okazję sprawdzić wersję z paskiem skórzanym. Nie wywarł on na mnie szczególnie dobrego wrażenia, jednak na szczęście nie jest to poważny problem. Bez problemu można go wymienić na dowolny inny o szerokości 22 mm.

Jakość wykonania w obydwu zegarkach stoi na zbliżonym, wysokim poziomie. Zastosowane materiały oraz spasowanie elementów są adekwatne do segmentu premium. Warto także podkreślić, że jeden i drugi model charakteryzuje się wodoodpornością na poziomie 5 ATM.

Wygoda

Pod względem wygody obydwa testowane smartwatche wypadają bardzo dobrze. Bez problemu można je nosić przez cały dzień oraz uprawiać w nich sport.

Z tej dwójki Amazfit GTS 4 jest w mojej ocenie bardziej komfortowy. Wynika to zarówno z mniejszych gabarytów, jak i z niższej masy (29 g). Bardzo łatwo o nim zapomnieć (w tym pozytywnym sensie) i nie przeszkadza nawet podczas snu. 

Jedyny zarzut skierowałbym pod adresem tutejszego przycisku funkcyjnego, który bardzo łatwo przez przypadek wcisnąć, np. rękawem kurtki albo podczas opierania się o blat. Nie jest to może poważny problem, ale na pewno potrafi być irytujący.

W Amazfit GTR 4 udało się tego problemu uniknąć, co jednak nie zmienia faktu, że jest to konstrukcja znacznie większa, a więc i bardziej dająca się we znaki. Przy masie 36 g smartwatch wyraźnie ciąży na ręce, co może okazać się uciążliwe. Nie jest to wada, a raczej cecha tego konkretnego modelu, co jednak nie zmienia faktu, że przed zakupem radziłbym go przymierzyć.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne

Źródło tekstu: własne