Test Astro Gaming A50 (Gen 4). Co mogą słuchawki za 1300 zł?
Jakie są najlepsze słuchawki gamingowe? Czy w ogóle kupowanie słuchawek dla graczy ma sens? Pewnie ile osób, tyle opinii na ten temat. Natomiast jednego jestem pewien, zakochałem się w modelu Astro A50, który miałem okazję ostatnio przetestować.

Jako gracze mamy okazję żyć w całkiem fajnych czasach. Wiem, że trwa kryzys i przez ponad rok karty graficzne miały kosmiczne ceny i chociaż jest już dużo lepiej, to kwoty w sklepach wciąż nie wróciły do normalnych poziomów (chociaż jest już tego coraz bliżej). Wiem też, że nadal kupno PlayStation 5 czy Xbox Series X jest mocno utrudnione, przez co wiele osób wciąż nie może na nich grać (w tym wyżej podpisany). Ale jakby się bliżej zastanowić, to jako graczom jest nam całkiem dobrze.
Jeszcze nigdy nie było tak wielu ciekawych gier, w które można grać czy to samemu, czy ze znajomymi. Pomimo kryzysu jest też wiele sprzętów, które pozwalają cieszyć się ulubioną rozrywką i są one w zasięgu dużo większego grona Polaków, niż jeszcze kilkanaście lat temu. No i wreszcie mamy całą gamę akcesoriów, które owe granie mają nam uprzyjemnić. Jeszcze nigdy w ofercie producentów nie było tylu myszek, klawiatur, słuchawek czy kontrolerów, co dzisiaj. Wybór jest ogromny i wcale nie trzeba wydawać majątku, aby cieszyć się dobrym sprzętem.



Nie oznacza to jednak, że dużych kwot wydawać nie można. Dzisiaj akurat recenzja sprzętu, który – nie ma co owijać w bawełnę – kosztuje krocie. Za najnowszą, czwartą już generację słuchawek Astro Gaming A50 trzeba zapłacić ponad 1300 zł. Nie jest to kwota niska, ale najważniejsze pytanie brzmi – czy słuchawki są jej warte?
Astro Gaming A50 – specyfikacja
Astro Gaming A50 to przede wszystkim słuchawki nauszne o konstrukcji otwartej. Z komputerem oraz innymi urządzeniami łączą się bezprzewodowo przy użyciu sygnału radiowego na częstotliwości 2,4 GHz, ale w razie potrzeby można skorzystać również z tradycyjnego kabla USB. Producent deklaruje, że ich zasięg maksymalny wynosi do 15 metrów.
Słuchawki wyposażone są w membrany o średnicy 40 mm, które charakteryzują się pasmem przenoszenia w zakresie od 20 Hz do 20 kHz, impedancją 48 Ohm oraz czułością SPL na poziomie 118 dB @1kHz. Nie brakuje też odginanego, jednokierunkowego mikrofonu z membraną o średnicy 6 mm. Ten jest niezbędny w trakcie komunikacji online. Słuchawki zasilane są przez baterię litowo-polimerową, której deklarowany czas działania to około 15 godzin. Całość ma masę 380 gramów.
- Konstrukcja: nauszna, otwarta, 40 mm membrany
- Mikrofon: na pałąku, jednokierunkowy, 6 mm membrana
- Pasmo przenoszenia: od 20 Hz do 20 kHz
- Impedancja: 48 Ohm
- Czułość: 118 dB @1kHz
- Łączność: radiowa (2,4 GHz), USB, mini-jack 3,5 mm
- Inne: Dolby Atmos
- Masa: 380 gramów
- Cena: około 1300 zł
Budowa i jakość wykonania
Słuchawkom Astro Gaming A50 jednego nie można odmówić – charakterystycznego designu. Już po wyjęciu z pudełka w oczy rzuca się agresywny wygląd testowanego modelu. Nie chcę określać go mianem gamingowego, ale takie sformułowanie aż samo rzuca się na usta. Nie każdemu musi się to podobać, ale ja – chociaż jestem zwolennikiem prostej elegancji – nie mam w tym przypadku nic przeciwko. W końcu słuchawki zakładam na uszy i ich nie widzę. Poza tym czarny kolor sprawia, że tej elegancji też Astro Gaming A50 trochę mają. Jest w nich coś, co sprawia, że mi się zwyczajnie podobają.
Słuchawki niemal w całości wykonane są z plastiku, ale ten jest dobrej jakości. Sprawia wrażenie solidnego i trwałego. Dodatkowo jest pokryty lekko gumowaną powłoką, dzięki czemu jest przyjemny w dotyku. Ma to jednak swoje konsekwencje, ponieważ Astro Gaming A50 mają dużą tendencję do łapania odcisków palców. Bywa to irytujące, bo jeśli chcecie, żeby jako tako wyglądały, to nie obejdzie się bez ściereczki. Jedynym metalowym elementem jest najbardziej newralgiczna część łącząca nauszniki z pałąkiem.
Na lewym nauszniku znajduje się mikrofon. Tego nie da się całkowicie odpiąć, ale można go przesunąć w górę, aby całkowicie o nim zapomnieć i nie przeszkadzał, gdy nie jest potrzebny (wtedy też zostaje dezaktywowany). Znajduje się on na elastycznym, gumowym pałąku. Ten można lekko nagiąć, ale raczej trudno umieścić go zaraz przy ustach. Nie ma to jednak wielkiego znaczenia, bo mikrofon skutecznie zbiera dźwięk naszego głosu, o czym przekonacie się w dalszej części tekstu.
Na prawym nauszniku mamy kilka przycisków i regulacji. Z tyłu, na samej górze znajduje się włącznik słuchawek. Pod nim mamy przycisk do włączania i wyłączania Dolby Atmos. Kolejny jest przełącznik profilów equalizera (te możemy ustawić w dedykowanej aplikacji Astro Command Center). Na samym dole jest regulacja głośności słuchawek. Co ciekawe, ta działa niezależnie od regulacji w systemie operacyjnym, a przynajmniej jest tak w przypadku Windowsa 10. Do tego prawy nausznik sam w sobie jest przełącznikiem, który pozwala regulować balans między dźwiękami z gry, a używanego przez nas komunikatora. Trzeba przyznać, że działa to całkiem nieźle i bywa przydatne w trakcie grania ze znajomymi.
Nie zapominam też o stacji dokującej, która zarazem pełni rolę odbiornika. Tą podłączamy do komputera czy innego urządzenia (dostępne w zestawie są kable USB i optyczny) i nie dość, że odpowiada za komunikację, to jeszcze pełni rolę ładowarki. Słuchawki wystarczy tylko odłożyć, aby rozpoczęło się uzupełnianie poziomu wbudowanego akumulatora. Słuchawki trzeba jednak odpowiednio ułożyć, aby mechanizm rzeczywiście zaskoczył. Nie jest to przesadnie skomplikowane, ale raczej nie wystarczy odłożyć Astro Gaming A50 na stację. Niemal zawsze konieczne jest chociaż minimalne poprawienie ich pozycji.
Wygoda użytkowania
W zestawie ze słuchawkami dostajemy tylko jeden komplet nauszników, które wykonane są z materiału. Mają one tendencję do zbierania kurzu i wszelkiego rodzaju paprochów. Szkoda, że producent nie dorzucił też nauszników z ekoskóry. Sam akurat preferuję te materiałowe, bo eliminują ryzyko pocenia, ale zawsze warto mieć dodatkowy wybór. Tym bardziej że producent zadbał o bardzo wygodny sposób demontażu, bowiem nauszniki montowane są na magnesach. Wystarczy je lekko pociągnąć, aby odczepiły się od obudowy. Dobra informacja jest taka, że w wielu sklepach dostępne są kompatybilne zamienniki, więc z ewentualną wymianą nie powinno być problemów.
Na co dzień korzystam ze słuchawek Logitech G733, które są w mojej ocenie jednymi z najwygodniejszych na rynku. Jeśli chodzi o Astro Gaming A50, to mogą one z nimi śmiało konkurować. Nie odczuwałem żadnego dyskomfortu w trakcie korzystania z testowanego modelu, nawet przy kilkugodzinnych sesjach (w trakcie pracy dla Telepolis przez 90% siedzę w słuchawkach, słuchając muzyki w tle lub oglądając streamy na drugim monitorze). Mam dużą głowę, a pomimo tego słuchawki nie cisną mnie po bokach. Wydaje mi się, że jedynie gąbka na pałąku mogłaby być nieco grubsza i bardziej miękka.
Natomiast konsekwencją tej wygody jest gorsze trzymanie się słuchawek. Wystarczy szybszy ruch głową, aby te zaczęły się przesuwać, a nawet groziły upadkiem. Zauważyłem też, że Astro Gaming A50 zsuwają się przy pochylaniu. Często w ten sposób sięgam do mojego ogromnego, 9-kilogramowego psa obronnego i muszę uważać, aby słuchawki nie wylądowały na jego głowie. Rozumiem jednak, z czego to wynika. Lepsze trzymanie się musiałoby być okupione mocniejszym ściskaniem głowy, a tym samym wpłynęłoby negatywnie na komfort użytkowania. Dlatego jestem w stanie zaakceptować aktualny stan.
W tym miejscu muszę też wspomnieć o zasięgu. Ten jest imponujący. W miejscach, gdzie Logitech G733 już zawodziły, tam Astro Gaming A50 nie mają żadnego problemu. W moim mieszkaniu nie znalazłem miejsca, w którym zasięg nie byłby wystarczający. Powiem więcej, któregoś razu zapomniałem się i poszedłem w słuchawkach do piwnicy (mieszkam na parterze) i nawet tam momentami dźwięk był słyszalny. Rewelacja!
Bateria
Słuchawki wyposażone są w akumulator litowo-polimerowy. Producent nie chwali się jego dokładną pojemnością. Z moich testów wynika, a nie używam maksymalnej głośności, że Astro A50 spokojnie wytrzymują kilkanaście godzin. Gdybyście planowali 16-godzinną sesję grania, to testowany model nie powinien mieć większych problemów z poradzeniem sobie z takim zadaniem. Zresztą poziom naładowania przez cały czas można kontrolować za stacji dokującej, która informuje o tym za pomocą czterech diod. Dokładniejsze informacje są pokazywane w aplikacji Astro Command Center.
Natomiast samo ładowanie zajmuje około 6-7 godzin za pomocą stacji dokującej. Nie jest to wielki problem, bo wystarczy włączyć w komputerze zasilanie z portów USB przy wyłączonym PC, aby słuchawki codziennie ładowały się w nocy. Sam tak zrobiłem i codziennie rano Astro Gaming A50 czekają na mniej ze 100-procentowym poziomem akumulatora.
No i jeszcze jedno, nie zdziwcie się, że po odłożeniu na biurko słuchawki się wyłączają. To całkowicie zamierzone i ma za zadanie oszczędzać baterię. Po podniesieniu ich urządzenie to wykrywa i automatycznie się włącza. Proste, a jak skuteczne.
Jakość audio
Słuchawki Astro Gaming A50 swoje kosztują. W tym momencie trzeba za nie zapłacić około 1300 zł. Niewiele jest osób, które są w stanie wydać aż tyle na zestaw słuchawkowy. Dlatego dużo wymagam po jakości dźwięku i już teraz mogę zdradzić, że nie ma tutaj rozczarowania. Jakość audio jest dużo lepsza niż w słuchawkach Logitech G733, które przecież też do tanich nie należą.
Dźwięk jest bogaty z wyraźnie słyszalnym basem, który jednocześnie nie jest przytłaczający i nie dominuje sceny. Generalnie określiłbym go mianem zbalansowanego. Miłośnicy niższych tonów zawsze mogą dostosować poziomy za pomocą dedykowanej aplikacji, która pozwala na ustawienie trzech profilów, w zależności od przeznaczenia. Przełączanie się między nimi to kwestia jednego przycisku. Poziom głośności słuchawek jest imponujący i nawet przy maksymalnych nastawach nie pojawiają się zniekształcenia. To świetne słuchawki zarówno do grania, słuchania muzyki, jak i oglądania filmów. Pewnie audiofilskie modele z podobnej półki cenowej będą lepsze, ale jak na model gamingowy jest rewelacyjnie.
Natomiast zdziwiła mnie nie najlepszy poziom izolowania dźwięku. Akurat pod tym względem Logitech G733 radzą sobie lepiej. Mając na sobie Astro trudniej się wyłączyć i skupić na pracy lub grze, bo jednak wyraźniej docierają do nas dźwięki z zewnątrz. Tak samo osoby obok nas mocniej słyszą to, co mamy akurat na słuchawkach włączone.
Kilka osobnych słów należy się Dolby Atmos. Efekty czasami są rewelacyjne, a czasami takie sobie. Wiele zależy od samej gry i tego, czy dostarcza ona odpowiednich danych do słuchawek. Jeśli tak, to dźwięk przestrzenny nadaje filmowego charakteru. Jeśli nie, to wolałem go wyłączyć. Dodatkowym problemem jest komunikacja ze znajomymi, np. przez TeamSpeaka. Po włączeniu Dolby Atmos zdecydowanie trudniej było mi ich zrozumieć. No i przede wszystkim trzeba pamiętać, że na Windowsie za obsługę Dolby Atmos trzeba zabulić. Pierwsze 30 dni jest za darmo, a później trzeba wyłożyć aż 79,99 zł. Szkoda, że producent nie daje kodu, jak ma to miejsce w przypadku wersji Xbox. Generalnie dobrze, że Dolby Atmos jest, ale nie jest to żaden gamechanger.
Mikrofon
Jakość mikrofonu jest przyzwoita, ale zdecydowanie nie powala na kolana. Do komunikacji ze znajomymi wystarczy w zupełności, ale już do streamowania lepiej postawić na osobny mikrofon. W aplikacji Astro Command Center możliwe są cztery nastawy – strumieniowe, noc, dom oraz turniej. Każde kolejne w teorii oferuje trochę niższą jakość. W praktyce różnice są niemal żadne. Poniżej możecie posłuchać krótkich próbek w trybie strumieniowanie, noc oraz turniej.
Oprogramowanie
Do słuchawek warto zainstalować oprogramowanie Astro Command Center. To pozwala między innymi na ustawienie trzech profilów equalizera, zmianę nastawień mikrofonu czy też ustawienie balansu między grą, a rozmową. Poza tym szczegółowo informuje o poziomie naładowania Astro Gaming A50. To absolutnie podstawowe funkcje, ale są w pełni wystarczające. Poza tym nie można ich zmieniać w żaden inny sposób niż właśnie za pomocą wspomnianej aplikacji. Ona też przeprowadza aktualizację, jeśli ta jest dostępna. Poniżej kilka screenów z programu:
Podsumowanie
Astro Gaming A50 to słuchawki niemal pod każdym względem rewelacyjne albo co najmniej bardzo dobre. Zalet jest dużo – jakość wykonania, wygoda użytkowania, długość pracy, zasięg, jakość audio oraz prosta, ale funkcjonalna aplikacja. Wszystko to sprawia, że korzystanie z testowanych słuchawek jest czystą przyjemnością. Testowałem w swoim życiu kilka podobnych modeli dla graczy i mało które wspominam aż tak dobrze, jak A50. Oczywiście nie obyło się bez kilku wad. Słuchawki mogłoby lepiej trzymać się na głowie, przydałby się kod na Dolby Atmos na Windowsa, a mikrofon jest co najwyżej przyzwoity. Jednak nic z tego nie dyskwalifikuje słuchawek w moim oczach.
Jednak w tym wszystkim najważniejsze pytanie brzmi – czy słuchawki są warte ceny około 1300 zł? Sam nie wiem, jak na to pytanie odpowiedzieć. Z jednej strony to naprawdę udany sprzęt, ale 1300 zł to piekielnie duża kwota jak na urządzenie peryferyjne. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to propozycja dla przeciętnego Kowalskiego, a dla ludzi z zasobnym portfelem czy streamerów, więc moja perspektywa nie do końca jest odpowiednia. Myślę, że nieważne jak dobry byłby to sprzęt, w obecnej sytuacji zawsze miałbym opory przed wydaniem takiej kwoty. Natomiast jeśli Wy takich oporów nie macie, to myślę, że warto.
Ocena: 8/10
Zalety:
- Dobra jakość wykonania
- Jakość dźwięku
- Wygoda użytkowania
- Aplikacja Astro Command Center
- Długa praca bez ładowania
- Rewelacyjny zasięg
- Dolby Atmos (w wybranych zastosowaniach)
- Mechanizm automatycznego wyłączania słuchawek po ich zdjęciu
Wady:
- Dolby Atmos na Windows 10 kosztuje 79,99 zł
- Najwyżej przyzwoity mikrofon
- Mogłyby lepiej izolować dźwięk