Asus ROG Phone 6 Pro to dosyć duży i ciężki smartfon, który jednocześnie świetnie wygląda, a wszystkie ozdobniki obudowy podkreślają gamingowy charakter urządzenia. To między innymi dodatkowy wyświetlacz z tyłu, na którym mogą się wyświetlać kolorowe animacje, ale także na przykład ikony powiadomień. Smartfon ma też świecący na kolorowo napis DARE TO PLAY oraz diodę powiadomień z przodu, nad ekranem. Celom informacyjnym służy też funkcja Always-on Panel.
Sam wyświetlacz to panel AMOLED, który zapewnia użytkownikom doskonały kontrast, wysoką jasność oraz świetne kolory. Gracze powinni być zadowoleni również z maksymalnej częstotliwości odświeżania obrazu, wynoszącej aż 165 Hz, a także bardzo wysokiej częstotliwości próbkowania dotyku (720 Hz). Elementem multimedialnego zestawu są również świetnie grające głośniki stereo.
Równie istotne jest to, co siedzi pod maską. To Snapdragon 8+ Gen 1 z wydajnym systemem chłodzenia oraz 18 GB RAM-u. Przekłada się to na płynne działanie każdej gry czy aplikacji, bez spadku wydajności w wyniku throttlingu (a przynajmniej takiego nie uświadczyłem podczas testów). Gracze docenią też dodatkowe obszary dotykowe, które można wykorzystać w rozgrywce. Przydatny jest też AeroActive Cooler 6, czyli akcesorium chłodzące z dodatkowymi łopatkami do wykorzystania w grach. Niestety, tym razem to akcesorium jest sprzedawane oddzielnie.
Nieźle sobie radzą również aparaty fotograficzne gamingowego Asusa, choć wyraźnie widać, że nie stanowiły one dla producenta sprawy priorytetowej. Widać to po ich wyposażeniu, które raczej odbiega od typowych flagowców nie tylko konkurencji, ale także samego Asusa. Nie zmienia to jednak faktu, że możemy tu liczyć na dobre jakościowo zdjęcia i filmy.
Wadą smartfonu jest też jego cena, która wynosi 6399 zł. Za tę kwotę otrzymamy jednak świetnie wyposażony smartfon, który poradzi sobie z każdym gamingowym wyzwaniem, a także dobrze się sprawi w codziennym użytkowaniu. Szkoda tylko, że za dodatkowy i czasem przydatny cooler trzeba dopłacić – AeroActive Cooler 6 kupimy za 449 zł.
Źródło zdjęć: Marian Szutiak / Telepolis.pl