DAJ CYNK

Genesis Radium 400 - świetny mikrofon dla początkującego streamera

Arkadiusz Bała (ArecaS)

Testy sprzętu

Budowa i wykonanie

Chciałoby się sparafrazować klasyka i napisać „jaki jest mikrofon, każdy widzi”, ponieważ jeśli chodzi o design, Genesis Radium 400 pozbawiony jest większych fajerwerków. Sam mikrofon to prosta konstrukcja, pozbawiona z zewnątrz jakichkolwiek elementów związanych z obsługą. Nie ma tu żadnych przycisków, pokręteł, ani nawet diody LED.

Genesis Radium 400

Z elementów ozdobnych mamy tu jedynie logo „Genesis” na froncie oraz „Radium 400” z tyłu obudowy. Jest ono o tyle istotne, że ze względu na swoją kardioidalną charakterystykę mikrofon najlepiej zbiera dźwięki dochodzące od przodu, a więc jego poprawne ustawienie ma bardzo duże znaczenie.

Powyżej głównego tubusa mamy gęstą metalową siateczkę, skrywającą przetwornik.

U spodu znajdziemy natomiast port USB typu B oraz gwint, umożliwiający przymocowanie mikrofonu na statywie.

Genesis Radium 400

Firmie Genesis należą się brawa za wykonanie Radium 400. Choć mamy do czynienia ze stosunkowo niedrogim mikrofonem, cała konstrukcja wykonana jest z metalu i sprawia bardzo solidne wrażenie. Pod tym względem urządzeniu zdecydowanie bliżej do sprzętu profesjonalnego niż taniej konsumenckiej zabawki.

Dołączony do zestawu uchwyt biurkowy wykonany jest z metalu i oferuje szeroki zakres regulacji w każdej płaszczyźnie. Do blatu przymocujemy go na docisk. Ramię jest stosunkowo solidne, jednak należy brać poprawkę na segment cenowy – nie nastawiałbym się, że przetrwa lata, choć jeśli nie będziemy się nad nim za bardzo znęcać, jest na to szansa.

Genesis Radium 400

Koszyk antywibracyjny to osobny element mocowany do statywu. Spełnia on swoją rolę jak należy, a moje jedyne zastrzeżenia kieruję pod adresem plastikowych elementów wykorzystanych przy jego konstrukcji. Co prawda nie odczułem, by miały one jakkolwiek negatywny wpływ na korzystanie z urządzenia, ale wydają się mniej solidne od pozostałych elementów zestawu.

Warto także wspomnieć dwoma słowami o tutejszym pop filtrze, który stanowi w mojej ocenie najsłabszy element zestawu. Jest to stosunkowo prosta konstrukcja – okrągły kawałek cienkiej, nylonowej siateczki o średnicy ok. 13,5 cm oprawiony grubą plastikową ramką i umieszczony na elastycznym pałąku. Swoje najbardziej podstawowe zadanie – wygłuszanie głosek wybuchowych – spełnia bardzo dobrze.

Niestety problemy sprawia jego system mocowania. Problem stanowi zarówno stabilne przytwierdzenie go do uchwytu biurkowego, jak i ustawienie go we właściwej pozycji już po zamocowaniu. Do tego filtr ma tendencję do zapadania się pod własnym ciężarem, a cała konstrukcja zajmuje dużo miejsca. Wszystko to sprawia, że korzystanie z niego jest bardzo uciążliwe, a dużo bardziej praktyczna okazała się zwykła gąbka, którą również znajdziemy w zestawie.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne

Źródło tekstu: własne