DAJ CYNK

Smartfon wyprodukowany w Niemczech. Testujemy Gigaset GX6

Mieszko Zagańczyk

Testy sprzętu


Wygląd i konstrukcja

Gigaset GX6 waży 278 g, a jego wymiary to 170,7 x 82,2 x 11,9 mm. To wciąż sporo w porównaniu do zwykłych smartfonów, ale i tak GX6 jest lżejszy niż typowy pancerniak z Chin, gdzie minimum to powyżej 300 g masy i ponad 14 mm grubości.

Mimo pozornie mniej pancernej konstrukcji nowość z Niemiec zapewnia pyło- i wodoszczelność na wysokim poziomie IP68 – telefon wytrzyma zanurzenie do głębokości 1,5 metra przez 30 minut. Producent przekonuje też, że GX6 spełnia wymogi militarnych testów MIL-STD-810H – jest odporny na silne wibracje, zmiany temperatury, kurz i brud itd. 

Smartfon przetrwał też producenckie testy upadku na stalową płytę z wysokości 1,2 metra – i weryfikację tego (podobnego) parametru wytrzymałości przeprowadziłem niezamierzenie dość szybko, gdy telefon spadł mi na kamienną podłogę na klatce schodowej z wysokości około 1,5 metra i nie pojawiła się na nim nawet najmniejsza ryska. W późniejszej fazie testów też go specjalnie nie oszczędzałem, kilka razy spadał z mniejszych wysokości, był noszony w plecaku razem z twardymi przedmiotami, bez większych szkód, choć z czasem pojawiły się dwie rysy na tylnej klapce, niemal niezauważalne.

Gigaset GX6 nie ma typowych dla pancerniaków wystających odbijaczy ani innych tego typu wzmocnień, jednak jego konstrukcja jest całkiem przemyślana. Rama wykonana jest ze stopu metali, który według opisu producent łączy aluminium, magnez i tytan. Na zewnątrz w górnej części i na rogach obudowa została powleczona tworzywem przypominającym twardą gumę, co zapewnia odpowiednią amortyzację

Gigaset GX6 made in germany

Ciekawy jest też tył – poliwęglanowa, pokryta wypukłym wzorkiem klapka jest elastyczna, ale co najważniejsze – można ją zdjąć. Gigaset GX6 jest jednym z nielicznych telefonów na rynku, w którym można dostać się do wnętrza, by wyjąć akumulator – co jest wciąż poszukiwaną i cenioną cechą. Taka konstrukcja pozwala włożyć zapasową baterię podczas dłuższego wyjazdu lub po prostu wymienić ją po zużyciu. 

Gigaset GX6

Po zdjęciu klapki otrzymujemy też dostęp do dwóch portów nanoSIM oraz złącza rozszerzeń microSD. Żeby wymienić karty, trzeba wyciągnąć całkowicie baterię, co jest pewną niedogodnością. W takich otwieranych konstrukcjach trzeba też bardzo starannie zatrzasnąć klapkę, bo o ile bateria jest dodatkowo uszczelniona, to już te porty – nie.

W ogóle trzeba mieć świadomość, że zwarte konstrukcje bez wyjmowanej baterii są jednak bardziej wytrzymałe niż telefony otwierane z klapką, choć w praktyce różnice mogą się pojawić dopiero z czasem, gdy klapka będzie często zdejmowana i ulegnie odkształceniu czy drobnym pęknięciom. Na szczęście w przypadku Gigaseta GX6 nie wygląda, by mogło do tego dość zbyt łatwo.

Gigaset GX6 wymienna bateria

Na prawym boku obudowy znajduje się przycisk zasilania połączony z czytnikiem linii papilarnych, który działa sprawnie i nie mam do niego zastrzeżeń. Wyżej umieszczone są dwa przyciski głośności, a na lewym boku – klawisz skrótu, do samodzielnej konfiguracji. 

Gigaset GX6

Podobny element ma co drugi pancerny telefon, chociaż nie zawsze ich działanie jest dopracowane.

Gigaset GX6

Projektanci Gigaseta GX6 poradzili sobie z tym całkiem dobrze. Po pierwsze przycisk nie włącza się przez przypadek np. w kieszeni. Po drugie można do niego przypisać trzy rodzaje akcji – do jednego wciśnięcia, podwójnego i do przytrzymania. Wśród opcji do wyboru są tylko cztery funkcje podstawowe – nagrywanie dyktafonem, zrzut ekranu, latarką i SOS, można jednak też podłączyć tam dowolną aplikację, np. Zello do rozmów PTT.

Gigaset GX6

Mimo wysokiej wodoszczelności na obudowie Gigaseta GX6 znalazły się niczym nieosłonięte elementy – port USB-C oraz wyjście audio 3,5 mm. Nie ma jednak obaw, złącza te są odporne na wnikanie cieczy.

Gigaset GX6

Całość jest nieźle przemyślana, a ergonomia dość wysoka, ale z pewnymi zastrzeżeniami – trzeba jednak brać pod uwagę, że Gigaset GX6 jest dość szeroki i nie w każdej dłoni będzie dobrze leżał. Tył jest pokryty wzorkiem sugerującym szorstkość, jednak jak dla mnie, taka powierzchnia jest zbyt śliska, zwłaszcza w mokrej dłoni. Obłe krawędzie też nie pomagają – w pancerniakach wyraźnie zaznaczone boczne ramki dają jednak lepsze trzymanie. W sumie jednak można się przyzwyczaić.

Gigaset GX6

Wątpliwości mam tylko co do estetyki tylnej klapki. W pancernych telefonach nie ma to wielkiego znaczenia, ale mimo wszystko – szaro-srebrna obudowa wariantu „tytanowa szarość” wygląda jak dzieło projektantów z NRD. No, ale może się czepiam, wygląd to rzecz gustu.

Gigaset GX6

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Telepolis.pl

Źródło tekstu: Telepolis.pl