DAJ CYNK

Smartfon wyprodukowany w Niemczech. Testujemy Gigaset GX6

Mieszko Zagańczyk

Testy sprzętu


Aparat

Okrągły, otoczony lekko wystającym pierścieniem moduł fotograficzny łączy dwa aparaty i podwójne doświetlenie LED. Główna jednostka ma 50 Mpix (8192 x 6144) i optykę f/1,88 oraz PDAF i stabilizację OIS. Jest to matryca OmniVision OV50A (OV50A40) w formacie 1/1,5 cala z pikselami 1,0 μm łączonymi do 2,0 μm. To dość popularny ostatnio sensor znany zwłaszcza z telefonów Motoroli, w tym Edge 30 Fusion, a także urządzeń Oppo czy Huawei. Dodatkowy aparat to 2 Mpix makro. Z przodu, w lewym górnym rogu wyświetlacza znalazł się aparat 16 Mpix ze stałym fokusem i przysłoną f/2,0.

Gigaset GX6 aparat

Główny aparat robi zdjęcia w domyślnej rozdzielczości 13 Mpix, powstałe w efekcie łączenia pikseli, można też wybrać wyższe rozdzielczości 30 Mpix oraz pełne 50 Mpix, a z drugiej strony – 8 Mpix. 

Aplikacja aparatu nie różni się bardzo od tego, co znany z innych telefonów z Androidem. Dolna belka pozwala przełączać się między trybami pracy aparatu i kamery. Znajdziemy więc tam tryb portretowy, zdjęcia nocne, a w zakładce „więcej” – tryb profesjonalny, gif, panoramę, pełne 50 Mpix, zwolnione tempo, time lapse, makro i zwolnione tempo.

W głównym trybie fotograficznym można zwiększyć przybliżenie do 4x, skorzystać z HDR i  wspomagania AI. Otrzymujemy więc standardowy zestaw funkcji, bez żadnych specjalnych dodatków. Bardzo proste jest też menu ustawień – kilka ikonek z podstawowymi opcjami, dostępnymi z wysuwanej szufladki. 

Testując Gigaseta GX6, przez jakiś czas używałem też równolegle Motoroli Edge 30 Fusion z tą samą matrycą głównego aparatu. Zdjęcia robiłem też w podobnych warunkach, gdy dominowała głównie szara i bura, zimowa kolorystyka, a na słońce musiałem specjalnie polować. Motorola radziła sobie w takich warunkach dość dobrze. GX6 również, jednak widać jednak różnice w programowym dostrojeniu aparatu. Gigaset w optymalnych warunkach robi ładne zdjęcia, ale niekiedy brakuje im kontrastu i pełnej ostrości, a te wykonane w słabszym oświetleniu wydają się lekko wyprane kolorystycznie. W dobrym świetle kolorystyka jest jak najbardziej poprawna, choć nawet aktywny HDR nie daje efektu nasycenia barw.

Podobną przypadłość widać w zdjęciach nocnych. Aparat ładnie wyciąga szczegóły z ciemności, ale obraz czasami jest zbyt mocno, programowo rozjaśniany, co skutkuje też nieco słabszym kontrastem. Wciąż jednak są to dobre zdjęcia, które niewiele ustępują flagowcom i będą się nadawały do pokazania światu.

W sumie jednak aparat Gigaseta GX6 sprawdza się przyzwoicie, na pewno lepiej niż większość aparatów w chińskich pancernikach, które nawet z dobrymi matrycami zawodzą pod względem oprogramowania. Niemiecki telefon można więc zabrać na wyprawę w teren czy nawet na wakacyjny urlop, bez obaw, że fotografowane krajobrazy pozostaną tylko w naszej pamięci. Brakuje oczywiście aparatu szerokokątnego, co w plenerze szczególnie się przydaje, ale poza tym trudno narzekać. 

Rozczarowuje jednak zoom. Przybliżenie 4x nie jest przecież duże, nawet jeżeli jest to tylko cyfrowe przetwarzanie, a wiele matryc 50 Mpix radzi sobie z takim zadaniem całkiem dobrze. Gigaset GX6 w pełnym 4x robi z obrazu jajecznicę, więc sens ma tylko lekkie przybliżenie do 2x.

Kamera

Gigaset GX6 pozwala na kręcenie wideo w maksymalnej rozdzielczości 4K UHD, można też wybrać format QHD 1440p, ale w każdym w tych rozmiarów maksymalna liczba klatek na sekundę to 30. Wyższą wartość 60 kl./s można dopiero wybrać po zmianie formatu na 1080p lub HD.

Niezależnie od wyboru rozdzielczości trudno oczekiwać dobrych efektów. Chociaż aparat ma OIS, stabilizacja niezbyt radzi sobie w ruchu, a drgania widać nawet w statycznych nagraniach, ale wykonywanych z ręki. Nie ma za to dodatkowej stabilizacji EIS. Zakres innych funkcji też jest bardzo skromny.

Filmy trzęsą się, nie zachwycają także ogólną jakością – kolorami czy szczegółowością. Można doraźnie nagrać krótki klip, by uwiecznić jakieś zdarzenie, ale nie ma co myśleć o rejestrowaniu efektownych wideo z podróży.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Telepolis.pl

Źródło tekstu: Telepolis.pl