DAJ CYNK

HTC Vive Pro 2 – gogle VR, które przenoszą do innego wymiaru

Arkadiusz Bała (ArecaS)

Testy sprzętu

HTC Vive Pro 2 w praktyce

Zakładamy gogle na oczy, odpalamy i co pierwsze przykuwa uwagę? Jakość obrazu. Największym atutem nowego Vive Pro ma być jego wyświetlacz o rozdzielczości 5K – albo 4896 x 2448 pikseli, jeśli chcemy być bardziej precyzyjni i odświeżaniu 120 Hz. Zapewnia on kąt widzenia rzędu 120 stopni i… łał, trzeba przyznać, że potrafi zrobić wrażenie. Wyświetlany obraz imponuje szczegółowością i pozwala naprawdę wczuć się w akcję. Nie ma tu uczucia, że patrzymy na świat przez okno – zamiast tego jesteśmy jego częścią. Ze swojej strony nie miałem też żadnych problemów z nudnościami i zawrotami głowy.


Są jednak dwa „ale”. Po pierwsze, żeby cieszyć się tak wysoką jakością obrazu potrzeba komputera, który da radę go wygenerować. W naszym przypadku na potrzeby testów zestaw był podłączony do laptopa Asus ROG Strix Scar 17 G733Q z procesorem AMD Ryzen 9 5900HX oraz układem graficznym Nvidia GeForce RTX 3080, który poradził sobie z tym zadaniem wzorowo. Mówimy tu jednak o sprzęcie za kilkanaście tysięcy złotych. W praktyce do zabawy nie potrzeba może aż tak wydajnej konfiguracji, jednak bez porządnej karty graficznej – mówimy tu o wyższych modelach GeForce’ów RTX 2000 i Radeonów 5000 – ani rusz. Dla osób, które chciałyby rozpocząć zabawę „od zera” zwiększa to koszt wejścia w ekosystem Vive o dodatkowe kilka tysięcy złotych, co może być przeszkodą trudną do przeskoczenia. 

HTC Vive Pro 2

Drugie „ale” dotyczy natomiast zastosowanych soczewek. Mimo sporych rozmiarów mają one bardzo mały tzw. „sweet spot”, czyli punkt, gdzie obraz jest ostry i pozbawiony wad optycznych. Jeśli nie patrzymy idealnie na wprost – albo po prostu krzywo założymy gogle – natychmiast pojawiają się rozmycia, które psują poczucie imersji i utrudniają czytanie wyświetlanego przed oczami tekstu. Szkoda, bo często neguje to korzyści związane z zastosowaniem wyświetlacza 5K, a więc jednego z kluczowych atutów Vive Pro 2.


No ale poczucie imersji to nie tylko kwestia wyświetlanego obrazu – to także oprawa dźwiękowa. To kolejny punkt, gdzie Vive Pro 2 świetnie sobie radzi. Choć wbudowane słuchawki na pierwszy rzut oka nie budzą zaufania, w praktyce oferują zaskakująco dobrą jakość dźwięku. Przede wszystkim bardzo dobrze radzą sobie z odwzorowaniem lokalizacji źródeł pozornych, co w przypadku wirtualnej rzeczywistości ma znaczenie kluczowe. Izolacja od otoczenia nie jest idealna, choć i tak sporo lepsza niż konstrukcja nauszna mogłaby sugerować. 

HTC Vive Pro 2

Poruszanie się w grach i aplikacjach za pomocą dedykowanych kontrolerów zaliczam na duży plus Vive Pro 2. Co do zasady zestaw bardzo dobrze radził sobie ze śledzeniem moich ruchów. Gubił się jedynie, kiedy za wysoko podnosiłem ręce, ale to moja wina – nie miałem możliwości przymocować stacji bazowych na rekomendowanej wysokości, więc siłą rzeczy pojawiła się martwa strefa. Jest to jednak problem, który stosunkowo łatwo rozwiązać. Trochę przyzwyczajenia wymaga natomiast chwytanie przedmiotów. Przeznaczone do tego przyciski są dość twarde i wymagają stosunkowo dużej siły do aktywacji, przez co ich obsługa nie jest do końca intuicyjna. Świetnie wypada natomiast wbudowany system wibracji, który bardzo dobrze imituje interakcje z poszczególnymi obiektami, potęgując tym samym wrażenie imersji. 

Wygoda

Skoro rozmawiamy o korzystaniu z Vive Pro 2, wydaje się, że to dobry moment, by odpowiedzieć sobie na bardzo ważne pytanie: czy gogle faktycznie są takie niewygodne, na jakie wyglądają? Cóż… tak. No ale na całe szczęście są też pozytywy.

HTC Vive Pro 2

Nie da się ukryć, gogle HTC trochę ważą – konkretnie 803 g. Są co prawda bardzo dobrze wyważone, jednak tak duża masa siłą rzeczy daje się we znaki i ciągle przypomina, że na naszej głowie siedzi pokaźny rozmiarów kawał elektroniki. Podobnie zresztą działa przymocowany do niego gruby przewód. Drugim problemem jest natomiast temperatura – skóra pod headsetem bardzo szybko zaczyna się pocić, co potrafi skutecznie zniechęcić do dłuższych sesji, zwłaszcza latem.

Olbrzymim plusem jest to, że z gogli można korzystać w okularach i nie powoduje to większego dyskomfortu. Komplikuje jedynie minimalnie ich zakładanie oraz w zasadzie uniemożliwia szybkie odchylenie wizjera, kiedy chcemy na moment wrócić do rzeczywistości. To ostatnie jest zresztą moim największym zastrzeżeniem, jeśli chodzi o komfort korzystania z Vive Pro 2. Po założeniu na głowę headsetu jesteśmy skutecznie odcięci od otoczenia i możemy zapomnieć o szybkiej reakcji, jeśli np. ktoś nas o coś zapyta lub chcemy na szybko sprawdzić w co uderzyliśmy.

HTC Vive Pro 2

A, no bo właśnie – domyślnie Vive praktycznie nie komunikuje, kiedy zbliżamy się do przeszkód lub granicy obszaru gry. Jeśli nie aktywujemy podglądu z kamery, walenie po ścianach, szafkach oraz lampach (a sporadycznie także po twarzach kolegów) staje się nieodłącznym elementem zabawy. Nie pomaga fakt, że wspomniana opcja jest zakopana głęboko w ustawieniach i jeśli nie wiemy o jej istnieniu, bardzo łatwo ją przeoczyć – sam dowiedziałem się o niej na długo po zakończeniu testów. Teoretycznie problem ten rozwiązuje wydzielenie odpowiednio dużej, pozbawionej przeszkód przestrzeni specjalnie pod VR, jednak w warunkach domowych jest to często (zazwyczaj?) niemożliwe.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne

Źródło tekstu: własne