Huawei FreeBuds Pro - najlepsze słuchawki TWS tego roku
Huawei FreeBuds Pro to słuchawki premium azjatyckiego producenta i gorący następca popularnych FeeeBuds 3i. Z tych ostatnich korzystam od wiosny... i raczej już do nich nie wrócę. No nie ma opcji.
Mniejsze, lepiej leżące w uchu, wygodniejsze, z fajnym sterowaniem, lepszym brzmieniem, zwiększoną głośnością, lepszym akumulatorem i kozackim ANC z bajerami, a do tego bezprzewodowe ładowanie, analiza kostna głośności rozmówcy i dynamiczna poprawa głosu w czasie rozmowy... Koniec, można się rozejść. Tak drogi Czytelniku, jak Ci się nie chce czytać, możesz śmiało sprawdzić sobie aktualną cenę na Ceneo i brać w ciemno. W ramach przedsprzedaży (849 zł, 17 - 30 października 2020), do słuchawek dostaniesz gratis Huawei Band 4 Pro.
Specyfikacja Huawei FreeBuds Pro
Z rzeczy ważnych, jest odporność na zachlapanie i kurz, do 30h pracy na pojedynczym ładowaniu i Bluetooth 5.2 umożliwiający równoczesne sparowanie z dwoma urządzeniami. Szczegóły natomiast poniżej:



Trudne TWS-owe początki
"Prawdziwie bezprzewodowe słuchawki", czyli TWS, przyjmują wiele form. Modę na nie zapoczątkował na szeroką skalę Apple. Najpierw był to patyk z plastikową kulką - wypadało to mi z uszu, a plastik bez osłony potrafił ranić małżowiny (dosłownie), o czym przekonały nas słuchawki Huawei Freebuds 3. Myślałem, że to ja mam jakieś krzywe uszy, ale i Ania Rymsza skończyła z rankami w małżowinach, więcej przeczytacie w teście. Potem Apple wymyślił, że trzeba dać jednak wymienne gumki na końcach, to i Huawei wypuścił FreeBuds 3i (oraz własnego klona w postaci Honor Magic EarBuds). Honorowej wersji używam na co dzień i nie spoilując niepotrzebnie, jest całkiem OK. Niebawem pojawi się test tych słuchawek u nas (Marian Szutiak). Wciąż jednak mamy ten nieszczęsny długi patyk, o który łatwo jest zaczepić np. podczas zakładania maseczki. Nie lubimy takiej konstrukcji - zawodzi w najmniej spodziewanych momentach... Na przykład tuż przed wejściem do autobusu musimy szukać jednej ze słuchawek na chodniku, o czym więcej napisał Arek przy okazji testu zestawu Teufel Airy True Wireless. Mnie EarBudsy wpadły razu pewnego do zupy. Długim patykom mówimy stanowcze nie!
Huawei FreeBuds Pro - konstrukcja i obsługa
Huawei FreeBuds Pro to już natomiast konstrukcja niemal w pełni miesząca się w małżowinie. Może nie aż tak jak fasolki Samsung Galaxy Buds Live (Marian testuje i te), ale już nie mamy wrażenia, że nosimy kolczyki (a przynajmniej tak to sobie wyobrażam). Jednocześnie oszczędzenie tych krótkich patyczków pozwoliło zachować wysoką ergonomię obsługi.
Przejechanie palcem w górę czy w dół powoduje zmianę poziomu głośności, złapanie słuchawki dwoma palcami z kolei daje pauzę/play, dwukrotne następny utwór, a trzykrotne poprzedni. Nie ma tym sposobem przypadkowych naciśnięć, a jednocześnie nie potrzeba siły, by sterować muzyką. Rzecz jasna możemy też odbierać/kończyć połączenia - jedno takie uszczypnięcie, jak i je odrzucać - dwukrotne szczypnięcie słuchawki. Proste. Mamy też możliwość zmiany trybu pracy ANC, wystarczy przytrzymać patyczek.
Wracając jeszcze do konstrukcji, każda ze słuchawek ma dwa mikrofony oraz czujnik przewodnictwa kostnego, rozpoznaje dodatkowo obecność słuchawki w uchu (w tym szczelność zamontowania), a komunikuje się za pomocą podwójnej anteny Bluetooth w najwyższym standardzie 5.2 (opóźnienia do 180 ms). Słuchawki trzymamy albo w uszach, albo w owalnym etui z gniazdem ładowania USB-C oraz bezprzewodowym ładowaniem (Qi). Etui ma jedną zewnętrzną diodę sygnalizującą ładowanie (żółty to 50% naładowania, zielony powyżej 80%, czerwony trupek). Druga z diodek jest wewnątrz etui, pomiędzy słuchawkami. Ta również pokazuje stan naładowania, jak i sygnalizuje tryb parowania.
Parowanie Huawei FreeBuds Pro i jedna mała wada
Parowanie Huawei FreeBuds Pro jest dziecinnie proste, o ile uda nam się zauważyć na zewnątrz obudowy zamaskowany przycisk. Wygląda on bardziej jak ledwo zauważalna pozostałość po formie odlewniczej niż coś, co można wcisnąć.
Design jest porządny, choć wykończone na połysk słuchawki trudno jest uwolnić z magnetycznego chwytu etui. Spocone palce po treningu raczej nie są sprzymierzeńcem pchełek Huaweia. O czym musieli myśleć w firmie podczas projektowania? Magnesy? Też dajmy najlepsze ;-). Drobną uwagę mam też do sterowania głośnością - nie służy do tego zewnętrzna część patyczka słuchawki, tylko przedni bok, na którym są mikrofony. W efekcie gest przesuwania daje czasem nieprzyjemny posłuch pukania w mikrofon.
Huawei FreeBuds Pro - ANC to tylko początek
ANC, czyli aktywne usuwanie szumu otoczenia to technologia znana od lat. Zewnętrzny mikrofon rejestruje otoczenie i wycina jego częstotliwości z pasma tak, by zostawić tylko nasz głos podczas rozmowy czy usunąć hałasy podczas słuchania muzyki. To była rewolucja, to teraz czas na wyższy poziom.
A gdyby nasz głos dodatkowo zbierać za pomocą przewodnictwa kostnego? A bardzo proszę - słuchawki Huaweia to mają. Dodatkowo dwa mikrofony w każdej ze słuchawek, wykrywanie wypełnienia małżowiny (skuteczności izolacji), dynamiczny korektor regulujący w czasie rzeczywistym balans i barwę dźwięku, by wreszcie móc nosić słuchawki jak się nam tylko podoba, zawsze z idealnym dźwiękiem. W razie jakbyście mieli rozmawiać w czasie tajfunu, możecie wyciągnąć z ucha jedną słuchawkę, dwukrotnie uszczypnąć jej patyczek i ta zmieni się w czuły nawet na szepty mikrofon.
Wyciszenie dźwięków otoczenia jest bardzo skuteczne, z pewnością odczuwalnie lepsze niż u poprzednika (do 40 dB, względem 32dB we FreeBuds 3i), o ile nie najlepsze z jakim miałem do czynienia w małych słuchawkach. ANC nie zatyka nas niczym pod wodą, jak pierwsze słuchawki z tą technologią. Z poziomu telefonu możemy dodatkowo sterować poziomem skuteczności odszumiania - znajdziemy tutaj tryby dynamiczny, bazujący na nasłuchu tła, najniższy do miejsc relatywnie cichych, normalny i Ultra - gdy mamy dosyć całego świata.
Ale to dopiero początek - po podłączeniu do telefonu z Androidem i zainstalowaniu aplikacji AI Life, możemy poczuć się niczym szpieg. Tryb głosowy (Voice Mode) nie dość, że usunie szum otoczenia, to jeszcze wzmocni wypowiedzi rozmówców. Nawet bez aplikacji możemy włączyć Tryb świadomości, który zamiast odcinać nas od otoczenia, zwiększa słyszalność zarówno głosu, jak i tego, co dzieje się wokół nas. Fajna sprawa, gdy np. nie chcesz przegapić dobijającego się do drzwi kuriera. Już same gumki dosyć skutecznie izolują nas od otoczenia, tutaj tę izolację możemy ograniczyć i wręcz słyszeć co dzieje się wokół nas lepiej niż bez słuchawek... jednocześnie ciesząc się np. oglądanym serialem.
Bateria dwa razy lepsza niż we FreeBuds 3i
Każdy z nas inaczej korzysta ze słuchawek i niestety do tej pory słuchawki TWS rozczarowywały mnie czasem pracy. Starsze FreeBuds 3i po 2 godzinach słuchania zaczynają tracić łączność pomiędzy słuchawkami i po chwili padają zupełnie. Owszem, producent deklaruje tam do 3,5h, ale przy 50% głośności i wyłączonym ANC - trochę bieda.
We FreeBuds Pro jest o niebo lepiej. 7 godzin muzyki bez ANC (30 godzin uwzględniając etui), z kolei z ANC 4,5 godziny (20 godzin licząc z etui ładującym). Natomiast czas rozmów z aktywnym odszumianiem to 3,5 godziny i 16 godzin uwzględniając ładujący pokrowiec. Wreszcie nie musiałem myśleć o baterii podczas długich spacerów po Zamościu z ulubionymi podcastami i audiobookami w tle. Bardzo brakowało mi, choć godziny więcej niż w poprzedniku, dostałem dwie - biorę!
Szczegółowy poziom naładowania słuchawek masz przy tym zawsze dostępny w menu telefonu. W iPhone'ach znajdziesz tę informację na górnej belce ekranowej, a w przypadku Androida jest nawet lepiej. Już samo otworzenie etui wyświetli monit z informacją o procentowym naładowaniu etui i każdej ze słuchawek.
Ładowanie etui i umieszczonych w nim słuchawek od zera do pełna zajmuje za pośrednictwem przewodu USB-C 75 minut. Samo etui potrzebuje 60 minut, a umieszczone na ładowarce indukcyjnej 2 godziny. Natomiast w drodze, umieszczone w etui rozładowane słuchawki potrzebują zaledwie 40 minut dla kolejnych 7 godzin odtwarzania muzyki (4,5 z ANC).
Zaskakująco dobra jakość rozmów
Mikrofony bliżej potylicy niż ust, wszystko takie maleńkie... to nie może się udać. Moi rozmówcy z reguły nie lubią, gdy korzystam ze słuchawek bezprzewodowych, szczególnie tego wymysłu współczesnego świata - tych TWS. Tym razem był jednak wyjątek.
Korzyść z postawienia na Huawei FreeBuds Pro jest przy tym podwójna. Raz, że doskonale słyszałem rozmówców podczas każdej rozmowy, niezależnie od wybranego trybu pracy ANC lub jego braku. No i dwa, przy wielu próbach i różnych sieciach komórkowych, zawsze doskonale byłem słyszalny i ja. Mogłem przy tym swobodnie przemieszczać się po mieszkaniu, zostawiając telefon w kuchni. Te słuchawki są wręcz stworzone dla osób, które nie potrafią usiedzieć w miejscu podczas rozmowy telefonicznej.
Co warto zaznaczyć, dźwięk jest rejestrowany różnie, w zależności od trybu pracy ANC. Przy wyłączonym odszumianiu jest zdecydowanie najpełniejszy, jednak poza pomieszczeniami dodatkowe tryby mogą uratować nam skórę. Nagrania z mikrofonu w trzech dostępnych trybach umieściłem w poniższym filmie:
Huawei FreeBuds Pro i jakość dźwięku
Zacząć wypada od kodeków, a z nimi mam pewien niedosyt. O Hi-Res audio należy zapomnieć - próżno tu szukać aptX HD czy LDAC-a, nie ma też qualcommowego aptX Low Latency redukującego opóźnienia do 32 ms, a więc poniżej percepcji naszego mózgu. Huaweiowe 180 ms to też całe nic, gdy jednak szukasz technologicznego maksimum z audiofilskim zacięciem, to... To w sumie i tak nie kupisz słuchawek Bluetooth, tylko zewnętrzny DAC i konkretne nauszniki, jak nasz redakcyjny kolega Arek Bała.
Z kodekami będzie gorzej, mniej audiofilsko, będzie jak u Apple'a. Standardowo transmisja jest realizowana z użyciem kodeka SBC, a więc z przepustowością do 328 kbps. Serwisy streamingowe typowo więcej nie oferują, ale jak masz mniej standardowego Tidala Hi-Fi, czeka Cię nieco mniej studyjne brzmienie. Przy podłączeniu do komputera mamy do dyspozycji jedynie SBC, natomiast na telefonach można wymusić dodatkowo transmisję przez apple'owy AAC.
Do dźwięku, panie, do dźwięku... Swoją przygodę zacząłem od analizy basu. Spory, 11-milimetrowy przetwornik nie zaleje Was chamskim, przesterowanym basem. Jednocześnie jest tutaj zaskakująco mrukliwie jak na sprzęt, w którym trzeba było przecież w równym stopniu skupić się na jakości dźwięku, co i na zasilaniu. TWS-y przeważnie totalnie leżą w kategorii basu, obcinając ile się tylko da z dolnej skali, co daje w efekcie dźwięk może i jasny, ale jak dla mnie zdecydowanie zbyt sterylny.
I tutaj trzeba to jasno powiedzieć - Huawei FreeBuds Pro mają najlepszy bas spośród wszystkich słuchawek w pełni bezprzewodowych, z jakimi miałem do czynienia. Po kilku godzinach słuchania spostrzegłem, że w głowie zacząłem je powoli porównywać nie do innych pchełek, tylko do różnych modeli słuchawek nausznikowych. Co chyba oczywiste, względem kilkadziesiąt razy cięższych dużych słuchawek, producent musiał zdecydować się na pewne korekty i kompresję tam, gdzie dokanałowa słuchawka już nie sięgnie. Wciąż jednak jest to poziom nieosiągalny dla Apple'a i całej TWS-owej śmietanki rynku. Wreszcie znalazłem słuchawki pozbawione przewodów, które nadają się nie tylko do biegania, ale i kojącego duszę chilloutu o bardzo intymnym brzmieniu wokali.
Jeśli jednak dla kogoś scena stanie się zbyt ciasna od leniwie wybrzmiewających basów, ANC i tryb świadomości istotnie zwiększają dynamikę środka i górnych częstotliwości, wzmacniając jednocześnie separację instrumentów. To takie dwa charaktery tych samych słuchawek - wystarczy uszczypnąć słuchawkę i Imagine Dragons unosi się ponad mgiełkę basu. Chciałem początkowo narzekać, że usuwanie szumu otoczenia tłumi mi basy, ostatecznie jednak okazało się to zaletą. Jedne utwory lepiej brzmiały bez efektów, inne z ANC, a jeszcze inne w trybie świadomości. Ta dodatkowa kontrola, którą dostajemy bez konieczności wyciągania telefonu z kieszeni, szalenie do mnie przemawia.
Podsumowanie
Huawei zmiażdżył mnie jakością dźwięku z głośnika Huawei Sound X. W jego przypadku prawdziwie niepojęte jest, że tak dobre i mocne audio może wydobywać się z tak małego urządzenia. I gdy już myślałem, że nie czeka mnie w tym roku inne muzyczne uniesienie od tego producenta, kurier dostarczył do mnie przedpremierowo kolejne rzucające na kolana maleństwo.
Huawei FreeBuds Pro to najbardziej niezwykłe słuchawki TWS, z jakimi miałem do czynienia. Takiego basu nie znajdziecie nigdzie - jeśli ciemne brzmienie w duszy Wam gra, naprawdę powinniście tego posłuchać. A jeśli nie, włączacie ANC lub tryb świadomości i macie bardziej analityczny i wysoce dynamiczny dźwięk. Kiedyś zakup słuchawek to było takie albo-albo, teraz macie to w jednym zestawie i to bez konieczności wyciągania telefonu z kieszeni - jedno uszczypnięcie i zmienia się charakterystyka. W dodatku nie ze złej na złą, tylko z dobrej na dobrą dla innego utworu.
Druga kwestia do usuwanie hałasu otoczenia - wśród słuchawek dokanałowych również bezkonkurencyjne. A obok niego też tryb świadomości, który działa w drugą stronę - dostarcza dźwięki z otoczenia, omijając barierę izolacyjną gumek. Do bezpiecznej jazdy na rowerze czy biegania jak znalazł. Możecie pójść też dalej i wzmocnić sam głos, by niby zajęci muzyką słyszeć doskonale rozmowy w otoczeniu.
Po trzecie - nie wypadają z uszu skubańce. A gdy kabelków brak, jest to absolutnie kluczowe. Każde słuchawki są reklamowane jako takie, ale dopiero te ani razu nie spotkały się u mnie z podłogą.
Po czwarte producent praktycznie podwoił czas pracy względem swoich poprzednich słuchawek w pełni bezprzewodowych. Bardzo to szanuję, bo choć można niby zawsze doładować słuchawki w etui, to jednak gdy człowiek się wyrwie w końcu z domu na spacer, niekoniecznie chce przerywać słuchanie audiobooka czy ulubionego albumu. Bez ANC to nawet 7h, ale i z usuwaniem szumu otoczenia 4,5h robi swoje.
Po piąte, mamy bezprzewodowe ładowanie i sterowanie słuchawkami, które już po chwili uzależnia. Nie myślisz stale, że chcąc zmienić utwór możesz wyrwać słuchawkę z ucha - jest pewnie i precyzyjnie.
Wady są dwie. Jedna obiektywna - bez długich paznokci czasem trudno słuchawki odczepić od magnetycznego etui. Druga audiofilska - brak obsługi kodeków pozwalających na słuchanie Hi-Res audio. Jeśli jednak nie kolekcjonujesz utworów z bitrate'em przekraczającym 328 kbps, różnicy raczej nie zauważysz. Spostrzeżesz jednak, że gorzej zestrojone słuchawki konkurencji będą grały słabiej, nawet z Hi-Resem.
Mocno zastanawiałem się, czy i o ile obniżyć ocenę za brak wydajniejszych kodeków audio. Dyskutowałem z Czytelnikami i... brzmienie wygrało z suchą specyfikacją. Moja ocena końcowa to zasłużone jak rzadko 9,5/10. W tym segmencie i za te pieniądze trudno będzie Wam dostać coś grającego równie dobrze. Nawet ikoniczne, sporo droższe Apple Airpods Pro nie mają szans.
Wady:
- magnes zbyt mocno trzyma słuchawki w etui,
- brak obsługi audiofilskich kodeków Bluetooth.
Zalety:
- topowe brzmienie w segmencie TWS, z zaskakująco dobrym basem,
- najskuteczniejsze usuwanie szumu otoczenia wśród słuchawek TWS, z trójstopniową regulacją i trybem dynamicznym,
- długi realny czas pracy, również z ANC,
- praktyczne tryby wzmocnienia dialogów i świadomości,
- ładowanie przez USB-C jak i bezprzewodowe,
- nie wypadają z uszu i nie męczą nawet po wielu godzinach słuchania,
- bardzo wysoka jakość rozmów i możliwość użycia jednej ze słuchawek jako dyskretnego mikrofonu,
- przemyślany i bardzo wygodny system sterowania, bez pomyłek typowych dla sterowania dotykowego.