DAJ CYNK

Huawei Mate 20 Pro ma wszystko żeby stać się najlepszym smartfonem 2018 roku

orson_dzi (Arkadiusz Dziermański)

Testy sprzętu

Bezkompromisowa wydajność Kirina 980

Obecność układu Kirin 980 to w zasadzie jedna z pierwszych pewnych informacji jakie pojawiły się w kontekście Mate’a 20 Pro. Nie powiem o nim w zasadzie nic więcej poza tym, co pojawiło się podczas targów IFA. To pierwszy komercyjnie dostępny układ produkowany w 7nm procesie technologicznym. Według danych jego producenta, firmy TSMC, w stosunku do poprzednika Kirin 980 jest 20% wydajniejszy, sam procesor ma wydajność wyższą o 75%, a układ graficzny (z GPU Turbo) o 45% oraz oczywiście bardziej energooszczędny. To oczywiście tylko puste procenty, ale potwierdzają je poniekąd pierwsze benchmarki. W programie AnTuTu Mate 20 Pro uzyskał, jako pierwszy smartfon z Androidem, ponad 300 tys. punktów. Pierwsze wyniki naszych testów zaprezentujemy już w najbliższych dniach.

Procesor jest wspierany przez 6 GB pamięci RAM, a na pliki przewidziano 128 GB pamięci wbudowanej. Pamięć można rozszerzyć kartami nanoSD. Nie wiemy jeszcze, czy ma to jakieś podstawy praktyczne, związane z nową, być może lepszą technologią. Wygląda to bardziej na czysto biznesowy zabieg, który pozwoli na dodatkowe przychody ze sprzedaży nowych kart pamięci.

Aparat tak dobry, że już nie potrzebuje czarno-białego sensora

W kilku ostatnich modelach serii P oraz Mate, jeden z obiektywów zawsze był pozbawiony filtru Bayera i rejestrował obraz czarno biały. Dzięki temu uzyskiwane zdjęcia mogły pochwalić się większą szczegółowością. W Mate 20 Pro tego rozwiązania zabrakło. Huawei tłumaczy to tym, że obiektywy smartfonów są obecnie na tyle zaawansowane, że czarno-biały sensor nie jest już potrzebny do uzyskania dobrego obrazu. Dzięki temu jego miejsce mogło zając zupełnie nowe rozwiązanie w smartfonach Huawei – obiektyw ultra-szerokokątny. Tym samym Mate 20 Pro został wyposażony w następujące aparaty:

  • 40 Mpix, szerokokątny, 27mm, F/1.8,
  • 20 Mpix, ultra-szerokokątny, 16mm, 110 stopni, F/2.2,
  • 8 Mpix, teleobiektyw, 80mm, 3-krotny zoom optyczny, optyczna stabilizacja obrazu, F/2.4,
  • przedni aparat 24 Mpix, szerokokątny F/2.0.

Niestety miałem okazję zrobić tylko kilkanaście szybkich zdjęć Matem 20 Pro, ale nawet tak niewielka próbka wystarczyła do poznania ogromnych możliwości aparatu. Zdjęcia zaskakują szczegółowością, są bardzo jasne, ale też przede wszystkim sprawdza się tutaj reguła ze smartfonów serii P. Jeśli chcemy zrobić zdjęcie – wyciągamy aparat i je robimy. I nie trzeba tutaj wielkich umiejętności aby było to dobre zdjęcie.

Duże wrażenie robi działanie zoomu, który przy 3-krotnym powiększeniu jest naprawdę użyteczny, a zawsze można go też połączyć z dodatkowym zoomem cyfrowym i nawet wtedy można zrobić dobrze wglądające zdjęcie ze znacznej odległości. Wyraźnej poprawie uległ efekt bokeh, czyli efektownie rozmytego tła, a sterowanie przysłoną, choć wygląda w zasadzie tak samo jak do tej pory, wydało mi się dużo łatwiejsze do opanowania. Nie tylko przy portretach, ale też przy zdjęciach z bliskiej odległości. A tutaj skok jest wyraźny, bo zgodnie z zapowiedziami tryb makro ma działać już z odległości 2,5 cm od fotografowanego obiektu i… nie są to zapowiedzi bez pokrycia. To zasługa nowego obiektywu szerokokątnego.

Obecność sztucznej inteligencji poprawiła możliwości aparatu w stosunku do poprzednika. AI 2.0 rozpoznaje teraz aż 1500 scenerii zdjęć.

Pozostałe funkcje AI dotyczą filmów. Zanim do nich przejdziemy warto pochylić się nad nagraniami wideo. Została w nich poprawiona, i tak mocno chwalona w P20 Pro, stabilizacja obrazu. Nawet specjalnie machając ręką podczas nagrywania obraz i tak pozostaje stabilny. Co ważne, stabilizacja działa też nawet podczas nagrań w rozdzielczości 4K.

Funkcja AI 4D przydaje się podczas nagrywania filmów. Sztuczna inteligencja rozpoznaje w niej ruch obiektów w kadrze i przewiduje w którym kierunku się przemieszczą i w tym miejscu ustawia ostrość. Pozwala to na uzyskanie ostrzejszych nagrań. Kolejną funkcją jest AI Cinema Mode, która interpoluje obraz i „rozciąga” go z proporcji 16:9 do kinowego 21:9. Flagową funkcją AI podczas nagrywania filmów jest AI Portrait Color. Pozwala ona na skupienie się kamery na nagrywanej osobie w taki sposób, że AI śledzi jej ruchy i potrafi zmień całe tło w obraz czarno-biały, a kolory pozostawić na osobie nagrywanej. To pozwala na uzyskanie niemal kinowych efektów, np. w momencie nagrywania tańczącej pary, która jako jedyne obiekty na nagraniu pozostaje w kolorze. To otwiera zupełnie nowe możliwości w kwestii mobilnego filmowania.

Sama aplikacja aparatu przeszła jedynie kosmetyczne zmiany. W końcu nie ma sensu na siłę poprawiać czegoś, co od lat jest jednym z najlepszych na rynku.

Huawei w końcu nie odstaje muzycznie

Nieskromnie powiem, że byłem chyba jedyną osobą, która sprawdziła jak Mate 20 Pro razi sobie z odtwarzaniem muzyki. I cieszę się, że to zrobiłem, bo w końcu miałem w rękach flagowego Hauweia, który nie odstaje pod tym względem od bardzo mocnej konkurencji. Odtwarzacz w końcu doczekał się rozbudowanego equalizera powiązanego z Dolby Atmos, w którym możemy dopasować ustawienia do własnych preferencji. To już nie jest tylko jeden guzik DTS z automatyczną konfiguracją, która tylko podbija dźwięk.

Mate 20 Pro odtwarza dźwięk głośno, bardzo czysto z miękkim i dynamicznym basem, ładnie odseparowanym środkiem i tonami wysokimi. Nie jest to oczywiście poziom DAC-a ze smartfonów LG, ale flagowiec Huaweia to w końcu nie tylko topowy aparat, ale również topowy dźwięk.

Warto też wspomnieć o wyposażeniu nowego Mate’a w głośniki stereo. Gdzie one są, skoro nie widać ich na obudowie? Tu spore zaskoczenie, ponieważ głośnik został umieszczony w porcie USB na dole obudowy. Rolę drugiego głośnika pełni głośnik rozmów. Jakość w głośnym otoczeniu ciężko było dokładnie ocenić, ale na pewno skok jest duży w porównaniu z Matem 10 Pro, ale jednocześnie sporo brakuje do czołówki rynku w postaci LG G7 lub HTC 12.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News