Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Huawei Mate 30 Pro, jeden z najgorętszych smartfonów tego roku, w końcu trafił w nasze ręce. Czy jest tak dobry jak myśleliśmy? Prawdę mówiąc, okazał się nawet lepszy niż przypuszczaliśmy. Na tyle, że teraz z jeszcze większą niecierpliwością czekamy na jego rynkowy debiut. Zapraszam do naszych wrażeń i pierwszy opinii na temat Mate'a 30 Pro.

Arkadiusz Dziermański (orson_dzi)
46
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Obudowa podobna do P30 Pro, a jednocześnie zupełnie inna

Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Mate 30 Pro w kilku miejscach przypomina swoich poprzedników. Choć aparat jest otoczony pierścieniem, obiektywy są umieszczone w kwadracie niemal identycznym jak w Mate 20 Pro. Z kolei z P30 Pro łączą go bardzo efektowne, płaskie krawędzie na górze i dole obudowy.

Dalsza część tekstu pod wideo
Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach
Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Na pierwszy rzut oka podobnie wyglądają też krawędzie boczne. W końcu ekran znowu jest zakrzywiony, ale w sposób zupełnie inny niż w jakimkolwiek innym smartfonie. Genialnie leży w dłoni - słyszeliśmy wielokrotnie w ostatnich tygodniach. I faktycznie jest to prawda. Mate 20 Pro oraz P30 Pro poprzez zastosowanie zakrzywionego ekranu są dosyć cienkie na bocznych krawędziach. Wynika to z tego, że zakrzywienie jest bardzo łagodne. Ekran w Mate 30 Pro jest zakrzywiony dużo bardziej, przez co jego boki są bardziej kwadratowe niż zaokrąglone. Dzięki temu faktycznie obudowa leży w dłoni nieporównywalnie lepiej niż poprzednie modele Huaweia. I zdaję sobie sprawę z tego, że nie do końca widać to na zdjęciach. Niestety, musicie uwierzyć na słowo.

Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach
Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Ta "kwadratowość" jest widoczna również jeśli spojrzymy na przód obudowy. Zdecydowanie bliżej mu do Note'a 10 niż zaokrąglonego na rogach P30 Pro.

Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

To nie koniec nietypowych rozwiązań. Kolejnym z nich jest włącznik. W chyba każdym smartfonie jest on umieszczony zawsze centralnie na boku obudowy. Idealnie na jego środku. Mate 30 Pro włącznik ma jakby pod krawędzią boczną. Tak jakby wychodził wręcz z tyłu obudowy. Choć wygląda to dosyć dziwnie, a jeszcze dziwniej się z niego korzysta, to jednak jest to wygodne rozwiązanie. Oczywiście podyktowane zakrzywieniem ekranu. Nie jest to jednak wada, a bardzo nietypowa cecha.

Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Kolejnym udziwnieniem jest brak przycisków regulacji głośności. Aby zmienić głośność należy dwa razy dotknąć krawędzi obudowy, a następnie przesunąć palcem w górę lub w dół. Wbrew pozorom to zaskakująco wygodne rozwiązanie, choć wymaga przyzwyczajenia. I albo coś robiłem źle, albo regulację głośności można wywołać tylko w górnej części ekranu. Ale działa to zarówno z lewej, jak i prawej strony.

Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Tył obudowy jest intrygujący nie tylko ze względu na pierścień otaczający aparaty. Pełni on rolę wyłącznie dekoracyjną. Czy wygląda dobrze? Kwestia gustu. Na pewno inaczej i na mój gust jest to ładne rozwiązanie. Aparat delikatnie wystaje ponad powierzchnię obudowy, ale nie tak mocno jak w P30 Pro.

Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Tył obudowy ma dwie faktury. Podobnie jak w zaprezentowanych niedawno nowych wariantach modelu P30 Pro. Dolna część tylnego panelu jest chropowata. To coś na kształt rozwiązania hyper optical pattern znanego z Mate'a 20 Pro i dzięki temu obudowa trudniej zbiera odciski palców. Górna część jest za to gładka i błyszcząca. Ale w przeciwieństwie do nowych P30 Pro, tutaj linia przejścia pomiędzy fakturami jest niewidoczna, co wygląda znacznie efektowniej.

Naprawdę piękny ekran. Ale jak to musi się tłuc...

Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Pomimo nietypowego kształtu, do którego jeszcze za moment wrócimy, ekran Mate'a 30 Pro jest bardzo efektowny. Kolorowy, to chyba najlepsze określenie. Wyświetlacz jest bardzo kolorowy, oferując mocno nasycone, piękne barwy. Dopełnione wysoką jasnością i kontrastem. Dosłownie bajka i można się tym elementem naprawdę długo zachwycać.

Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Wcięcie w górnej części ekranu jest spore, choć faktycznie mniejsze niż w Mate 20 Pro. Jest też dosyć niskie, ale mimo wszystko to ciągle wcięcie. I to dosyć duże jak na obecne standardy. W Ustawieniach oczywiście możemy je zamaskować poprzez częściowe wygaszenie ekranu. Dodatkowo istnieje możliwość ustawienia wyświetlania treści na bokach wyświetlacza. Można to zrobić dla poszczególnych aplikacji. Po wyłączeniu tej opcji boki ekranu pozostaną czarne, a obraz będzie wyświetlany tylko do miejsca zakrzywienia.

Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Mimo wszystko raczej bym z tej opcji nie korzystał, bo przewijanie wszelkich treści na boki wygląda szalenie efektownie. Treści wypływają z boku ekranu i przechodzą płynnie na środek panelu. To tylko wizualny bajer, ale robi ogromne wrażenie i bardzo cieszy oko.

Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Tak duże zakrzywienie ekranu powoduje, że to właśnie wyświetlacz zajmuje większą część boków obudowy. W przeciwieństwie do P30 Pro i Mate'a 20 Pro, gdzie tylny panel i ekran były symetryczne. Dodatkowo wyświetlacz i tył obudowy są rozdzielone jeszcze cieńszym niż dotychczas korpusem. Bardzo cienkim korpusem i naprawdę nie chciałbym wiedzieć, jak wygląda Mate 30 Pro po upadku na twardą powierzchnię. Zakładam, że za bardzo nie byłoby co zbierać.

Tak, to cały czas Android. Błyskawicznie działający Android

Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Mate 30 Pro cały czas działa pod kontrolą Androida z nakładką Emotion UI. Poza oczywistymi brakami wygląda on identycznie jak w dowolnym innym smartfonie Huaweia. Działa błyskawicznie, idealnie płynnie i prezentując przy tym efektowne animacje.

Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Nie będziemy się tutaj pastwić nad tym czego Mate 30 Pro nie ma. To rzecz oczywista i nie widzieliśmy żadnego powodu aby mocno się zagłębiać w ten temat. Ale z czystej ciekawości postanowiliśmy sprawdzić, czy dużym problemem będzie zainstalowanie jakiejkolwiek aplikacji Google'a. Pobranie i instalacja Map Google zajęła nam jakieś 15 sekund. Działały jak w dowolnym innym smartfonie. Ciekawostką jest też fakt, że domyślną wyszukiwarką fabrycznej przeglądarki internetowej Huaweia jest właśnie Google.

Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Interfejs można obsługiwać gestami, przesuwając ekran na boki. Rozwiązanie wygodne, dodatkowo pozwalające na korzystanie ze wszystkich aplikacji na pełnym ekranie. Ale z przyzwyczajenia chętnie przełączyłem się na nawigację standardowymi trzema przyciskami wyświetlanymi u dołu ekranu. Zawsze też można skorzystać z przycisku wiszącego.

Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Miłym dodatkiem jest spora liczba dostępnych motywów. Dotychczas w smartfonach Huaweia, zanim włożyliśmy do nich kartę SIM, motywów było bardzo mało. Tutaj jest ich kilkanaście. Mała rzecz, ale cieszy.

Najlepszy aparat na rynku. To widać

Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Mate 30 Pro miał mieć najlepszy aparat na rynku i raczej nikt nie zdziwił się tym, że tak faktycznie jest. Przyjemność robienia zdjęć pozostała niezmienna w stosunku do poprzedników. Wyciągamy smartfon w kieszeni, włączamy aplikację aparatu i "strzelamy". Działanie sztucznej inteligencji, autofocusu, dopasowania kolorów działają niezmienne na tyle dobrze, że naprawdę ciężko jest tym telefonem zrobić brzydkie zdjęcie.

Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Zabawa zoomem daje nie mniej radości niż w P30 Pro, szczególnie że na pierwszy rzut oka jakość zdjęć wykonywanych ze sporym przybliżeniem jest zdecydowanie lepsza. Niestety bez statywu ciężko to pokazać bez rozmazywania kadrów. Warto jednak zauważyć, że do 10-krotnego przybliżenia jakość obrazu jest na tyle dobra, że warto z niego korzystać podczas robienia zdjęć z bliskiej odległości. Pozwala to w prosty sposób uchwycić szczegóły lepiej, niż zrobilibyśmy to poprzez zwykłe przysunięcie aparatu do fotografowanego obiektu.

Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Tryb Supermakro, dzięki wymianie aparatu ultra-szerokokątnego na nowy, oczywiście lepszy, będzie teraz bardziej użyteczny. W P30 Pro niechętnie z niego korzystam, bo zdecydowanie lepiej wychodzą zdjęcia z aparatu głównego. Ale również choćby przy fotografowaniu dużych obiektów, takich jak budynki, nowy aparat będzie bardzo przydatny. Choć to właśnie aparatem szerokokątnym w P30 Pro wykonuje większość zdjęć krajobrazów czy architektury, to ciemniejszy obraz i słabsze kolory rzucają się w oczy. Tutaj różnica jest już znacznie mniejsza w stosunku do głównego aparatu. Mam również nadzieję, że poprawi się też jakość zdjęć nocnych wykonywanych aparatem szerokokątnym. Tego niestety nie mogliśmy sprawdzić.

Warto też wspomnieć o diodzie doświetlającej. Na zdjęciach prasowych mogło się wydawać, że jest to lampa ksenonową. Niestety, to zwykły, podwójny LED. Tylko ułożony w dosyć nietypowy sposób.

Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Więcej na temat jakości zdjęć wraz z galerią oraz bardzo efektownego trybu nagrywania filmów w zwolnionym tempie znajdziecie poniżej.

Mate 30 Po zrobił na mnie ogromne wrażenie. Już wiem co chcę od Mikołaja!

Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Zachwycałeś się Foldem, teraz to samo z Matem 30 Pro - zapewne niektórzy pomyślą. Coś w tym jest, choć różnica pomiędzy tymi zachwytami jest duża. Fold spodobał mi się jako coś zupełnie nowego. Niespotykana dotąd konstrukcja, wielki ekran. To się zwyczajnie podoba i intryguje. Ale nie wiem, czy chciałbym tego używać na co dzień. Mate 30 Pro to inna bajka. Kolejnych flagowców Huaweia używam od ponad sześciu lat. Wiem czego się spodziewać po każdym kolejnym i zawsze nowe modele są teoretycznie tylko ewolucją, ale wprowadzane zmiany często są małą rewolucję. Tak jest w przypadku Mate'a 30 Pro. Szczególnie jeśli chodzi o ekran i już kolejny rok z rzędu - aparat. To jest smartfon, którego chciałbym używać na co dzień.

Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Razem z Lechem zgodnie przyznaliśmy, że jakoś specjalnie nie śledziliśmy nowości dostępnych w Mate 30 Pro. Perspektywa tego, że poza zdjęciami w sieci możemy go szybko nie zobaczyć spowodowała, że zainteresowanie nim znacznie spadło. Być może to spowodowało, że na jego widok zaświeciły nam się oczy. Bo taki właśnie jest Mate 30 Pro. Czaruje wyglądem i możliwościami. Galaxy Folda wspominam tutaj nie bez powodu. On również czaruje, ale jako zupełnie nowa, intrygująca zabawka, którą chce się sprawdzić. Mate 30 Pro czaruje jako zwykły smartfon, który jest w stanie używane przez nas funkcje wynieść na jeszcze wyższy poziom. Z poziomu bardzo wysokiego na taki, który jeszcze niedawno wydawał się nieosiągalny.

Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Cały czas niestety nie wiadomo kiedy Mate 30 Pro trafi do regularnej sprzedaży w Europie, choć wydaje się to kwestią czasu. To jednocześnie duży problem, ale i żaden problem. W sposób mniej lub bardziej przepisowy, aplikacje Google'a jesteśmy w stanie zainstalować samodzielnie. Pokazał to nasz mały "eksperyment" z Mapami. Od Huaweia zależy teraz, jak to rozegra. Firma może poczekać na ruch ze strony Chin, które mogłyby skutecznie "przekonać" Donalda Trumpa do zmiany decyzji i wprowadzić Mate'a 30 Pro do sprzedaży dopiero za jakiś czas. Może też zrobić to już teraz, ale bez usług Google'a lub zainstalować własny system operacyjny. Firma nie musi się śpieszyć, bo jak pokazują wyniki finansowe, nawet bez Mate'a radzi sobie świetnie.

Używaliśmy Huaweia Mate 30 Pro. Teraz będzie nam się śnić po nocach

Problem jednak polega na tym, że Huawei mógłby się kurczę pośpieszyć! Mate 30 Pro to zbyt dobry smartfon, abyśmy nie mogli z niego korzystać. To naprawdę nieładnie ze strony firmy, że tak dobry sprzęt kurzy się w magazynach. I nawet trochę żałuję, że miałem okazję go używać. Teraz będzie mi się śnić po nocach...

Galeria zdjęć telefonu