Cała obsługa monitora Huawei MateView GT 27” odbywa się za pośrednictwem uniwersalnego dżojstika umieszczonego u spodu obudowy. W teorii jest to bardzo wygodne – żadnego szukania przycisków na oślep i przypadkowego wyłączania monitora. W praktyce rozwiązanie to okazuje się mało intuicyjne i wymaga przyzwyczajenia.
Menu ekranowe jest estetyczne, zajmuje na ekranie mało miejsca i mieści wszystkie najważniejsze informacje. Jest także w całości przetłumaczone na język polski. Jedyne do czego mogę się przyczepić, to czcionka. Jest ona nie tylko mało estetyczna, ale przede wszystkim nieczytelna.
Jeśli chodzi o sposób skategoryzowania poszczególnych funkcji, jest on, cóż, mało oczywisty. Miejscami trudno dostrzec w nim logikę, więc pozostaje nam zapamiętać rozmieszczenie poszczególnych opcji lub przeklikiwać się przez wszystkie kategorie. Na całe szczęście nie ma ich dużo, więc nie jest to przesadnie uciążliwe.
Jeśli chodzi o dostępne opcje, są one raczej skromne. Poza możliwością wyboru jednego z trybów wyświetlania obrazu – w większości bardzo podobnych – możemy wyregulować temperaturę bieli oraz włączyć filtr światła niebieskiego. Znajdziemy tu także kilka udogodnień przygotowanych specjalnie z myślą o graczach, takich jak możliwość ustawienia celownika na środku ekranu.
Źródło zdjęć: własne
Źródło tekstu: oprac. własne