Huawei P30 Pro po 9 miesiącach użytkowania nadal zachwyca
Koniec roku to czas podsumowań. Czas więc podsumować ostatnie 9 miesięcy, które spędziłem z Huaweiem P30 Pro. Był to bardzo pracowity okres, podczas którego korzystałem ze smartfonu intensywnie jak nigdy dotąd. P30 Pro dostał w tym czasie porządnie w kość i wielokrotnie musiał mi zastąpić kilka różnych urządzeń w tym samym czasie. Czy udało mu się podołać wyzwaniu?

Specyfikacja:
- szklano metalowa obudowa o wymiarach 158 x 73,4 x 844 mm i masie 192 gramów, wodoszczelna zgodnie z normą IP68,
- ekran OLED o przekątnej 6,47 cala, rozdzielczość 1080 x 2340 piksel, zakrzywiony na bokach,
- układ Kirin 980, 8-rdzeniowy procesor (2x2.6 GHz Cortex-A76 & 2x1.92 GHz Cortex-A76 & 4x1.8 GHz Cortex-A55), grafika Mali-G76 MP10,
- 8 GB pamięci RAM, 128 GB pamięci wbudowanej, gniazdo kart pamięci nanoSD (do 256 GB),
- cztery aparaty główne - 40 Mpix (F/1.6, 27mm, 1/1,7", OIS), 16 Mpix (F/2.2, 16mm, 1/2,7"), 8 Mpix (F/3.4, 125mm, OIS, 5-krotny zoom optyczny), czujnik ToF; filmy 4k@30fps, 1080p@60fps/30fps, 720p@960fps; przedni aparat 32 Mpix (F/2.0, 26mm),
- czytnik linii papilarnych w ekranie, LTE cat21 (1400/200 Mb/s), Bluetooth 5.0 (A2DP, aptX HD, LE), USB 3.1 typu C,
- akumulator litowo-polimerowy o pojemności 4200 mAh, szybkie ładowanie przewodowe (40W) i bezprzewodowe (15W), bezprzewodowe ładowanie innych urządzeń,
- Android 9, EMUI 9.1 (planowana aktualizacja do Androida 10 i EMUI 10),
- cena 2699 zł.



W zestawie znajdziemy smartfon, ładowarkę sieciową, kabel USB typu C, bardzo prosty jednoczęściowy zestaw słuchawkowy, klucz do otwarcia gniazda kart, przejściówkę z USB-C na Jack 3,5mm oraz silikonowy pokrowiec. Warto dodać, że pokrowiec miałem tylko w jednym zestawie, w drugim go nie było.
Koniec potwora. P30 Pro jest dużo ładniejszy niż P20 Pro
P30 Pro na żywo zobaczyłem stosunkowo późno. Kiedy już wszyscy zdążyli się nim zachwycić i zamieścili na Facebooku pierwsze zdjęcia Księżyca (do tego wrócimy), ja dopiero pierwszy raz miałem go w rękach. I była to miłość od pierwszego wejrzenia. Po brzydkiej jak noc serii P20 miałem wrażenie, że ktoś w Huaweiu w końcu poszedł po rozum do głowy. P30 Pro jest absolutnie piękny i nie dziwię się, że na jego wzornictwie bazuje Mate 30 Pro.
W zasadzie całą robotę robią tutaj krawędzie obudowy. W górnej i dolnej części są one płaskie, w zasadzie prostopadle ścięte do boków i wygląda to naprawdę obłędnie. Do tego ładnie wkomponowany ekran z niewielkim wcięciem, ograniczonym tylko do miejsca na przedni aparat.
Po tym jak seria P20 obudową przypominała cebulę, ze względu na nagromadzenie warstw i kolejnych ramek, P30 Pro to tylko trzy części. Dwa szklane panele przedzielone metalowym korpusem. Oszczędnie, elegancko… Nie można było tak od razu?
Obudowa jest jednak bardzo cienka, przez co jeśli nie korzystamy z pokrowca wymaga nieco przyzwyczajenia. Na początku chwyt jest bardzo niepewny i co chwilę mamy obawy, że telefon zaraz wypadnie nam z ręki. Tutaj pod tym względem faktycznie Mate 30 Pro z dużo bardziej zakrzywionymi bokami wypada znacznie korzystniej.
Wyróżniającym się elementem obudowy jest przycisk blokady ekranu. Podobnie jak w modelu Mate 20 Pro dostał on zadziorny czerwony akcent. Mała rzecz, ale naprawdę cieszy.
Drugim rzucającym się w oczy elementem jest na pewno aparat. Duży, dosyć mocno wystający ponad powierzchnię tylnego panelu. Na co dzień w niczym to nie przeszkadza, a jego wygląd naprawdę potrafi wzbudzić respekt.
Jeśli chodzi o warianty kolorystyczne, to zdecydowanie do gustu przypadły mi nowe wersje zaprezentowane podczas targów IFA we wrześniu. Zastosowanie dwóch różnych faktur z tyłu obudowy to w zasadzie bardzo prosty zabieg, ale szalenie skutecznie wpływający na komfort użytkowania. Matowa powierzchnia w dolnej części faktycznie opornie pokrywa się odciskami palców w przeciwieństwie do wariantu standardowego i pewniej leży w dłoni. Opcja czarna, której używam od kilku miesięcy, brudzi się w niesamowitym tempie. Poza tym ta czerń ma trochę daleko do faktycznego czarnego koloru. Podobnie jak w przypadku Mate’a 20 Pro jest lustrzana i w zasadzie przez większość czasu jest szara z przebijającymi się odbiciami otoczenia.
Mam też wrażenie, że wariant czarny jest niedbale pomalowany. Patrząc na niego pod odpowiednim kątem w silnym świetle można odnieść wrażenie, jakby miejscami był wręcz malowany pędzlem. Ale na co dzień tego zupełnie nie widać. Warto też dodać, że nowe wersje kolorystyczne - niebieska i różowa, są cięższe o dwa gramy. Przynajmniej wg mojej wagi. Obstawiam, że może to wynikać z dwóch różnych warstw lakieru.
Zakrzywiony ekran ciągle mnie kupuje
Pozostając przy nowych wariantach kolorystycznych, łatwo jest zauważyć w nich lepszą jakość ekranu. Choć nie ukrywam, może to być efekt zwykłego wypalenia się wyświetlacza w starszym egzemplarzu. Nie mniej jednak kładąc obok siebie 9-miesięczny egzemplarz czarny oraz miesięczny niebieski, różnica w odwzorowaniu koloru białego oraz jasności jest mocno widoczna gołym okiem. Niestety mój aparat nie jest w stanie tego wyraźnie pokazać. To jest też ciekawa sprawa, bo ekran P30 Pro jest naprawdę ciężki do fotografowania. Patrząc na niego przez obiektyw aparatu zawsze będą na nim widoczne mrugający pasy. Na szczęście nie widać ich na zdjęciach. Podobno któraś aktualizacja miała to naprawić, ale raczej się to nie udało.
Sam ekran jest naprawdę świetny. Bardzo jasny, kontrastowy i zwyczajnie kolorowy. Barwy sprawiają momentami wrażenie, że chcą wyskoczyć z ekranu. Kolor biały w panelach organicznych lubi wpadać w żółć, ale w P30 Pro jest skutecznie trzymany w ryzach. A zawsze pozostaje opcja ustawieniach wyświetlania zimniejszych kolorów jeśli wolimy biel lekko wpadającą w odcienia błękitu.
Często w kontekście P30 Pro padało pytanie – a jak te zakrzywienia wyglądają w praktyce? Podobnie jak w modelu Mate 20 Pro pełnią one jedynie rolę dekoracyjną i cóż, sprawdzają się. Ekran wygląda efektownie, a w żaden sposób nie wpływa to na codzienne użytkowania. Zakrzywione krawędzie nie są czułe na dotyk i przypadkowe aktywowanie jakiejś funkcji praktycznie się nie zdarza.
Krzywizny są jednak problematyczne jeśli chcemy na ekran nalepić folię ochronną. Co prawda są już na rynku produkty, które sobie z tym radzą zaskakująco dobrze. W wariancie niebieskim na ekranie była fabrycznie naklejona folia, ale bardzo szybko zaczęła się odklejać na bokach.
W ekranie mamy umieszczony czytnik linii papilarnych. Oczywiście nadal jest to rozwiązanie wolniejsze niż w przypadku czytników na obudowie, ale ten w P30 Pro działa naprawdę dobrze i całkiem sprawnie. Nie musimy długo czekać na jego reakcję, a sam czytnik jest odpowiednio precyzyjny.
Interfejs pod okiem AI
Jako, że ze smartfonów Huaweia korzystam nieprzerwanie od kilku lat, przyznaję że nie zawsze od razu widzę zmiany jakie zachodzą w interfejsie EMUI. Wiele z nich jest naprawdę zmianami kosmetycznymi. Jak choćby dodanie ingerencji sztucznej inteligencji oraz skrócenie ścieżek dostępu do najczęściej używanych opcji lub ustawień.
W zasadzie dopiero po kilku tygodniach zauważyłem, że te same czynności na P30 Pro wykonuję szybciej i sprawniej niż w przypadku Mate’a 20 Pro. Kiedy zacząłem je porównywać, dokładając do tego Mate’a 10 Pro, faktycznie widać niewielkie zmiany, które mają jednak spory wpływ na komfort użytkowania telefonu.
Do tego sam interfejs z edycji na edycję staje się coraz ładniejszy i przyjemniejszy dla oka. Spora w tym zasługa coraz większej dostępnej bazy motywów, która stale rośnie i jak zawsze nie zawodzi jeśli chodzi o szeroki dostęp do wielu, głównie darmowych, tematów.
Musiałem na nowo uczyć się rozmawiać przez telefon
Dopiero kiedy rozpakowałem P30 Pro i na spokojnie się mu przyjrzałem doszło do mnie, że tu przecież nie ma głośnika rozmów. Nie jest to nowe rozwiązanie na rynku, w którym dźwięk jest przekazywany za pomocą ekranu. To wymaga małych zmian w sposobie prowadzenia rozmów. Telefon musimy trzymać nieco wyżej niż zwykle, bo dźwięk wydobywa się z ekranu na wysokości ok centymetra od górnej krawędzi obudowy. Interfejs na początku przypomina nam o tym wyświetlając stosowne animacje, ale i tak trochę czasu zajęła mi zmiana nawyków.
Jakość prowadzonych rozmów nie odbiega od tych z użyciem tradycyjnego głośnika i stoi na bardzo wysokim poziomie. Żadnych zastrzeżeń nie można też mieć co do ich głośności. Dodatkowym plusem jest to, że dźwięk emitowany w taki sposób w znacznie mniejszym stopniu rozchodzi się w otoczeniu.
Choć nie jest to żadna rewolucyjna funkcja, głośnik w ekranie to zwyczajnie ciekawy bajer, który nie wpływa jakoś znacząco na korzystanie z telefonu, ale jest zwyczajnie efektownym dodatkiem.
Pozostałe typy łączności działają wzorowo. Przez ostatnie miesiące wielokrotnie używałem P30 Pro jako nawigacji, parowałem go z wieloma różnymi urządzeniami za pomocą Bluetooth (słuchawki, zegarki, roboty), NFC i Wi-Fi. Zawsze bez zarzutów. Działało zarówno sterowanie innymi sprzętami, jak i przesyłanie plików, w tym do Matebooka przez Huawei Share lub obrazu np. do telewizora. Zawsze szybko i bezproblemowo.
P30 Pro wielokrotnie zastępował mi również router i tutaj również bywał niezastąpiony. Przy odpowiednio dobrym zasięgu i konfiguracji nadajników możliwe było uzyskanie prędkości sięgających nawet 300 Mb/s, choć w odpowiednich warunkach na pewno dałoby się wykręcić lepszy wynik. Niestety nie jestem w zasięgu 5G Ready.
P30 Pro to bezprzewodowy król muzyki
W ciągu tego roku całkowicie porzuciłem słuchawki przewodowe. Połączenia kablowego używam tylko w samochodzie. Brak Jacka 3,5mm zrobił swoje, ale też mocno przyczynił się do tego sam P30 Pro.
Smartfon jest uzbrojony w szereg kodeków niezbędnych do zapewniania bezprzewodowego dźwięku wysokiej jakości i to naprawdę słychać. Wielokrotnie parując te same słuchawki z modelami ze średniej półki, dźwięk w słuchawkach był wyraźnie gorszy niż w przypadku P30 Pro i momentami różnica potrafiła być naprawdę duża. Jako przykład mogę tutaj podać AKG N700, które z Motorolą Moto G8 Plus grały koszmarnie. Tak jakby zabrać im z ceny jedno zero i jeszcze podzielić na pół. Po sparowaniu z P30 Pro grały jak kompletnie inny sprzęt. Bardzo miłym dodatkiem jest możliwość korzystania z ustawień dźwięku Dolby Atmos również podczas korzystania ze słuchawek bezprzewodowych.
Dźwięk po kablu, o ile nie podłączamy słuchawek bezprzewodowych najtańszym możliwym kablem, również stoi na wysokim poziomie. Jest głośny, głęboki, z szeroką i miła dla uch skalą. Nie można mu nic zarzucić. Problematyczna jest jednak sama przejściówka z USB-C na Jacka 3,5mm, która nie zawsze działa ze smartfonami innych producentów. Możemy zapomnieć o użyciu jej np. z Samsungiem. Ciężko jednak powiedzieć, czy wina leży w tym przypadku po stronie Huaweia, czy Samsunga.
Ze względu na brak klasycznego głośnika rozmów, w P30 Pro zabrakło głośników stereo. Pojedynczy głośnik na dolnym panelu gra donośnie i nie musimy obawiać się, że możemy przegapić nadchodzące połączenie lub dźwięk budzika. Brzmienie jest naprawdę niezłe i w zupełności wystarcza do odtwarzania dźwięków z gier lub filmów na YouTubie, ale do słuchania muzyki raczej go nie polecam.
Ahh ten aparat…
Przykładowe zdjęcia na tej stronie zostały zmniejszone. W oryginalnym rozmiarze znajdziecie je na ostatniej stronie tekstu.
O aparatach w P30 Pro mógłbym w zasadzie nic nie pisać. Mógłbym tutaj wkleić serię zdjęć, które mówiłyby same za siebie. O jakości aparatów w smartfonach w moim przypadku przemawia to, jak często z nich korzystam. Jeśli jakość zdjęć jest niska, to znacznie ograniczam korzystanie z aparatu. Za pomocą P30 Pro wykonałem w ciągu kilku miesięcy kilka tysięcy zdjęć i myślę, że to wystarczająca rekomendacja. Mając tak dobry aparat zawsze pod ręką w zasadzie odruchowo fotografujemy to, co nam się podoba lub to, co akurat potrzebujemy. W kwestii fotografii P30 Pro ani razu mnie nie zawiódł. Głównie dlatego, że oferuje zestaw naprawdę uniwersalnych aparatów.
… i ten szeroki kąt…
Aparat szerokokątny to najlepszy wynalazek jaki kiedykolwiek trafił do smartfonów. Większość zdjęć podczas wyjazdów robiłem właśnie za pomocą szerokiego kąta. Zdjęcia nie zawsze są idealne i widać spadek jakości w porównaniu z aparatem głównym. Szczególnie jeśli weźmiemy się za zdjęcia nocne. Ale i na tych dziennych mamy wyraźny brak ostrości na bokach kadru i widoczne zniekształcenia krawędzi. Mimo wszystko to nadal najlepsza opcja na robienie zdjęć budynków lub pejzaży i sprawdza się przy tym naprawdę genialnie. Nawet przekłamania kolorów, które jak możecie zobaczyć poniżej potrafią się pojawić, nadają zdjęciom niepowtarzalnego klimatu. W końcu chodzi o to, aby zdjęcie było ładne, nie zawsze idealnie oddające rzeczywistość 1 do 1. Ten dodatkowy czynnik niesamowitości można szerokim kątem łatwo uzyskać.
Niestety za nic nie mogę zrozumieć robienia na siłę zdjęć w trybie supermakro za pomocą aparatu szerokokątnego. To chybiony pomysł, który w miarę sprawdza się tylko w bardzo dobrym oświetleniu.
Przykłady:
… i ten zoom…
Maksymalny, 50-krotny zoom hybrydowy w P30 Pro to zdecydowanie bajer wywołujący efekt WOW. Jego użyteczność bez statywu jest znikoma, bo już przy 20-krotnym przybliżeniu bardzo ciężko jest opanować drżenie kadru, choć stabilizacja obrazu robi co może, aby temu zapobiec. Mimo wszystko jeśli pokażecie komuś dwa zdjęcia – z zoomem i bez jak poniżej, to zapewniam Was, że mało kto uwierzy, że to zostało zrobione telefonem. W końcu mały który telefon potrafi sprawdzić cenę kwiatów. Na straganie po drugiej stronie ulicy, torów i chodnika...
Używany z głową zoom jest jednak szalenie użyteczny. Korzystam z niego głównie do zdjęć z bliskiej odległości, gdzie nawet 2-krotne przybliżenie potrafi dać lepszy efekt niż supermakro aparatu szerokokątnego (do niskich wartości przybliżenia jest używany aparat główny) oraz zdjęć podczas konferencji. Nie ma nic lepszego do zdjęć slajdów prezentacji lub jakichkolwiek informacji wyświetlanych na ekranach niż P30 Pro. Jeśli Sztuczna Inteligencja prawidłowo rozpozna, a zazwyczaj nie ma z tym problemu, odpowiednią scenerię, to skupi się tylko na ekranie i tak dopasuje kolory, że wystarczy minimalna obróbka kolorów i mamy idealne zdjęcie np. specyfikacji do newsa o premierze nowego smartfonu. Wiele takich zdjęć mogliście zobaczyć przez ostatnie miesiące na Telepolis.
… i te zdjęcia nocne…
Za dnia pięknością, w nocy zaś szkaradą – ten cytat ze Shreka idealnie pasuje do zdjęć sporej części smartfonów na rynku, ale nie P30 Pro. Jak wielokrotnie powtarzał LuiN, to smartfon który z nocy robi dzień i nie ma w tym ani grama przesady. Bardzo wysokie zakresy czułości ISO powodują, że telefon praktycznie widzi znacznie więcej od nas. Na początek mały przykład. To co widzicie na pierwszym zdjęciu to mniej więcej to, co widziały wtedy moje oczy (i LG G7 ThinQ). A poniżej to, co aktualnie widział P30 Pro (wybaczcie jakość, posiałem gdzieś oryginały i musiałem się posiłkować Facebookiem).
Oczywiście zdjęcia są momentami mocno przesadzone i nawet w środku nocy potrafią wyglądać jak robione wczesnym wieczorem. Do tego często widzimy zbyt mocno podbite nasycenie kolorów. Ale to nie zmienia faktu, że robią potężne wrażenie i pozwalają uzyskać bardzo ładne efekty. Wysoka czułość matrycy ma też dodatkową zaletę. Wypożyczając w nocy rower miejski, do zeskanowania kodu QR za pomocą P30 Pro nigdy nie musiałem włączać lampy.
… i ten księżyc…
Niedługo po premierze P30 Pro mojego Facebooka zalała fala zdjęć osób testujących wówczas nowego Huaweia. Na każdym widoczny był księżyc w pełni. Tak, P30 Pro ma dedykowany tryb Sztucznej Inteligencji do robienia zdjęć księżyca. Mam i ja! Zdjęcie zostało wykonane z ręki, przy maksymalnym przybliżeniu. Nawet superzoom Panasonic FZ1000 nie był w stanie zrobić zbliżonego jakościowo zdjęcia. I ciężko się temu dziwić, bo zdjęcia Księżyca z P30 Pro są małym oszustwem. AI rozpoznaje Księżyc i nakłada na niego gotowe tekstury. Dlatego efekt końcowy jest tak imponujący. Oj nieładnie...
… i ten aparat główny.
Na deser mamy aparat główny. Prawdziwa truskawka na torcie. Może nie każdy wie, ale to właśnie on odpowiada za zdjęcia w zakresie przybliżenia od 1x do 4,9x. I to właśnie dlatego zdjęcia z 2 lub 3-krotnym przybliżeniem są tak dobrej jakości. To również on robi tak dobre portrety z bardzo ładnym efektem bokeh i co najlepsze, najbardziej efektowne są te robione przy sztucznym i kolorowym świetle. Ogólnie rzecz biorąc, chyba największe wrażenie zawsze robiły na mnie zdjęcia z wielobarwnym otoczeniem. Jak te poniżej.
W aparacie P30 Pro cenię sobie też możliwość zmiany trybów kolorów. Do wyboru mamy zdjęcia z kolorami normalnymi, łagodnymi lub jaskrawymi. Dzięki temu każdy może dopasować je do własnych upodobań. Żeby nie było, że jestem ślepo zapatrzony w aparat Huaweia. Bardzo chwalę sobie jego możliwości, uniwersalność i niezawodność, ale np. w kwestii zdjęć robionych w dzień, bardziej przemawiają do mnie kolory fotografii Samsunga. Note’a 10+ lub nawet Galaxy Folda. Wiele w tym przypadku jest kwestią gustu, bo pod względem samej jakości fotografii to zdecydowanie niemal szczyt możliwości 2019 roku. Do ideału w P30 Pro brakuje mi w zasadzie tylko lepszego aparatu szerokokątnego. Takiego, jakiego oferuje Mate 30 Pro.
Filmy też robią robotę
Nie zapominajmy, że P30 Pro to również bardzo dobre narzędzie do filmowania. Mamy do dyspozycji dobre przejścia pomiędzy obiektywami, świetnie działającą stabilizację obrazu i jeden z najlepszych na rynku mikrofonów wśród urządzeń mobilnych. Nagrania są bardzo dobrej jakości. Płynne, stabilne, ostre i z ładnymi, naturalnymi kolorami. Niektóre z nich wykorzystywaliśmy do zilustrowania naszych tekstów. Nawet w trudnych warunkach oświetleniowych filmy z P30 Pro robią bardzo dobre wrażenie. Niestety zabrakło możliwości nagrywania w rozdzielczości 4K przy 60 klatkach na sekundę i aż prosi się o wprowadzenie jej w postaci aktualizacji oprogramowania.
Topowa wydajność, nie mogło być inaczej
P30 Pro działa perfekcyjnie i to nie powinno nikogo dziwić. Idealnie płynny interfejs, bardzo dobre działanie gier, filmy w 4K, nawet w przeglądarce przy otwartych 15-20 kartach. Oczywiście w benchmarkach Huawei musi nieznacznie uznać wyższość konkurentów, bo Kirin 980 jest w końcu układem zaprezentowanym we wrześniu 2018 roku, ale nie powinien odczuwać żadnych kompleksów.
W zasadzie tylko kilka razy zdarzyły mi się małe zawieszenia, kiedy to np. przeglądarka na kilka sekund przestała reagować. Były to jednak bardzo sporadyczne i pojedyncze sytuacje. Na przestrzeni kolejnych miesięcy nie zauważyłem żadnych spadków szybkości i stabilności działania.
Naprawdę poważny zgrzyt pojawił się tylko raz. Dwa tygodnie temu telefon postanowił zaktualizować się w nocy, a następie zawiesić. Rano zamiast budzikiem przywitał mnie dwie godziny później prośbą o podanie kodu PIN.
Wydajność ogólna | AnTuTu | Geekbench 4 | PC Mark Work 2.0 | Przesył danych (MB/s) | SoT, 200 nitów, multimedia (minuty) | ||
Jeden rdzeń | Wszystkie rdzenie | Zapis losowy | Transfer PC->Tel | ||||
Asus ROG Phone | 299480 | 2554 | 9526 | 9691 | 39,5 | ||
Asus Zenfone 6 | 452776 | 3441 | 10271 | 9481 | 26 | 41,4 | 867 |
Honor 20 | 374069 | 3316 | 9942 | 9314 | 38,9 | ||
Honor 20 Pro | 380329 | 3313 | 9998 | 9183 | n/d | 502 | |
Honor View20 | 377256 | 3340 | 9936 | 9095 | n/d | 33,7 | 514 |
Huawei Mate 20 Pro | 383370 | 3355 | 9838 | 9314 | 36,9 | ||
Huawei P20 Pro | 259248 | 1919 | 6836 | 7377 | 24,9 | 41 | 455 |
Huawei P30 | 381801 | 3230 | 9747 | 7793 | 40,9 | ||
Huawei P30 Pro | 397807 | 3329 | 1012 | 9049 | 40,7 | 625 | |
LG G7 ThinQ | 289227 | 2414 | 8933 | 8066 | 5,8 | 37,1 | 341 |
LG V40 ThinQ | 281848 | 2530 | 8693 | 8018 | 28,2 | ||
Motorola Moto G7 Power | 107970 | 1249 | 4524 | 6175 | n/d | 22,4 | 896 |
Motorola One Zoom | 173739 | 2374 | 6536 | 7346 | 39,9 | ||
Nokia 8 | 207434 | 1931 | 6619 | 130 | |||
Nokia 9 | 285405 | 1889 | 8089 | 7901 | 39,8 | ||
OnePlus 7 Pro | 465246 | 3431 | 10621 | 9701 | 8,5 | 39,8 | 499 |
Oppo Reno 10x Zoom | 358323 | 3091 | 11256 | 8325 | 3,2 | 40,8 | 871 |
Oppo Reno 2 Z | 216268 | 1973 | 6118 | 9292 | 9 | 39,8 | 534 |
Razer Phone 2 | 277122 | 2781 | 9122 | 8211 | 21,3 | 40,5 | |
Samsung Galaxy A80 | 244168 | 2503 | 6785 | 7306 | 5 | 41,1 | 480 |
Samsung Galaxy Fold | 435526 | 707 | 2487 | 8474 | 42,8 | ||
Samsung Galaxy Note8 | 199868 | 42,7 | |||||
Samsung Galaxy Note9 | 327146 | 3791 | 9141 | 5510 | 1,4 | 42,5 | 536 |
Samsung Galaxy Note10 | 439903 | 4539 | 10755 | 9665 | 33,4 | 41,6 | 460 |
Samsung Galaxy Note10+ | 454730 | 4523 | 10473 | 9538 | 33,9 | 42,2 | 562 |
Samsung Galaxy S9+ | 313873 | 3715 | 9078 | 5723 | 2 | 41,3 | |
Samsung Galaxy S10 | 394076 | 4523 | 10129 | 7821 | 4,2 | 41,3 | |
Samsung Galaxy S10+ | 396650 | 4566 | 10420 | 7774 | 4,4 | 41,9 | 549 |
Samsung Galaxy S10e | 392389 | 4421 | 10212 | 7642 | 4,2 | 41,3 | |
Sony Xperia XZ3 | 284712 | 2382 | 8905 | 8677 | 6,1 | 36,5 | 369 |
Xiaomi Mi 9 | 427364 | 3458 | 10342 | 10297 | 29,7 | ||
Xiaomi Mi 9T Pro | 437682 | 3460 | 10400 | 9593 | 32,4 | ||
Xiaomi Redmi Note 8 Pro | 291280 | 2438 | 6550 | 10074 | 9,9 |
Wydajność w grach | 3D Mark Sling Shot Extreme (Vulkan) | GFXBench 1080p | SoT, 200 nitów, gry (minuty) | Maksymalna temperatura obudowy (°C) | |
Manhattan 3.1 | Car Chase | ||||
Asus ROG Phone | 3871 | 3745 | 2074 | ||
Asus Zenfone 6 | 5003 | 3539 | 2143 | 200 | |
Honor 20 | 4204 | 3431 | 1943 | ||
Honor 20 Pro | 4332 | 3458 | 1972 | 205 | |
Honor View20 | 5013 | 3388 | 1915 | 182 | |
Huawei Mate 20 Pro | 4294 | 3243 | 1890 | ||
Huawei P20 Pro | 3291 | 969 | 631 | 47,8 | |
Huawei P30 | 4153 | 3341 | 1744 | ||
Huawei P30 Pro | 4340 | 3467 | 1971 | 179 | |
LG G7 ThinQ | 3707 | 3710 | 2059 | 141 | |
LG V40 ThinQ | 3787 | 3688 | 2066 | ||
Motorola Moto G7 Power | 548 | 434 | 231 | 760 | |
Motorola One Zoom | 1068 | 961 | 477 | ||
Nokia 8 | 2838 | 2544 | 1430 | 131 | |
Nokia 9 | 3328 | 3471 | 2014 | ||
OnePlus 7 Pro | 5014 | 4370 | 2501 | 147 | |
Oppo Reno 10x Zoom | 4761 | 3304 | 1915 | 162 | |
Oppo Reno 2 Z | 1526 | 1231 | 513 | 224 | |
Razer Phone 2 | 3512 | 3881 | 2112 | 36,2 | |
Samsung Galaxy A80 | 2259 | 1600 | 857 | 316 | |
Samsung Galaxy Fold | 4778 | 4221 | 2410 | ||
Samsung Galaxy Note8 | 2194 | 2294 | 1477 | 37,4 | |
Samsung Galaxy Note9 | 2903 | 2791 | 1686 | 197 | |
Samsung Galaxy Note10 | 4996 | 4366 | 2641 | 169 | |
Samsung Galaxy Note10+ | 4897 | 4421 | 2566 | 204 | |
Samsung Galaxy S9+ | 2971 | 2892 | 1668 | 179 | |
Samsung Galaxy S10 | 4322 | 4087 | 2612 | ||
Samsung Galaxy S10+ | 4358 | 4199 | 2526 | 180 | |
Samsung Galaxy S10e | 4342 | 4121 | 2389 | ||
Sony Xperia XZ3 | 3673 | 3722 | 2067 | 171 | |
Xiaomi Mi 9 | 4669 | 3952 | 2347 | ||
Xiaomi Mi 9T Pro | 5003 | 4331 | 2461 | ||
Xiaomi Redmi Note 8 Pro | 2454 | 1814 | 1045 |
Przyzwoity czas działania i ekstremalnie szybkie ładowanie
Huawei P30 Pro nie rzuca na kolana w kwestii czasu działania na pojedynczym ładowaniu, ale też nigdy mnie pod tym względem nie zawiódł. Nawet podczas intensywnego użytkowania niemal zawsze pozwalał na działanie przynajmniej do późnego popołudnia. Nawet jeśli przez cały dzień był wręcz katowany zdjęciami, Internetem, nawigacją i ciągle podświetlonym ekranem.
Podczas typowego użytkowania, obejmującego 15-20 minut rozmów, kilkadziesiąt wiadomości, godzinę muzyki na słuchawkach, kilkadziesiąt zdjęć i ok 1,5-2 godzin przeglądania Internetu P30 Pro jest w stanie działać ok 1,5 dnia. Do tego oczywiście ze stale aktywną synchronizacją pogody, poczty i różnych komunikatorów. Nie zauważyłem, żeby przez ostatnie miesiące spadła wydajność akumulatora.
W razie potrzeby zawsze do dyspozycji mamy bardzo szybkie ładowanie. Wręcz ekstremalnie szybkie, bo P30 Pro do pełnego naładowania za pomocą ładowarki z zestawu potrzebuje niecałej godziny. W pół godziny dobijemy aż do 70%. Magia.
W benchmarku programu GFXBench, przy jasności ekranu ustawionej na 200 nitów, czas pracy P30 Pro na tle pozostałych flagowców wygląda następująco (czas w minutach, tryb wysokiej wydajności):
Model | Media społecznościowe i multimedia | Gry |
Honor View 20 | 601 | 196 |
Huawei P30 Pro | 625 | 179 |
OnePlus 7 Pro | 483 | 155 |
Samsung Galaxy S10+ | 531 | 248 |
Xiaomi Mi 9 | 552 | 162 |
P30 Pro uzależnia i nie zawodzi
Huawei Mate 20 Pro mocno mnie od siebie uzależnił. Jego miejsce zajął P30 Pro i uzależnił mnie jeszcze bardziej. Przez ostatnie miesiące smartfon był prawdziwym wołem roboczym. Zapewniał mi stały kontakt z redakcjami, rozrywkę w podróżach, Internet zawsze i wszędzie oraz bardzo dobre zdjęcia niezależnie od warunków. Dzięki możliwościom jakie oferuje wykorzystywałem go tak bardzo, jak jeszcze żaden innych smartfon. To uzależnia do tego stopnia, że w zasadzie zawsze miałem go ze sobą. Nawet jeśli aktualnie testowałem inny smartfon, P30 Pro zawsze na wszelkie wypadek miał swoje miejsce w kieszeni plecaka.
P30 Pro nie ma w zasadzie żadnych dyskwalifikujących go wad. Bo nie można takimi nazwać brak Jacka 3,5mm, nagrywania filmów 4K w 60 klatkach na sekundę, czy rysującej się obudowy. Bo nie rysuje się bardziej niż dowolna inna, szklana konstrukcja.
Tegoroczne perypetie Huaweia z Donaldem Trumpem spowodowały, że cykl życia P30 Pro znacznie się wydłużył. Mate 30 Pro pojawił się w Polsce dopiero niedawno i przez cały ten czas to właśnie przedstawiciel fotograficznej serii P był tym najmocniejszym Huaweiem na naszym rynku. Przez ostatnie miesiące jego cena zdążyła mocno spaść i obecnie w dużych sklepach z elektroniką P30 Pro można mieć za 2699 zł. A w ciągu najbliższych miesięcy jego cena będzie zapewne jeszcze niższa. Więc jeśli ktoś szuka bardzo dobrego smartfonu z topowym aparatem, urządzenia które zapewni jeszcze bardzo długi czas niezawodnego działania w różnych sytuacjach, to zakup Huaweia P30 Pro będzie bardzo dobrą i opłacalną decyzją.
Ocena końcowa: 9,5/10
Wady:
- brak filmów 4k@60fps,
- brak gniazda Jack 3,5mm i radia FM,
- karty pamięci nanoSD ciągle są mało popularne,
- tylny panel łatwo się rysuje,
- brak głośników stereo jest krokiem wstecz.
Zalety:
- świetny aparat,
- bardzo dobry ekran,
- bardzo dobrze wykonana obudowa, znacznie ładniejsze niż w poprzedniku,
- topowa wydajność,
- wysoka jakość dźwięku,
- bardzo dobra jakość rozmów,
- wydajny akumulator i ekstremalnie szybkie ładowanie,
- jeszcze raz aparat,
- bardzo dobra jakość filmów,
- bogaty zestaw dostępnych trybów łączności.
Galerie
Aparat główny i zoom
Zdjęcia nocne
Aparat szerokokątny
Zdjęcia telefonu