Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak


Huawei P50 Pro ma cudowny ekran, topowe podzespoły i aparat pod wieloma względami niesamowity. Ma też dużo cech, które totalnie go dyskwalifikują w wyścigu flagowców. Wiele rzeczy dzieje się o 15 lat za późno.

Anna Rymsza (Xyrcon)
7
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak

Huawei P50 Pro nie zrobił na mnie dobrego pierwszego wrażenia. Testuję wersję złotą, która jest śliska jak mokre mydło posmarowane oliwą i brudzi się od samego patrzenia. Nie minęła minuta, a telefon wylądował w silikonowym etui z zestawu. Położenie Huawei P50 Pro na dowolnej niewypoziomowanej powierzchni grozi niesubordynacją, dezercją i upadkiem. Szczęśliwie producent dołączył etui, w komplecie znalazła się także potężna ładowarka o maksymalnej mocy 66 W i dokumentacja.

Dalsza część tekstu pod wideo

Specyfikacja smartfonu jest nowoczesna z jednym wyjątkiem, który wszystko niszczy. Mamy tu Snapdragona 888 w wersji 4G. Tak wyszło. Rok 2022 to rok odpalenia prawdziwego 5G w Polsce na częstotliwościach powyżej 3 GHz… i wprowadzenia nieprawdziwego flagowca Huawei, który z tej łączności nie skorzysta.

Do tego Huawei P50 Pro oferuje 8 GB RAM-u i 256 GB miejsca na dane. Całość zasila akumulator o pojemności 4360 mAh, wytrzymujący przeciętnie długo. Szybkie ładowanie 66 W  (50 W indukcyjnie) to plus. Obudowa ma certyfikat IP68, więc i pod wodą i w terenie można skorzystać ze świetnego aparatu. Trzeba tylko uważać, żeby go nie upuścić. Obudowa jest tak śliska, że telefon wyjeżdża z dłoni pod wpływem grawitacji.

Telefon ma wymiary 158,8 × 72,8 × 8,5 mm i waży 195 gramów. Przy takich wymiarach utrzymanie się poniżej 200 gramów to spore osiągnięcie. 2021 rok był pełen premier telefonów z płaskimi ekranami, więc zagięty ekran OLED był dla mnie zaskoczeniem. Niemiłym, bo nie lubię takich udziwnień – źle mi się pisze, gdy klawiatura zachodzi na boku telefonu, mam problemy ze wpisaniem „1”, „q”, „o” i „p”. Jednak gdy coś oglądam, 6,6-calowy ekran i głośniki stereo robią niesamowite wrażenie.

Na pewno nie da się tego modelu pomylić z żadnym innym przez nietypowy układ aparatów w dwóch kołach. Mam do tego mieszane uczucia. Zawsze miło jest się wyróżnić, ale nie jestem pewna, czy to najlepszy sposób. W dwóch kołach, które dział marketingu nazwał po swojemu, znalazły się cztery aparaty, sensor do korygowania balansu bieli, lampa błyskowa oraz moduł laserowego autofokusu. Huawei obiecuje fotograficzne cuda i ma do tego solidne podstawy.

Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak
Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak

Jeśli Huawei, to EMUI, a więc Android bez Google. Jak z tym żyć? W czasie testowania telefonu mam ułatwione zadanie, ponieważ Google (jeszcze?) nie zablokował logowania z niego do swoich usług. Mogę więc korzystać z przeglądarki Huawei i aplikacji webowych Google bez problemów. Wiem jednak, że pewnego dnia może to się to skończyć i trzeba będzie albo gdzieś się przenieść, albo zdobyć alternatywną przeglądarkę. Będą problemy.

Finansowo ujdzie. Nie, żebym uważała wysoką cenę Huawei P50 Pro za uzasadnioną – chodzi mi o możliwości korzystania z bankowości internetowej na nim. Niedawno w AppGallery pojawiła się apka mojego banku, mam więc dostęp do Blika i płatności zbliżeniowych. Alternatywnie można skorzystać z aplikacji Curve, która przyjmie dowolną kartę płatniczą. Można zrobić zakupy na Allegro, odebrać je z pomocą apki InPostu, kupić sobie bilet komunikacji zbiorowej i tak dalej. Takie podstawowe potrzeby są coraz bliżej spełnienia.

Polskich aplikacji w AppGallery jest już sporo, a nakładka ochoczo proponuje instalację takich hitów minionej epoki jak GG i Sympatia. Nie ma za to w co pograć. No dobra, jest Asphalt (zero wyzwań), World of Tank Blitz (nuda) i PUBG (też nuda). Gra, która dostała nagrodę za najlepsze RPG w AppGallery to kolekcjonerskie idle MMO (Masters of Cloudia), które rzuciłam w kąt po 15 minutach. W Angry Birds nie da się zdobyć szpeju „za reklamę”, a jakaś prosta strzelanka w stylu River Raid nie chciała się zaktualizować. W efekcie doskonałe głośniki stereo i wymuskany ekran służą mi do wyświetlania tapety i odtwarzania budzika.

Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak

Huawei zasłania się też mitycznym ekosystemem, który tworzy ze smartfonem w centrum. Pokazywałam jakiś czas temu, jak mógłby wyglądać, gdybyśmy mieszkali w Chinach. No ale nie mieszkamy, więc takie środowisko można zbudować wyłącznie z urządzeń Huawei. Szczęśliwie trochę tego pod ręką mam i muszę przyznać, że całkiem mi ten układ pasuje. Przełączanie się między słuchawkami i głośnikiem jest bardzo udane i aż chciałoby się mieć jeszcze telewizor. Mapy Petal też sporo zyskały, w niektórych miastach obsługują komunikację miejską, mają dane o ruchu drogowym i POI z map TomTom i niegłupią nawigację.

Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak

W wyszukiwarce Petal zaś panuje chaos. Wiadomości są wymieszane z zakupami, w propozycjach filmów do obejrzenia mam produkcje z Azji (totalnie nieosiągalne w Polsce), podpowiedzi wyszukiwania po japońsku itp. Przede wszystkim nie mam pojęcia, czy dotknięcie jakiegoś wyniku otworzy aplikację, skrót do instalacji aplikacji czy wyniki z sieci. Ekran mający być centrum informacyjnym to z kolei słup reklamowy. Przydatnych widżetów jest tam jak na lekarstwo.

Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak

Gdy nadszedł moment przeglądania zdjęć z telefonu, odkryłam, że chmura cloud.huawei.com działa bardzo przyzwoicie. Jej interfejs przypomina mi webowe odpowiedniki aplikacji Apple (pewnie nie ma tu przypadku), a logowanie przez skanowanie kodu QR to czysta przyjemność. Poza galerią w chmurze można skorzystać z notatnika, dyktafonu, książki adresowej, zwykłej przestrzeni na pliki oraz możliwości znalezienia urządzenia w razie, gdyby zaginęło. Nie ma tu przeglądarkowego pakietu biurowego. Nie można też ściągnąć z niej plików większych, niż 1,75 GB (na darmowym koncie), więc z filmami i tak trzeba się wynieść gdzieś indziej.

Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak

Gdzie? A to jest dobre pytanie. Zauważyłam ważną zmianę, od kiedy ostatnio korzystałam ze sprzętu Huawei. Petal proponuje sporo aplikacji jako PWA (Progressive Web App) zamiast pobierania z APKPure. W ten sposób można uzyskać na przykład aplikacje Dysku Google i Gmaila. Często nie ma to totalnie sensu. Strava na przykład w postaci PWA pozwala tylko przeglądać treningi i nie ma możliwości zapisywania tras rowerowych, ergo jest bezużyteczna. Są też wyniki wyszukiwania prowadzące donikąd, bo apka była certyfikowana na inny model telefonu.

Takich przypadków było więcej, na czele z apką Kwarantanna Domowa. Pomijając już to, że na tym świetnym telefonie nie pogram w Genshin Impact i wiele innych popularnych gier, moim zdaniem nadaje się tylko jako aparat fotograficzny i do buszowania po TikToku. Huawei P50 Pro nadal nie spełnia moich wymagań do pracy i prywatnych. Znam osoby, których wymagania spokojnie spełni, ale żadna z nich nie wyda takich pieniędzy na telefon.

Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak
Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak

Huawei P50 Pro to bardzo eleganckie wcielenie Snapdragona 888 w wersji 4G, oczekiwania względem wydajności są więc wysokie. Podczas codziennego korzystania z telefonu czułam się bardzo komfortowo, aplikacje aż śmigają pod palcami. Po części jest to zasługa płynnego ekranu, po części estetycznej nakładki, ale na pewno wydajne podzespoły odgrywają tu główną rolę.

Huawei P50 Pro

114 opinii
Huawei P50 Pro

Huawei P50 Pro

114 opinii

Wyniki syntetycznych testów stawiają go wysoko w rankingach. Nie na szczycie, ale dość blisko.

Wyniki testów Huawei P50 Pro

AnTuTu 9

545783

AnTuTu HTML5
(domyślna przeglądarka)

37728

AnTuTu Storage

60232
odczyt losowy 279/6 MB/s
zapis losowy 266 MB/s

3DMark Wild Life Extreme

1445
stabilność 81,7%

AI Benchmark

203,2

Geekbench 5

single: 1083
multi: 3106

GFXBench Aztec Ruins 1440p Vulcan Offscreen

1666 (26 fps)

GFXBench Aztec Car Chase 1080p Offscreen

3529 (60 fps)

Pokaż więcej
Wyniki testów Huawei P50 Pro

Akumulator o pojemności 4350 mAh nie daje ani powodów do niezadowolenia, ani do wielkiej radości. Na jednym ładowaniu można spokojnie grać przez kilka godzin, oglądać filmy cały dzień albo używać telefonu mniej intensywnie przez 2 dni. W porównaniu z konkurencją Huawei P50 Pro wypada przeciętnie, oczywiście, dopóki nie ustawię wszystkiego na maksa. Jasność ekranu ustawiłam na standardowe 300 nitów, zostawiłam tylko połączenie Wi-Fi i uruchomiłam symulator przeciętnego użytkownika. Wyniki wyglądają następująco:

  • Test pierwszy: kolory normalne, rozdzielczość ekranu niska, 60 Hz odświeżanie ekranu. Na tych ustawieniach wytrzymał 418 minut.
  • Test drugi: kolory wyraziste, rozdzielczość ekranu pełna, tryb wysokiej wydajności, odświeżanie 120 Hz. Na tych ustawieniach wytrzymał 336 minut.

Huawei zapewnił tu oczywiście możliwość szybkiego ładowania, a w pudełku znalazła się ładowarka 66 W. Ponadto można skorzystać z ładowania bezprzewodowego 50 W oraz ładowania zwrotnego, również indukcyjnego.

Huawei P50 Pro pozwala skorzystać z odblokowania odciskiem palca oraz twarzą. Co ciekawe, czytnik linii papilarnych w ekranie okazał się kapryśny. Zwykle nie mam problemów z tym elementem, ale tu wyjątkowo często musiałam kombinować z ustawianiem palca pod innym kątem. Świetnie działa za to odblokowanie twarzą. Trzeba mieć na uwadze, że frontowy aparat nie ma tu sensora ToF, który rozpoznaje geometrię twarzy. Huawei zapewnia, że to nie obniż bezpieczeństwa, ale z pewnością jest to krok w tył.

Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak
Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak

Ekran to ogromna zaleta Huawei P50 Pro. Jest doskonały, jeśli nie liczyć zagięć na bokach, których strasznie nie lubię. Źle się przez nie pisze i przekłamują kolory.Huawei ma tu sporo powodów do zadowolenia, jeśli mówimy o parametrach technicznych wyświetlacza. Ekran jest czytelny, jasny, reaguje na dotyk perfekcyjnie, a przede wszystkim naturalnie prezentuje kolory przy przeglądaniu zdjęć. Szkoda tylko, że niewiele więcej można na nim oglądać. Odważni mogą sięgnąć po Netflix z APKPure – będzie działać, ale filmy będą odtwarzane w niskiej jakości.

Panel OLED ma rozdzielczość nominalną 1288 × 2700 pikseli, może pracować z częstotliwością odświeżania 60 lub 120 Hz. Emisja światła jest niemal idealnie równa. Na białej planszy zmierzyłam:

  • 497 nitów na górze,
  • 516 nitów na środku,
  • 509 nitów na dole.

To daje odchylenie na poziomie poniżej 5%. 

Ponadto koniecznie trzeba wiedzieć o możliwości zmiany palety kolorów. W trybie „normalnym” ekran może wyświetlić całą paletę barw sRGB, w trybie „wyrazistych kolorów” zaś DCI-P3. Dzięki temu mogę skorzystać z pełni możliwości 10-bitowego ekranu, a także docenić proces przetwarzania zdjęć. Warto zobaczyć efekty na własne oczy, ale na razie mogę jedynie przekazać wyniki pomiarów kolorymetrem:

parametry ekranu Huawei P50 Pro
 

normalne (sRGB)

wyraziste (DCI-P3)

Gamut

  • sRGB: 105,7%
  • DCI-P3: 74,9%
  • sRGB: 149%
  • DCI-P3 106,2%

Pokrycie kolorów

  • sRGB: 100%
  • SCI-P3: 74,8%
  • sRGB: 100%
  • DCI-P3: 98,9%
     

Średnia ΔE

0,52

1,22

Pokaż więcej
parametry ekranu Huawei P50 Pro
Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak
Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak

Ponadto w ustawieniach telefonu można dopasować temperaturę kolorów i korzystać z trybu nocnego oraz ochrony wzroku – chodzi oczywiście o filtr redukujący emisję niebieskiego światła. Huawei ma certyfikaty potwierdzające jakość tej ochrony. Jest tu też ustawienie redukujące migotanie ekranu i precyzyjna kontrola temperatury kolorów, niezwiązana z filtrem niebieskiego światła.

Zgodnie z oczekiwaniami, głośniki stereo również stoją na wysokim poziomie. Gniazda słuchawkowego brak.

Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak
Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak

Huawei w serii P zawsze wprowadzał coś nowego, na przykład pierwszy podwójny aparat w P9, tryb supernocny w P20, obiektyw peryskopowy w P30 czy zoom 10x w P40. To już taka tradycja. Tym razem model Huawei P50 debiutuje z nową formą i nowymi możliwościami fotograficznymi pod zbiorczą nazwą Dual Matrix Design. Huawei twierdzi, że dzięki temu fotografowanie modelem P50 Pro przekracza granice odległości, cienia, kolorów i czasu. Czy to prawda? Cóż… nie będę twierdzić, że ten aparat mi nie zaimponował, ale idealny na pewno nie jest.

We wstępie wspomniałam, że Huawei P50 Pro został wyposażony w 4 aparaty z tyłu. Mają one działać holistycznie, by zapewnić nam jak najlepsze efekty, zarówno pod względem ostrości zdjęć, jak i jakości reprodukcji barw. Są to moduły:

  • aparat główny (True Chroma): matryca 50 MPix, f/1,8, 23 mm, optyczna stabilizacja obrazu;
  • aparat pomocniczy czarno-biały: matryca 40 MPix, f/1,6, 26 mm;
  • aparat ultraszerokokątny + supermakro: matryca 13 MPix, f/2,2, 13 mm;
  • aparat z teleobiektywem: matryca 64 Mpix, f/3,5, 90 mm, zoom optyczny 3,5x, optyczna stabilizacja obrazu.

Do tego mamy laserowy autofokus, sensor przypominający spektroskop optyczny, który pomaga dobrać balans bieli zdjęć oraz zaawansowane oprogramowanie i sztuczną inteligencję do pomocy. Zoom hybrydowy może sięgnąć nawet 100x, ale przy takim powiększeniu nie ma co liczyć na wysokiej jakości efekty. Fotografując Huawei P50 Pro czułam się bezpiecznie do 10-krotnego powiększenia.

Huawei zaprojektował własny proces przetwarzania obrazu, który znacząco poprawia reprodukcję kolorów na zdjęciach i widoczność detali. Proces obejmuje między innymi odzyskiwanie detali utraconych przez system optyczny (XD Optics), filtrowanie kolorów (XD True-Chroma), obróbkę HDR oraz łączenie informacji z wielu źródeł w jeden realistyczny obraz (XD Fusion Pro). Szczegóły techniczne są pilnie strzeżona tajemnicą, ale możemy cieszyć się efektami.

Na początek kilka zdjęć nocnych. Warto zwrócić uwagę na to, że nawet gdy używałam zooma, są ponadprzeciętnie wyraźne. Przy tym widać, że obróbka HDR pracuje na wysokich obrotach. Podoba mi się ten efekt. Wydaje mi się też, że kolory świateł zostały naturalnie odzwierciedlone, choć może kolory są bardziej intensywne, niż by wypadało. Na plus zaliczam fakt, że zdjęcia robione z różnym poziomem przybliżenia nie mają znaczących różnic w kolorystyce. Odstaje jedynie obiektyw szerokokątny, co zresztą widać na przykładach w poniższej galerii.

Zdjęcia robione w pełnym słońcu i przy sztucznym świetle również nie pozostawiają wiele do życzenia. Zaskoczyła mnie przyjemna głębia ostrości na zdjęciach robionych z bliska głównym aparatem. Tryb supermakro w aparacie szerokokątnym nie daje takiej satysfakcji, do tego przekłamuje kolory. To jedyny tryb, w którym mam takie problemy. Przypuszczam, że to przypadłość obiektywu szerokokątnego. Zresztą w ogóle ten tryb jest irytujący, bo włącza się bez pytania. Nie znalazłam za to polecenia, by włączyć go ręcznie.

Aplikacja do robienia zdjęć ma też kilka dodatkowych bajerów o różnej użyteczności. Jest tu możliwość robienia zdjęć czarno-białych, tryb w pełni manualny z możliwością zapisywania zdjęć w formacie RAW, panoramę, pełną rozdzielczość głównej matrycy, naklejki oraz tryb symulujący głębię ostrości. Z tym ostatnim się nie polubiłam – wystarczy jakaś odbijająca światło powierzchnia, żeby zwariował.

Nie zapomniałam o aparacie do selfie, choć jest zdecydowanie mniej interesujący, niż ten z tyłu telefonu. Jest tu aparat z ultraszerokokątnym obiektywem o kącie widzenia 100° i matrycy 13 MPix. Domyślnie selfie są przycięte, do węższego kąta, ale gdy chcę pokazać coś więcej, mogę skorzystać z szerszego pola widzenia. Działa tu także upiększanie twarzy, tryb portretowy z efektami rozmycia i tryb nocny. Z frontowej kamery nie można korzystać w trybie manualnym ani dynamicznej przysłony.

Możliwości filmowe nie zmieniły się od czasów Huawei P40. Mamy ten sam system stabilizacji obrazu i obróbki sygnału, możliwość nagrywania w zwolnionym tempie, robienia timelapsów i tym podobnych. Tradycyjnie przykładowe filmy zebrałam w dłuższym klipie.

Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak
Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak

Podczas testowania Huawei P50 Pro miałam wyjątkową okazję porównać jego możliwości fotograficzne z poprzednikiem: Huawei P40 Pro. Pora przekonać się na własnej skórze, na co poszły roboczogodziny inżynierów Huawei. Przede wszystkim interesują nas kolory – to tu Huawei zrobił najwięcej i to tu do akcji wchodzi sensor pełniący funkcję spektroskopu, mający zapewnić naturalne światło. Zacznę od zdjęć zrobionych w dzień.

Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak


Tu warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze, zdjęcie było robione wcześnie rano, blisko tak zwanej złotej godziny. Światło było bardzo ciepłe, co dobrze uchwycił P50 Pro. Spójrz też na cienie, z którymi P40 Pro 5G poradził sobie dość kiepsko. A teraz zobaczmy pobliski blok:

Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak


Na tych zdjęciach nie ma o czym dyskutować – P50 Pro o niebo lepiej pokazuje kolory bloku i okna. Przy robieniu zdjęć z zoomem różnica jest jeszcze wyraźniejsza – oto zachód słońca nad blokiem.

Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak


Szeroka paleta kolorów robi swoje, gdy przychodzi do fotografowania „pod światło”.

Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak


Tu musicie mi uwierzyć na słowo, bo opisuję odczucia subiektywne, ale zdjęcia robione przy sztucznym świetle również wyglądają bardziej naturalnie. I to niezależnie od tego, czy robię zdjęcie aparatem głównym, czy szerokokątnym.

Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak
Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak


Nocą różnica przestaje być aż tak widoczna.

Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak


Na koniec selfie. Huawei P50 Pro znów uchwycił znacznie więcej szczegółów niż jego poprzednik.

Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak


Wniosek jest prosty: jest dużo lepiej. W nocy Huawei P50 Pro i Huawei P40 Pro zachowują się podobnie. Wystarczy jednak wyjść z domu w czasie złotej godziny albo robić zdjęcia przy sztucznym świetle, by docenić nowy proces przetwarzania kolorów. Większa paleta barw stosowana w P50 Pro robi ogromną różnicę.


Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak
Huawei P50 Pro: Średnia krajowa nie wystarczy, a popularnych apek brak

Huaweo P50 Pro to kawał doskonałego sprzętu. Można dyskutować o estetyce dwóch czarnych kółek, ale z drugiej strony mam pewność, że tego modelu nie da się przeoczyć w tłumie. Nie sposób też nie zawiesić wzroku na zdjęciach nocnych, które nim zrobiłam. Rzeczywiście widać, że R&D w Chinach nie próżnuje.

Problem w tym, że Huawei P50 Pro nie będzie działał w izolacji. Osoba, która wyda na niego 5500 zł, będzie musiała komunikować się ze znajomymi, nie będzie chciała zostać w tyle w mediach społecznościowych, wiadomościach i popkulturze. A może będzie musiała używać go do pracy i męczyć się z aplikacjami Microsoftu jako PWA oraz ryzykować instalację Slacka z zewnętrznych źródeł? Niestety jesteśmy zbyt uzależnieni od Google i Apple z ich sklepami, by Huawei P50 Pro z AppGallery miał jakiś sens.

Mając to na uwadze, próbowałam wymyślić odbiorcę tego telefonu i… zupełnie tego nie widzę. W tej cenie Huawei P50 Pro stanie w szranki z Galaxy S22+ i iPhone'ami Pro. Może i powalczy z nimi na polu fotografii, ale bez 5G i popularnych aplikacji nie ma tu czego szukać. Aplikacji do pracy nie ma, aplikacji rozrywkowych nie ma, nie ma nawet popularnych aplikacji do obróbki zdjęć i montażu filmów.

Myślę też, że nikt, kto traktuje poważnie bezpieczeństwo, nie sięgnie po telefon, który zachęca do instalacji aplikacji ze źródeł niekontrolowanych. AppGallery przeszedł audyty i jego bezpieczeństwo zostało potwierdzone, ale Petal często podpowiada APKPure bądź APKMonk, a im już nie można zaufać w takim samym stopniu. PWA zaś nie mają sensu – wystarczy odłączyć się od internetu, by stały się bezużyteczne.

Chciałabym ocenić Huawei P50 Pro wyżej, ale zwyczajnie nie mogę. Może gdyby AppGallery był promowany w Europie początku (2011 rok), miałoby to jakiś sens, ale teraz Google i Apple mają duopol nie do złamania. To smutne.

Ocena końcowa: 4/10

Zalety:

  • Świetny aparat
  • Doskonały ekran i głośniki
  • Szybkie ładowanie i wysoka wydajność
  • Niekonwencjonalne wzornictwo, niska waga jak na te wymiary
  • Megawygodna współpraca z głośnikami i słuchawkami Huawei

Wady:

  • Brak wielu potrzebnych mi aplikacji
  • Da się znaleźć osoby, którym wystarczą apki z AppGallery… i znacznie tańsze telefony
  • Petal jest zupełnie nieintuicyjny
  • Kosmiczna cena
  • Brak 5G w 2022 roku
  • Problematyczny czytnik linii papilarnych