Huawei Y6p – test telefonu za „pół darmo”, ale nie dla każdego
Wprowadzając na polski rynek smartfon Y6p, Huawei wywołał małą sensację – wycenił go na 599 zł, co razem z drugim, jeszcze tańszym modelem Y5p, pokazało, że chiński producent chce walczyć o segment budżetowych telefonów. Wcześniejsze modele z serii Y nie zachęcały wyglądem ani szczególnymi cechami i na tym tle Huawei Y6p prezentuje się znacznie lepiej.

Zobacz: Huawei oszalał. Rozdaje smartfony i tablety za pół darmo
Zobacz: Huawei Y6s – test ostatniego smartfonu z usługami Google
Huawei Y6p wszedł na polski rynek na początku maja i w promocji dostępny był za 599 zł. Co prawda jego pozapromocyjna cena to teoretycznie 768 zł, jednak za niecałe sześćset złotych można go dostać w popularnych sieciach sprzedaży i wszystko wskazuje na to, że ta kwota raczej się nie zmieni. Za taką sumę Huawei Y6p ma szansę zdobyć dla siebie kawałek rynku, jednak trudno jednak go polecać każdemu, kto szuka po prostu okazji.



Specyfikacja
- Wymiary 74,06 x 159,07 x 9,04, masa ok. 185 g
- Ekran IPS o przekątnej 6,3 cala i rozdzielczości HD+ (720 x 1600, 20:9)
- Układ MediaTek Helio P22 (MT6762R), 4 × Cortex A53 2 GHz + 4 × Cortex A53 1,5 GHz, GPU PowerVR GE8320 650 MHz
- 3 GB pamięci RAM, 64 GB pamięci eMMC
- Obsługa karty micro SD do 512 GB
- Łączność LTE kat. 7 / kat 13, 300/150 Mbps
- Wi-Fi 802.11b/g/n, 2,4 GHz
- Bluetooth 5.0, NFC
- microUSB (USB 2.0)
- Lokalizacja GPS, AGPS, GLONASS
- Wyjście audio jack 3,5 mm
- Potrójny aparat: główny 13 Mpix (f/1,8), szerokokątny 5 Mpix (f/2,2, 120˚), czujnik głębi 2 Mpix (f/2,4), AF
- Nagrywanie wideo Full HD 30 kl./s
- Aparat przedni: 8 MPix (f/2,0) FF
- Akumulator 5000 mAh, ładowanie 10 W
- Android 10 z interfejsem EMUI 10.1, HMS
- Cena w dniu premiery: 599 zł
Co w zestawie?
W zestawie poza telefonem Huawei Y6p znajduje się kabelek microUSB-USB, ładowarka 10 W, kluczyk do otwierania złącza kart SIM, a także – co nie jest oczywiste w tym przedziale cenowym, słuchawki. Otrzymujemy także folię naklejoną od razu na ekran.
Wygląd i wykonanie
Trzy miesiące temu testowałem inny smartfon z tej samej linii – Huawei Y6s. W dniu premiery wyceniony był na wyższą kwotę (749 zł), a przy tym dość szybko w oczy rzucał się jego budżetowy charakter, zwłaszcza niezbyt ciekawa obudowa. Po wchodzącym za jeszcze niższy pułap modelu Huawei Y6p (599 zł) spodziewałem się więc gorszych wrażeń.
Jakież było moje zdziwienie, gdy wyciągnąłem Huawei Y6p po raz pierwszy z pudełka! Smartfon wygląda bardzo atrakcyjnie, a swoim fioletowym, połyskliwym wykończeniem przypomina modele z wyższej półki. Tylny panel o lekko lustrzanej powierzchni w ciekawy sposób załamuje światło, które w odbiciu układa się w „pulsujące” linie. Tylny panel to oczywiście plastik, bo niska cena z czymś się jednak wiąże, ale całość nawet z bliska wygląda jak szkło. Nie pojawia się nieciekawy efekt rozlewania się światła, częsty w plastikowych, lśniących przedmiotach. Również w dotyku warstwa ta sprawia o wiele bardziej „szklane” wrażenie, a boczna, matowa ramka – „metalowe”. Naprawdę prezentuje się to bardzo dobrze.
Wykorzystanie plastiku wiąże się oczywiście z konsekwencjami – tylny panel bardzo się brudzi, mniejsza jest też odporność na zarysowania. Trzeba się liczyć również z tym, że z czasem tu i ówdzie pojawią się zadrapania, chociaż po moich testach obudowa nie doznała zauważalnych uszkodzeń.
Pod względem rozmieszczenia przycisków i portów na obudowie Huawei Y6p w niczym nie zaskakuje, wszystko znajduje się na swoim miejscu i zapewnia dużą ergonomię. Na prawej krawędzi znajdują się przyciski zasilania i głośności, łatwo je dosięgnąć kciukiem. Na prawym umieszczony jest tylko szufladka na karty nanoSIM, która – co nie jest oczywiste – pozwala na zamontowanie dwóch SIM-ów oraz oddzielnie karty pamięci microSD, nie trzeba więc rezygnować z żadnej korzyści.
Na dolnej krawędzi znajdziemy wyjście słuchawkowe, tradycyjny „dziurkowy” grill głośnika, a także port USB – niestety w starym standardzie micro.
Potrójna sekcja aparatów nie wystaje za bardzo ponad tylny panel, jak zdarza się w innych modelach i jest prawie niezauważalna. Tam, gdzie trafia palec wskazujący, umieszczany został czytnik linii papilarnych, który działa o dziwo niezawodnie i szybko.
Huawei Y6p dobrze leży w dłoni, chociaż jest w sumie dość dużym urządzeniem i nie należy do bardzo lekkich.
Ekran
Budżetowy charakter Huaweia Y6p daje się zauważyć po włączeniu ekranu. Matryca IPS o przekątnej 6,3 cala i rozdzielczości HD+ (720 x 1600, 20:9) nie zachwyca szczegółowością (278 ppi), co jednak nie dziwi bardzo w sprzęcie tej klasy i trudno mieć uwagi. Bardziej przeszkadzają za to nieco zbyt sprane kolory wyświetlacza, szczególnego wrażenie nie robi też przeciętna biel i zbyt szara czerń. W ustawieniach ekranu można zmienić temperaturę barwową w trzech trybach (domyślna, ciepła, zimna), dobierając też parametry ręcznie, ale nie wpływa to ogólną jakość obrazu.
Nie zabrakło filtra światła niebieskiego, jest też coś zupełnie nowego – tryb e-książki, który ma zapewnić największy komfort podczas czytania. Do pewnego stopnia tak jest – cały ekran staje się monochromatyczny (czarno-biały), zmniejsza się też kontrast. Faktycznie można dość wygodnie czytać, wzrok się nie męczy, a uwagi nie rozpraszają kolorowe obrazki. Mimo wszystko wciąż jest to ekran IPS, a nie E Ink.
Zaskoczył mnie trochę wynik pomiaru jasności ekranu, która wynosi maksymalnie 535 cd/m2. To niezły rezultat, jak na smartfon z niższej półki, jednak nie oznacza to szczególnie dobrej widoczności w pełnym słońcu. Wyświetlacz ma przeciętny kontrast, a swoje dokłada też folia, fabrycznie nałożona na ekran. Ogranicza ona przejrzystość wyświetlacza i szybko się rysuje. Nadaje się do zdjęcia i wyrzucenia już po tygodniu. Na pewno zyska na tym klarowność ekranu, chociaż ekran jest bardziej narażony na rysy. Producent nie podaje, jaki rodzaj szkła chroni wyświetlacz, ale dodatek folii sugeruje przeciętną wytrzymałość tego elementu.
Szybkość pracy
Podobnie jak Huawei Y6s, testowany smartfon Huawei Y6p również wykorzystuje układ MediaTeka, zamiast własnej jednostki producenta – HiSilicon Kirin. To pozwala obniżyć cenę, ale też może zniechęcać tych użytkowników, którzy stronią od tajwańskiej firmy. Biorąc jednak pod uwagę, że docelowy odbiorca tego modelu raczej nie jest wymagającym, zaawansowanym użytkownikiem, wybór MediaTeka nie musi być zły.
W Huawei Y6p zastosowany został dwuletni układ Helio P22 (MT6762R) wykonany w litografii 12 nm. Jednostka ta była projektowana pod kątem modeli ze średniej półki, dziś to już oznacza to jednak rozsądny low-end. Osiem rdzeni Cortex-A53 o maksymalnym taktowaniu 2 GHz wspiera grafika PowerVR GE8320, do tego otrzymujemy 3 GB pamięci RAM oraz 64 GB pamięci wewnętrznej eMMC 5.1. Już słyszę pełne rozczarowania: „ależ to musi mulić!” Jednak nie, o dziwo w wielu zastosowaniach smartfon działa całkiem sprawnie. Producentowi udało się tak dobrze zoptymalizować system i interfejs EMUI, że w codziennym wykorzystaniu rzadko zdarzają się opóźnienia czy zawieszenia. Płynnie działa interfejs i systemowe aplikacje, można nawet zapomnieć, że pod maską znalazły się tak przeciętne komponenty. Co więcej, w ustawieniach baterii, podobnie jak w innych modelach Huawei, można aktywować tryb wysokiej wydajności, która dodatkowo przyspieszy działanie telefonu. Nie jest to jednak opcja na całodzienne wykorzystanie, bo bateria rozładuje się zbyt szybko.
Oczywiście przychodzi taki moment, że smartfon już nie daje rady. Chociaż bez problemu uruchamiają się gry w rodzaju Call of Duty Mobile, to do pełnego komfortu rozgrywki sporo brakuje, z czasem daje się zauważyć słaba responsywność i opóźnienia. Również większe aplikacje w rodzaju Facebooka mogą po jakimś czasie trochę zwolnić, chociaż nie są to sytuacje krytyczne. Inny problem, który wiąże się raczej z systemem, to niemożność zainstalowania niektórych aplikacji, w tym przede wszystkim benchmarków, co opisze nieco niżej. Jedyny benchmark wydajnościowy, jaki udało mi się zainstalować i uruchomić, to 3DMark, gdzie w teście Sling Shot Extreme smartfon wypadł poniżej krytyki, zdobywając 281 (OpenGL ES 3.1 ) i 576 (Vulkan) punktów.
System i aplikacje
Huawei Y6p pracuje pod kontrolą systemu Android 10 z interfejsem EMUI 10.1. To dobra informacja. Złą jest to, że jest to już model pozbawiony usług Google’a, bazujący na HMS, ale to też w sumie nic nowego. Po testach flagowego Huawei P40 przekonałem się, że brak sklepu Google nie musi oznaczać dyskwalifikacji – tam wszystko było tak sprawnie przygotowane, że użytkownik mógł szybko i łatwo zainstalować dodatkowe aplikacje. To, czego nie było w AppGallery, proponowało narzędzie MoreApps lub doinstalowany dzięki niemu sklepik APKPure. Mimo kombinowanej metody całość w sumie się sprawdzała, a wiele aplikacji działało bez najmniejszych komplikacji.
W przypadku Huawei Y6p wyszukiwarka MoreApps nie była w stanie wskazać wielu aplikacji, jakby ich w ogóle nie było. Problem pojawił się nawet w AppGallery, skąd nie mogłem zainstalować benchmarku AnTuTu, pojawiał się komunikat o niezgodności wersji systemu. Nie udała się też ta sztuka ani przez APKPure, ani z czystego pliku APK pobranego ze strony. Nie był to problem braku uprawnień, bo inne aplikacje udało się zainstalować. Ale benchmarków - nie. Coś tu zupełnie nie zagrało.
Na szczęście dla użytkownika poza benchmarkami normalne aplikacje użytkowe, przynajmniej na ile mogłem sprawdzić, a także gry, instalują się i działają prawidłowo, biorąc oczywiście poprawkę na przeciętną wydajność smartfonu. Mimo wszystko da się spokojnie korzystać na przykład z map i nawigacji, popularnych aplikacji internetowych i prostszych gier. Wydajność, jak już wspomniałem, nie jest atutem tego modelu, ale nie odnotowałem większych problemów ze stabilnością czy instalacją aplikacji.
Ciekawostką była przez chwilę możliwość pobrania pierwszej aplikacji bankowej w AppGallery – mBanku – która pojawiła się tam testowo, później zniknęła, ale docelowo ma być dostępna za jakiś czas. Ciekawostką innego rodzaju jest asystentka głosowa Celia, czyli jedna z ostatnich nowości Huawei. Niestety, nie chciała ze mną rozmawiać. Plus za to liczy się za spory wybór filmów na żądanie w aplikacji Filmy.
W zestawie otrzymujemy solidny wybór aplikacji Huawei, w tym różne narzędzia jak dyktafon, kalkulator, radio FM, notatnik itd., do tego programy Microsoftu (np. Office). Zgodnie ze swoją nową taktyką Huawei sugeruje skróty wielu aplikacji, które nie są jeszcze zainstalowane, ale w folderach widać ich ikony, co trochę zaśmieca pulpit. Na szczęście błyskawicznie można się ich pozbyć. Korzystając z APKPure, można pobrać wiele aplikacji, które normalnie byłyby dostępne w sklepie Google, chociaż oczywiście dla wymagającego użytkownika to obejście wciąż będzie wadą.
Huawei Y6p z EMUI 10.1 daje dostęp do większości funkcji systemowych, jakie znajdują się w wyższych modelach, jak P40. Interfejs jest schludny, miły dla oka, dobrze działa ciemny motyw, można też włączyć nowe gesty systemowe Androida 10, które zastępują przyciski na dole ekranu.
Komunikacja
Huawei Y6p pozwala na zamontowanie dwóch kart nanoSIM niezależnie od karty pamięci – to plus. Możliwe jest uruchomienie LTE na dwóch kartach.
Zastosowany modem zapewnia łączność LTE kat. 7 podczas pobierania i kat 13. podczas wysyłania, co oznacza teoretyczne 300/150 Mbps. Praktyka była bardzo od tego odległa i w miejscach, gdzie na P40 łapałem bez problemu prędkości powyżej 100 Mbps, tu ledwie ciurkało po 30 Mbps, w porywach do 60 Mbps podczas pobierania i 20 – 30 Mbps podczas wysyłania. To typowe wyniki dla telefonów niższej klasy, nawet w sieciach o dużej przepustowości.
Łączność w sieci domowej zapewnia Wi-Fi b/g/n, tylko w 2,4 GHz, co też odbija się na jakości połączeń. W mojej domowej sieci 300 Mbps mogłem więc w optymalnych warunkach złapać najwyżej ok. 50 Mbps, niezależnie od miejsca pomiaru. Nie przeszkadzało to podczas codziennego przeglądania internetu, ale już pobieranie większych plików czy instalacja aplikacji trwała czasami zbyt długo.
Zaglądając do menu ustawień sieciowych, można aktywować bez żadnych problemów Wi-Fi Calling, wykorzystać smartfon jako hotspot Wi-Fi, nie znalazłem jednak nigdzie VoLTE. Za transmisję danych odpowiada sprawnie działający Bluetooth 5.0, nie zabrakło NFC, W sumie więc podstawowy, niezbędny zestaw funkcji komunikacyjnych jest i narzekać nie można, chociaż osiągami sieciowymi Huawei Y6p wyraźnie odstaje od modeli ze średniej, a tym bardziej wysokiej półki.
Jakość połączeń głosowych jest bez zarzutu, chociaż moc głośniczka telefonicznego nie zachwyca szczególnie. W hałaśliwym otoczeniu mogą być pewne problemy z rozmową. Lepiej spisuje się za to tryb głośnomówiący, a głośniczek od multimediów brzmi bardzo wyraziście, osiągając natężenie nawet powyżej 80 dBA przy pomiarze w odległości 50 cm, chociaż średnio jest to ok. 70 dBA.
Muzyka
Głośniczek, mimo że donośny, podczas słuchania muzyki już się za bardzo nie sprawdzi. Trudno oprzeć się wrażeniu, że dźwięk jest sztucznie podbijany. Po kilku minutach słuchania ucho się męczy, a poszczególne dźwięki wręcz drażnią. Nie razi to już tak bardzo w grach czy podczas oglądania filmów.
Do zestawu dołączone zostały słuchawki, co stanowi rzadkość w tej klasie cenowej. Niestety, nie należy po nich oczekiwać zbyt wiele. Słuchawki – zwykłe, niedrogie „pchełki” – są dobre do słuchania wiadomości w radiu, audiobooków itd. ale raczej nie pozwolą delektować się muzyką. Testowałem Huawei Y6p z innymi słuchawkami, wyższej klasy, ale sygnał na wyjściu audio 3,5 mm nie pozwalała na osiągnięcie pełni ich możliwości.
W ustawieniach dźwięku nie zabrakło efektów Huawei Histen z zestawem fajnych profili (dźwięk 3D, ręczny korektor, wybór modelu słuchawek itd.), ale różnice w brzmieniu po zmianie ustawień nie są tak wyraźne, jak modelach z wyższej półki. Trudno oprzeć się wrażeniu, że wszystko to dodane zostało trochę na siłę, żeby producent mógł się pochwalić funkcjami jak w modelach z górnej półki. Nie znaczy to oczywiście, że smartfon nie sprawdzi się do muzyki – do podstawowych zastosowań, na przykład biegania w rytm ulubionych utworów czy na podróż autobusem do pracy, będzie idealny.
Aparat i kamera
Huawei Y6p wyposażony jest w potrójny moduł aparatu z główną matrycą 13 Mpix (przysłona f/1,8), a jej uzupełnienie stanowią aparat szerokokątny 5 Mpix (f/2,2, 120˚) oraz czujnik głębi 2 Mpix. To dość skromna konfiguracja, co podkreśla też niezbyt rozbudowana aplikacja aparatu, ale całość wypada wcale nie najgorzej.
W głównym oknie aparatu możemy przełączyć się na szeroki kąt lub ustawić zoom cyfrowy 4x. Kolejne opcje dają osobne tryby: przysłona (regulowany efekt bokeh), makijaż cyfrowy (funkcje upiększania w portretach), a w zakładce „więcej” odkryjemy jeszcze dodatkowe opcje: tryb Pro (6 parametrów do regulacji), panoramę i HDR. Na tym w zasadzie koniec, więc szczególnych funkcji fotograficznych tu nie znajdziemy.
Mimo tego aparat, jak na swoją klasę, nie jest zły, chociaż nie wyrasta ponad średnią. Aplikacja działa sprawnie, szybko nastawia ostrość, a jasna optyka pozwala robić w miarę udane zdjęcia nie tylko w optymalnym świetle. Zdjęcia ogólne, krajobrazowe wychodzą niekiedy bardzo ładnie, chociaż bardzo słabo wychodzą fotki szerokokątne - nawet w jasnym otoczeniu tracą na szczegółowości. Nie ma raczej szans na udane zdjęcia z cyfrowym zoomem (zawsze pojawia się pikseloza), trochę trudne też zrobić udane zdjęcia w zbliżeniu, chociaż nie jest to całkowicie wykluczone. Podczas robienia zdjęć z efektem bokeh widać, że poza aparatem do pomiaru głębi sporą robotę wykonuje też oprogramowanie, co na podglądzie nie zawsze wygląda zachęcająco, ale na zdjęciach efekt wygląda w miarę ładnie.
Słabości aparatu widać już gdy zachodzi słońce i pojawiają się obszary w cieniu – tam nie ma szansy na złapanie ostrości. Im robi się ciemniej, tym problem narasta. Zrobienie ostrego zdjęcia przy nocnym świetle, w trybie automatyczny, jest niewykonalne.
Huawei Y6p zdecydowanie nie jest smartfonem fotograficznym, ale w podstawowych zastosowaniach, do robienia okazyjnych zdjęć na wakacjach czy w trakcie spotkań ze znajomymi sprawdzi się dość dobrze, można też pokusić się o fotki z efektem bokeh, za to nie ma co liczyć na bardziej skomplikowane kadry, jak zdjęcia nocne, w zbliżenia czy makro.
Wideo nagrywane jest w Full HD przy 30 kl./s - jakoś nie zachwyca, problem to zwłaszcza brak stabilizacji i niezbyt dobry dźwięk. Próbka poniżej.
Bateria
Gdy przystępowałem do testów Huawei Y6p, jakoś umknął mi szczegół, że smartfon wyposażony jest w sporą baterię 5000 mAh. Dałem się więc zaskoczyć bardzo dobremu czasowi pracy smartfonu. Co prawda układy MediaTeka w litografii 12 nm nie należą do ergonomicznych, ale Huawei zrobił sporo, by zoptymalizować pracę zastosowanego procesora.
W menu ustawień baterii znajdują się dodatkowe opcje pozwalające wydłużyć czas pracy, w tym tryb oszczędzania energii czy sugestie optymalizacji. Jednak nawet w domyślnych ustawieniach Huawei Y6p zapewni pełen dzień intensywnego używania, a dwa dni bardziej oszczędnego.
W testach syntetycznych wyniki nie były może spektakularne, ale wciąż solidne – smartfon przy pełnej jasności ekranu w naszym mieszanym benchmarku Telepolis przepracował 9 godzin. Po obniżeniu jasności do referencyjnych 300 cd/m2 czas ten wydłużył się do 10 godzin i 20 minut. Całkiem dobry rezultat.
Niestety, po rozładowaniu smartfonu trzeba uzbroić się w cierpliwość, bo ładowarka 10 W nie jest demonem szybkości. Naładowanie do 50% stanu baterii trwa godzinę, pełne zasilenie wymaga odczekania blisko około 2 godzin i 15 minut.
Według tego, co podaje producent, smartfon może pełnić także funkcję przenośnego power banku z wykorzystaniem przewodowego ładowania zwrotnego 6 W. Huawei przekonuje, że wystarczy podłączyć smartfon do innego urządzenia, na przykład drugiego telefonu, aby naładować jego baterię. Mnie nie udała się ta sztuka – być może to niewłaściwego wina kabla OTG, ale też w ustawieniach nie ma nigdzie takiej opcji (a być powinna, wnioskując z dokumentacji dotyczącej innych modeli).
Podsumowanie
Huawei Y6p to udany smartfon jak na swoją klasę cenową. Czy polecam go każdemu oszczędnemu użytkownikowi telefonów? Absolutnie nie, chociaż wierzę, że ten model trafi na wierne grono odbiorców. To osoby, które przede wszystkim szukają ładnego, zgrabnego urządzenia z dobrą baterią. Do czytania internetu, odbierania poczty e-mail, do prostych aplikacji i gier, do komunikowania się (chociaż nie wszystkie komunikatory są dostępne), do słuchania muzyki podczas jazdy do pracy i robienia okazyjnych zdjęć. Wiem, że jest wielu takich użytkowników, a przepastne zasoby Google Play są dla nich nie do ogarnięcia i ich nie potrzebują. Tacy użytkownicy bardzo często stanowią grupę docelową low-endowych smartfonów do 600 zł. W tym segmencie Huawei Y6p ma szansę się obronić. Im bardziej jednak rosną wymagania użytkownika – związane z wykorzystaniem aplikacji – tym bardziej brak usług Google’a będzie doskwierał, a zadowolenie z zakupu malało. Mankamentami są także przeciętna wydajność i niezbyt ładny (choć jasny) ekran, ale to już norma na tej półce cenowej.
Ocena: 6/10
WADY
- Przeciętny procesor i niewiele pamięci RAM
- Nieco zbyt wyblakły ekran
- Brak usług Google’a
- Niekompatybilność niektórych aplikacji
- Złącze microUSB
- Wi-Fi tylko 2,4 GHz
- Powolne ładowanie
ZALETY
- Efektowne wzornictwo jak z modeli trzy razy droższych
- Solidne wykonanie (chociaż materiały mało szlachetne)
- Estetyczny i sprawny interfejs
- Wysoka jasność ekranu
- Długi czas pracy
- Ładne zdjęcia w dobrym świetle
- Na ogół płynne działanie mimo przeciętnej specyfikacji