DAJ CYNK

Predator Extreme - Drogi dzik wagi ciężkiej [Wideotest]

Bartek Grzankowski (Grzanka)

Testy sprzętu

predator extreme hulajnoga test recenzja

Zdecydowanie Predator Extreme przyciąga oko. To nie jest typowy pojazd, który kojarzy nam się z hasłem hulajnoga elektryczna. Niecodzienne jest też jej zastosowanie.

Kiedy Acer zapowiedział swój nowy sprzęt opatrzony gamingowym szyldem Predator niektórzy przecierali trochę oczy ze zdziwienia. Czy to na pewno hulajnoga elektryczna? Powiedzenia “bo tak zawsze było” albo “bo tego nigdy nie było” to jedne z najbardziej zgubnych. Bo nigdy nie widzieliście takiego sprzętu? Bo zawsze hulajnogi elektryczne jeździły po mieście? Cóż, czeka Was miła niespodzianka.

Jak dzik w szyszki

O co chodzi z tym nietypowym wyglądem? Otóż Predator to nie jest hulajnoga do miasta. Owszem, można na niej zasuwać nawet w garniaku do pracy w korpo na “estym” piętrze, ale trochę szkoda tak się z nim obchodzić. Ten dziwny design sprzętu ze wspornikami po bokach zamiast typowej platformy na środku mnie od razu przypomniał sylwetki motorów crossowych i rowerów MTB. Nie wiem jak wam, ale mi przy takim rozkładzie nóg dużo lepiej balansuje się ciałem. A to jest tu bardzo w cenie.

Predator Extreme to bowiem maszyna, która aż się prosi, by jeździć nią po wertepach albo krętych, leśnych ścieżkach. Amortyzatory na przedzie i tyle w połączeniu z naszym ułożeniem na lekko zgiętych nogach dostarczają bardzo crossowych wrażeń. A przy tym nie robią tyle hałasu w lesie. Z resztą sami zobaczcie:

Niestety nie jest to produkt idealny. Niezbyt duży zasięg maksymalny to wbrew pozorom kwestia jeszcze do przyjęcia. Najbardziej boli jednak waga (w sumie aż 35 kg) oraz cena, która ma wynosić według producenta aż 5699 zł. Czy to dużo jak na taki sprzęt? Niekoniecznie. Ale w tej cenie konkurencja potrafi zaoferować jednak lepsze możliwości w postaci większej maksymalnej masy użytkownika (tu 100 kg), mocy szczytowej silnika (960W) i kiepskiej mobilności - sprzęt ciężko jest w szybki i łatwy sposób schować np. do auta.

Czy jednak warto zainteresować się tą hulajnogą? Zdecydowanie tak. Jak wspominałem - już sam wygląd przyciąga oko. Ludzie potrafili zwalniać samochód i patrzeć zaciekawieni przez okno jak jadę obok. Sam sprzęt sprawia też sporo frajdy. Więcej na ten temat znajdziecie w naszym wideo.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne