DAJ CYNK

InfiRay P2 Pro - kamera termiczna podłączana do telefonu (test)

Lech Okoń

Testy sprzętu


Gdy już wydawało się, że Flir i Seek podzielili między siebie rynek kamer termowizyjnych, które można podłączyć do telefonu, cała na biało wchodzi InfiRay P2 Pro. To najmniejsza tego typu kamera na rynku, a przy tym pod wieloma względami — unikalna.

InfiRay P2 Pro - specyfikacja techniczna 

Wymiary - 27 x 18 (26) x 9,9 mm (ze złączem USB-C), masa 13,5 g z obiektywem makro i nasadką ochronną
Rozdzielczość - sensor 246 x 192 px, -20 do 600 stopni Celsjusza
Częstotliwość odświeżania - 25 Hz
Obiektyw - 3,2 mm z polem widzenia 56 x 42,2 stopnia,
Obiektyw makro - magnetyczna nakładka, stała ostrość około 5 cm od obiektu
Zawartość zestawu: kamera, magnetyczny konwerter makro, nasadka ochronna, miękki woreczek do przechowywania, przedłużacz USB-C lub Lightning.

Infiray P2 Pro zestaw

Cena kamery zmienia się dynamicznie, przez chwilę była dostępna na polskim Amazonie w zestawie z obiektywem makro za 1047 zł, zamiast regularnej ceny na poziomie 1466 zł — teraz, 26 listopada to 1106 zł.

Producent przygotował specjalnie dla Czytelników TELEPOLIS.PL kod rabatowy obniżający cenę o 20% - telepolis5. Działa on wyłącznie na niemieckim Amazonie — o tutaj w wersji dla Androida (USB-C), a w tym miejscu można kupić wariant ze złączem Lightning — iPhone'y do modeli serii 14.

Redakcja nie czerpie żadnych korzyści majątkowych z tytułu skorzystania z powyższej promocji — to korzyść wyłącznie dla Was.

Infiray P2 Pro zestaw

Do testów sprzęt przesłał sam producent. Wybraliśmy wariant USB-C. Na chwilę publikacji artykułu aplikacja do obsługi kamery w tej wersji (USB-C) działa jedynie pod Androidem, ale wkrótce pojawi się też aktualizacja dla iPhone'ów serii 15. Dla starszych iPhone'ów dostępny jest wariant urządzenia ze złączem Lightning.

Infiray P2 Pro co w pudełku

Zaskakująca jakość sensora

Już podstawowe dane techniczne zwalają z nóg. O ile w świecie typowych aparatów czujnik 256 x 192 piksele to skrajnie mało, o tyle już szereg profesjonalnych laboratoriów nadal korzysta z sensorów 160 x 120 pikseli. Popularny moduł telefoniczny Flir One Pro LT to zaledwie 80 x 60 pikseli, marny zakres -20 - 120 stopni Celsjusza i cena aż 1600 zł. Droższy Flir One Pro, bo w cenie aż 2500 zł, oferuje wciąż niższą rozdzielczość 160 x 120 px, do tego mniejszy zakres temperatur (-20 do 400 stopni Celsjusza) i trzykrotnie mniejsze odświeżanie — zaledwie 8,7 Hz.

​​​​InfiRay P2 Pro doczepiona do telefonu Motorola RAZR 40 Ultra

Dopiero mniej popularny Seek Thermal CompactPRO FF USB-C w cenie od 2300 zł jest w stanie walczyć z Infiray P2 Pro rozdzielczością (oferuje imponujące 320 x 240 px), wciąż jednak ma węższy zakres górnych temperatur (do 330 stopni), węższe pole widzenia (32 stopnie) i odświeżanie tylko 15 Hz. Powiedzmy sobie jednak szczerze — nie jest sztuką zrobić mocniejszy sprzęt w dwukrotnie wyższej cenie. Sztuką jest pokonać lidera za mniej niż pół ceny, w dodatku oferując znacznie więcej. I właśnie w tym kierunku poszedł Infiray.

Wyjątkowo solidnie wykonany sprzęt

Kamerka, choć znacznie mniejsza od rozwiązań konkurencji, zdaje się pokonywać je jakością wykonania. Te szare elementy to nie tworzywo — całe urządzenie, nie licząc elementów optycznych, wykonane zostało z metalu. Nie do końca przekonuje mnie woreczek z mikrofibry w charakterze etui, ale wszystko to jest tak małe, że wystarczy jakieś maleńkie plastikowe pudełeczko, by dodatkowo chronić sprzęt w podróży. Dołączony do zestawu przedłużacz USB-C spełnia swoją funkcję, choć jest dosyć sztywny — w codziennym użytkowaniu może przydać się jakiś konwerter kątowy USB-C z sieci.

Infiray P2 Pro to maleńka kamera termowizyjna, którą można podłączyć do telefonu

Urządzenie pobiera energię do swojego działania bezpośrednio z telefonu. Nie są potrzebne żadne mniej lub bardziej finezyjne przejściówki — kamerkę wtykamy do złącza USB-C telefonu, włączamy aplikację producenta i gotowe. O czym jednak warto nadmienić, Motorola RAZR 40 Ultra i Samsung Galaxy Fold 5 dosyć wyraźnie nagrzewały się podczas korzystania z kamery w okolicach ich procesorów, co może sugerować zasobochłonność obliczeniową sprzętu. Z drugiej strony, chyba bardziej przekonuje mnie to rozwiązanie, niż pilnowanie zarówno baterii w telefonie, jak i w module kamerki, jak ma to miejsce choćby we Flir One Pro LT, gdzie baterii wystarcza góra godzinę pracy.

Platforma testowa

Na potrzeby testów porównawczych poprosiłem firmę CK Mediator Polska, oficjalnego dystrybutora smartfonów Ulefone w Polsce, o wypożyczenie na kilka dni smartfonu Ulefone Power Armor 19T. Jak podpowiedział Mieszko Zagańczyk, nasz specjalista od wzmacnianych telefonów, zastosowano w nim poprawiony moduł FLIR Lepton 3.5 - o topowej rozdzielczości i czułości.

Ulfefone Power Armor 19T

I faktycznie, wypisz wymaluj mamy w nim odpowiednik modułu USB Flir One Pro, wycenianego na 2500 zł. Jest to przy tym o tyle ciekawe, że cały telefon, z takim modułem i ogromem innych funkcji kosztuje 2539 zł. Może więc lepiej postawić na smartfon, zamiast doczepianego modułu? W wielu sytuacjach będzie to znacznie lepsze rozwiązanie, ale nie każdy preferuje na co dzień duże, ciężkie "pancerniki". Koniec jednak ględzenia — co potrafi kamerka Flir w Ulefone Power Armor 19T?

Zastosowany w Ulefone Power Armor 19T moduł termowizyjny ma:
- rozdzielczość 160 x 120 px (4x większą niż w poprzedniej generacji)
- pole widzenia 57 stopni
- zakres temperatur -10 - 400 stopni Celsjusza
- czułość termiczną poniżej 50 mK

Infiray P2 Pro opinie

Efekty pracy kamerek termowizyjnych

Przed laty otrzymywaliśmy z kamerek termowizyjnych jedynie kolorowane plamy, gdzie każdy z kolorów oznaczał inną temperaturę. Plamy te nie bardzo chciały nabierać kształtów widzianych przez ludzkie oko, więc producenci zaczęli łączyć zdjęcia czy filmy ze zwykłego aparatu z materiałem zarejestrowanym przez moduł termowizyjny. Tym sposobem na finalny efekt tak naprawdę pracował nie tylko moduł termowizyjny, ale i aparat w naszym telefonie.

Flir nazywa tę technikę jako funkcję MSX, czyli obrazowania multispektralnego. Jej zasadniczą wadą jest częste przesunięcie konturu obiektu względem obrazu z kamery termowizyjnej — trzeba sobie te różnice kalkulować samodzielnie, by namierzyć gorący czy zimny punkt w świecie rzeczywistym. Problemu tego nie ma Infiray P2 Pro, w którym już sam moduł termowizyjny jednocześnie rejestruje kształt obiektów w świetle widzialnym. Dodatkowo moduł umożliwia wykorzystanie aparatu w telefonie na potrzeby funkcji picture in picture, w której na materiał zarejestrowany kamerą termowizyjną nakładana jest miniaturka zdjęcia z aparatu głównego telefonu.

Podczerwień

Testy praktyczne

Pierwsze co rzuca się w oczy to znacznie bardziej dynamiczny podgląd z kamery InfiRay P2 Pro — producent obiecuje nawet 25 Hz odświeżania i zdaje się to "dowozić". Mamy przy tym do wyboru tryby większej precyzji pomiaru, jak i większej płynności działania — zależnie od naszych bieżących potrzeb. Flir tymczasem działał trochę jak ślimak i zdecydowanie nie nadaje się do rejestrowania dynamicznych zmian temperatur obiektów. A przynajmniej nie ta wersja modułu. W przypadku InfiRay P2 Pro z powodzeniem możemy sobie tymczasem nagrać nawet zadowalająco płynne wideo, jak to poniżej:

Podczas rejestrowania płomienia świecy zauważyłem też inną przypadłość Flira. Choć jego skala pomiarowa to w teorii do 400 stopni Celsjusza, pomiar kończył się na 150 stopniach. InfiRay bez problemu prezentował pomiary rzędu 175,3 czy 176,9 stopnia Celsjusza dla drewnianego knota świecy, Flir odpał w przedbiegach.

InfiRay vs Flir

InfiRay vs Flir

Oprogramowanie pełne praktycznych funkcji

Aplikacja przeznaczona do obsługi kamerki to Thermal P2. Działa ona w dwóch trybach — prostym i profesjonalnym. Zdecydowanie warto pochylić się nad tym drugim, bo oprócz prostej prezentacji temperatury w centrum kadru i 2 skrajnych temperatur całego ujęcia, pozwala on także na wybranie 3 dowolnych punktów pomiarowych, wydzielenia prostokąta z listą 3 pomiarów czy odcinka, z którego zapisane mają być pomiary. Nie jesteśmy tym sposobem przywiązani do całego otoczenia wokół interesującego nas obiektu — możemy wskazać dokładnie te miejsca, na których pomiarach najbardziej nam zależy. Np. pomiar temperatury powietrza wydostającego się z działającego projektora wygląda teraz u mnie tak:

Infiray P2 Pro tryb profesjonalny

A jakby chcieć włączyć wszystko w tym samym czasie, możemy zapisać nawet 9 pomiarów na jednym ujęciu (choć robi się już tłok):

Infiray P2 Pro - 9 pomiarów w tym samym czasie

Tak natomiast np. wygląda w podczerwieni głośnik Sonos Era 300 - kamera termowizyjna pozwala niemal zajrzeć do środka obudowy:

Infiray - Sonos w podczerwieni

Podsumowanie

Infiray P2 Pro to zdecydowanie pozytywny powiew świeżości na rynku niedrogich kamer termowizyjnych. Zaskakuje już samym wykonaniem, brakiem konieczności dodatkowego zasilania czy rozdzielczością obrazowania wyższą niż nawet w dwukrotnie droższych urządzeniach konkurencji. Pstryczkiem w nos konkurencji jest też konwerter makro, który pozwoli zastosować kamerę choćby przy naprawie urządzeń elektronicznych. Odświeżanie na poziomie 25 Hz (3 do 6x szybsze niż u konkurentów) sprawia, że bez problemu nagramy tym urządzeniem też płynne materiały wideo.

Infiray P2 Pro vs kamera termowizyjna w telefonie

Profesjonalnych zastosowań dla kamer termowizyjnych jest bez liku, ale nawet w typowo domowych warunkach takie urządzenie może się jak najbardziej przydać. Czy to do oceny temperatury wody podczas parzenia herbaty (puryści w tym temacie mają wiele do powiedzenia), czy do oceny szczelności okien. Gdy podczas testów przemierzyłem uszczelki okien w salonie, odkryłem konieczność interwencji. Nowa uszczelka i bez zmiany temperatury kaloryferów zrobiło się w pokoju cieplej o 1,5 stopnia. W przypadku dużych mieszkań czy tym bardziej domów namierzenie takich wycieków ciepła może przełożyć się na oszczędności przekraczające koszt zakupu tego akcesorium.

Infiray P2 Pro moduł makro
Przyczepiany magnetycznie konwerter makro dodatkowo rozszerza możliwości kamery

Do myślenia dały mi też nieco niespodziewane elementy wnętrza, które wydzielają ciepło. Jak wyłączona smart-żarówka, nieobciążone niczym dyski twarde czy drukarka laserowa — chyba czas sprawdzić, jakie mają zużycie energii w trybie czuwania. Choć teoretycznie mogę mierzyć temperatury miernikiem laserowym, pełny obraz z modułu InfiRay P2 Pro zdecydowanie rozszerza percepcję i pozwala wyłapać to, co umyka nam w świetle widzialnym.

Ocena punktowa nie bardzo ma sens w przypadku tego produktu, bo nie ma on bezpośredniego konkurenta w swojej półce cenowej, a do tego zmiata wszystko wokół. Zdecydowanie InfiRay P2 Pro należy się pełna rekomendacja.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Lech Okoń - Telepolis.pl