DAJ CYNK

O co tyle szumu? Testuję najsłabszego iPhone'a 14

Patryk Łobaza (BlackPrism)

Testy sprzętu

Ekran


 

W przypadku iPhone’a 14 mamy do czynienia z OLEDem o rozmiarze 6,1 cala, rozdzielczości 2532 x 1170 pikseli i ich gęstości 460 ppi. Jest to jednak jeden z najsłabszych punktów tego urządzenia i nie chodzi już nawet o odświeżanie ekranu 60 Hz, które w tym przypadku jest już nieśmiesznym żartem. 

Odwzorowanie kolorów również nie stoi tutaj na najwyższym poziomie. W przypadku najpopularniejszych palet barw wyniki są co najwyżej przyzwoite i nawet niektóre średniaki są w tym kontekście lepsze od iPhone’a 14. Pokrycie palety barw sRGB wynosi tu 96,8%, co jest całkiem niezłym wynikiem, jednak dużo gorzej wygląda to w przypadku Adobe RGB (70,1%) i DCI-P3 (72,5%). W trybie True Tone wygląda to jeszcze słabiej.

Mimo to wyświetlacz możemy pochwalić za niski błąd ∆E wynoszący średnio 0,46 i maksymalnie 1,27. Nie najgorzej jest tu również w przypadku jasności ekranu. Producent podaje, że szczytowa jasność to nawet 1200 nitów, chociaż nie udało mi się nawet zbliżyć do tej wartości. Najwyższe wyniki oscylowały w okolicach 780-820 nitów.

Biometria


Większość smartfonów, szczególnie tych z najwyższej półki cenowej, oferuje pełen pakiet zabezpieczeń biometrycznych obejmujących czytnik linii papilarnych i system rozpoznawania rysów twarzy. Tutaj Apple wybija się przed szereg, oferując wyłącznie to drugie. 

Nie mogę jednak narzekać na jakość wykonania, gdyż FaceID jest bezbłędne. Często zdarza się, że system rozpoznawania twarzy działa wolniej lub nie jest w stanie wykryć twarzy w warunkach niskiego oświetlenia. W przypadku FaceID z niczym takim się nie spotkałem. System zawsze działał dokładnie i błyskawicznie.

Fotografia


Fotografia mobilna jest dla wielu użytkowników ważniejsza niż wydajność, kultura pracy, pojemność baterii, czy ekran. Wielu konsumentów wybiera flagowce Apple, gdyż jest to bezpieczny wybór, jeśli chodzi o aparaty. Zawsze robione zdjęcia będą co najmniej dobre.

iPhone 14 nie jest urządzeniem, w którym należy szukać rewolucji i w przypadku aparatów również jej nie znajdziemy. Smartfon korzysta z dwóch modułów z tyłu telefonu i z jednego na przodzie. Z tyłu mamy do czynienia z dwiema matrycami o rozdzielczości 12 Mpix. Główny moduł został zaopatrzony w 7-elementowy obiektyw o przysłonie f/1,5, z systemem OIS z automatyczną stabilizacją matrycy i funkcją 100% Focus Pixels. 

Z kolei drugi moduł jest aparatem szerokokątnym z kątem widzenia 120 stopni. Tutaj już mamy do czynienia z 5-elementowym obiektywem o przysłonie f/2,4. Taka konfiguracja na papierze wygląda naprawdę imponująco, a jak aparaty spisują się w rzeczywistości?

Zdjęcia robione iPhonem 14 są dobre. Nie rewelacyjne, nie bardzo dobre, tylko po prostu dobre. Przy sprzyjających warunkach i korzystnym oświetleniu można stworzyć fotografię, która mogłaby pewnie wziąć udział w amatorskim konkursie. Nie jest to jednak poziom wersji Pro, ani Samsunga 23 Ultra, czy fotograficznych modeli Sony.

Same ujęcia są bardzo ostre, rzadko pojawiają się niechciane artefakty, a kolory są naturalnie odwzorowane. Nie mam nic tutaj do zarzucenia. Gorzej robi się w nocy. Pomimo dedykowanego trybu nocnego, zdjęcia zdarzają się być lekko „zaśnieżone”. Wielkim nieobecnym jest tutaj teleobiektyw, więc nie ma co liczyć na duże przybliżenie.

Ciekawie prezentują się tutaj opcje nagrywania, gdyż możemy to zrobić jednakowo w 720p przy 30 klatkach na sekundę lub nawet w 4K przy 60 fpsach. Oczywiście uwzględnione są również opcje pomiędzy wymienionymi wartościami, więc każdy znajdzie coś dla siebie. 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Własne