Przed ruszeniem z testami bezkrytycznie patrzyłem na recenzje dysków oparte o popularne benchmarki. Tymczasem trudno nie odnieść wrażenia, że producenci robią wszystko, by wynik w benchmarku był jak najwyższy, a praktyczna wydajność schodzi na dalszy plan. Skąd my to znamy... Już wiem – do redakcji trafiają czasem telefony z oprogramowaniem "zoptymalizowanym dla wyników DxOMark" ;-).
Testy rzeczywistej wydajności dysków wywróciły tezy w mojej głowie – na papierze wygrać bardzo chciał Transcend ESD350C 960 GB, a ostatecznie wylądował na dole tabeli. Z kolei dwa dyski Sandiska, choć z pozoru nie obiecywały zbyt wiele deklarowanymi prędkościami (SATA III hamulcem), to jednak trzymały się ich uparcie niezależnie od warunków – były przez to bardzo przewidywalne i zadowalająco szybkie we wszystkich scenariuszach. Muszę koniecznie zdobyć na testy nowsze modele tego producenta.
Największą gwiazdą okazał się dysk ADATA SE760 1TB, który trzymał się 1. miejsca we właściwie każdym z istotnych użytkowo testów. Co warto przy tym dodać, często oddalał się potężnie od swoich konkurentów. Zwycięzca zestawiania pojedzie teraz do Anny Rymszy na testy czysto praktyczne. Ania podepnie go do swojego MacBooka i wykorzysta podczas obróbki zdjęć oraz montażu wideo, a swoje wnioski spisze w oddzielnym tekście.
Oprócz ADATA SE760 1TB, z czystym sumieniem mogę też polecić Sandisk Extreme Portable SSD 480 GB. Ten maleńki nośnik z łatwością zmieścicie w bagażu, ma wygodny przewód USB-C z przelotką na USB-A i coraz przystępniejszą cenę. Zastanawiałem się, czy to tylko marketing - Sandisk intensywnie reklamuje swoją propozycję i okazało się, że nie – dysk faktycznie zdaje egzamin, a szczególnie tam, gdzie męczony jest przez nas najbardziej.
Jednocześnie bardzo ostrożnie podchodziłbym do deklaracji firmy Transcend – niestety topowe prędkości oferowane są jedynie przez chwilę, a następnie transfery spadają z kilkuset do kilkudziesięciu MB/s.
Źródło zdjęć: Lech Okoń