DAJ CYNK

Jeden dzień z testów Samsung Galaxy Note

Witold Tomaszewski

Testy sprzętu

Od kilku lat rynek wyraźnie wzbogaca się o nowe kategorie urządzeń. Kiedyś rządziły zwykłe telefony i stacjonarne komputery. Potem przyszedł czas laptopów, które chwilę później mocno podgryzły netbooki. Proste telefony są zastępowane masowo przez smartfony, a netbooki wypierane są przez tablety. Teraz Samsung pokazał urządzenie, które trudno jednoznacznie zakwalifikować - bo to coś pomiędzy smart fonem a tabletem. Czy Galaxy Note znajdzie naśladowców i stworzy nową kategorię urządzeń?

Od kilku lat rynek wyraźnie wzbogaca się o nowe kategorie urządzeń. Kiedyś rządziły zwykłe telefony i stacjonarne komputery. Potem przyszedł czas laptopów, które chwilę później mocno podgryzły netbooki. Proste telefony są zastępowane masowo przez smartfony, a netbooki wypierane są przez tablety. Teraz Samsung pokazał urządzenie, które trudno jednoznacznie zakwalifikować - bo to coś pomiędzy smart fonem a tabletem. Czy Galaxy Note znajdzie naśladowców i stworzy nową kategorię urządzeń?

Pamiętam całą gorącą atmosferę związaną z prezentacją iPhone’a 4S. Wszyscy oczekiwali "5" z ekranem powiększonym z dotychczasowych 3,5-cali do co najmniej 4. Szczególnie, że na rynku pojawia się coraz więcej smartfonów z ponad 4-calowymi wyświetlaczami takimi, jak np. Samsung Galaxy SII, SonyEricsson Xperia arc S, HTC Sensation XL czy Nokia E7. Samsung poszedł o krok dalej - do Galaxy Note załadował 5,3 cala… To jeszcze smartfon, czy może już tablet?

Galaxy Note jako telefon, taki główny, do codziennego użytku, dla statystycznego użytkownika raczej się nie sprawdzi. Trudno włożyć go do kieszeni - chyba, że Samsung wejdzie w branżę odzieżową i wypuści specjalne ubrania. Niełatwo jest też nosić go przy pasku. Wbrew pozorom jednak dość dobrze trzyma się go w ręce podczas rozmowy, choć lepiej sprawdza się w parze z zestawem słuchawkowym - chociażby dlatego, że podczas pogawędki można wtedy na nim także coś zanotować. Myślę jednak, że u docelowej grupy, czyli biznesmenów (a taką można wysnuć po szybkiej analizie ceny - czyli około 3 tys. zł), telefon ten nie będzie noszony ani w kieszeni, ani przy pasku, tylko w aktówce. Wtedy będzie nie tylko atrakcyjnym dodatkiem, ale i tabletem.

Atrakcyjny dodatek, bardzo ładnie zresztą wykonany. Cienki jak smartfon (9,6 mm), wyglądający jak typowe urządzenie z serii Galaxy, z karbowaną pokrywą baterii, która - trzeba przyznać - dodaje Note’owi klasy. Mimo naprawdę niewiele większej grubości niż Galaxy SII (o trochę ponad milimetr), a zdecydowanie większej szerokości i wysokości, po wzięciu do ręki nowe urządzenie Samsunga nie sprawia wrażenia delikatnego. Wszystkie elementy są dobrze dopasowane, a cała konstrukcja jest zwarta.



Klawisze od zmiany głośności można znaleźć na lewym boku, włącznik na przeciwnym. Oprócz klawisza home brak jest jakiegokolwiek innego - dostęp do aparatu fotograficznego możliwy jest tylko z poziomu menu. Złącze microUSB znajduje się na dole, a jack 3,5 mm - na górze. Rysik wyjmuje się z prawego, dolnego rogu. Co ciekawe, ma on specjalny przycisk, który naciśnięty w momencie działania powoduję zmianę jego funkcji, np. długie przytrzymanie na ekranie z wciśniętym guzikiem spowoduje zrobienie zrzutu ekranu zamiast wyboru opcji. O tym jednak później.

Galaxy Note jako tablet… No właśnie, pomijając telefony z ekranem oporowym, widzieliście telefony, które w swoich obudowach mieszczą rysik? Tu jest on obowiązkowy, nie tylko ze względu na to, że chyba tylko 2,5-metrowy człowiek miałby dłonie wystarczająco duże do obsługi tego urządzenia jedną ręką, ale szczególnie ze względu na ciekawe oprogramowanie załadowane na telefonie - ale o tym później.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News