Jeśli ktoś miał już wcześniej do czynienia z jakimikolwiek słuchawkami dokanałowymi noszonymi nad uchem, to aplikacja nie powinna stwarzać żadnych problemów. Na pewno pomagają tutaj wyprofilowane zauszniki.
KZ ZS10 Pro w uszach siedzą średnio głęboko. Nie jest to na tyle głęboka aplikacja, by powodować dyskomfort, jednak słuchawki trzymają się pewnie i nie sprawiają wrażenia, jakby za chwilę miały wypaść. W efekcie korzysta się z nich bardzo komfortowo. Zresztą nie tylko z tego powodu, gdyż zarówno dobrze wyprofilowana obudowa, jak i stosunkowo niewielka waga sprawiają, że po pewnym czasie można o nich dosłownie zapomnieć.
Z odpowiednio dobranymi tipsami izolacja od otoczenia jest ponadprzeciętna. Dźwięki z zewnątrz co prawda docierają do uszy, jednak wyłącznie w postaci delikatnych szmerów, które znikają po włączeniu dowolnej muzyki, nawet przy niskiej głośności. To w zupełności wystarczy, by móc się odciąć w zatłoczonym biurze czy rozklekotanym autobusie.
Skoro już o tipsach mowa - w zestawie znajdziemy ich cztery pary. Standardowo zamontowane są nakładki w rozmiarze M, wykonane z gładkiej, stosunkowo grubej gumy. Sprawiają naprawdę dobre wrażenie i - przynajmniej w moim wypadku - świetnie leżą w uszach.
Pozostałymi trzema parami już tak zachwycony nie jestem. Są bardzo miękkie, ze względu na wąski rdzeń trudno naciągnąć je na tulejki, a po włożeniu do uszu trudniej uzyskać równie dobry seala, co w przypadku podstawowej pary. Trochę szkoda, bo o ile jeśli korzystamy z rozmiaru M, nie będzie to dla nas problemem - wystarczy wybrać tę lepszą parę - o tyle osoby korzystające z tipsów w rozmiarze S albo L są skazane na gorsze jakościowo nakładki albo szukanie zamienników.
Źródło zdjęć: własne
Źródło tekstu: własne