Kupiłem hit Aliexpress. Wygląda jak Dyson, ale kosztuje 6 razy mniej (test)
Wiele osób z pewnością marzy o odkurzaczu marki Dyson. Chociaż zbierają one świetne recenzje i opinie samych użytkowników, to nie da się ukryć, że są bardzo drogie. Czy jest jakaś tańsza alternatywa? Tak, Laresar V7, który kosztuje nawet 6 razy mniej.

Laresar V7 to niekwestionowany hit Aliexpress i Temu. Przychylne opinie na jego temat znajdziecie na wielu grupach, które specjalizują się w zakupach z chińskim platform. Przyznam szczerze, że sam — szukają odkurzacza pionowego — byłem nimi mocno zachęcony. Na tyle, że sam zdecydowałem się na zakup urządzenia. Używam go już kilka tygodni, więc przyszedł czas, aby spisać swoje spostrzeżenia.
Specyfikacja Laresar V7
Zacznijmy od samej specyfikacji. Już ona wypada całkiem imponująco jak na cenę około 350-400 zł, bo właśnie za tyle odkurzacz można kupić w licznych promocjach. Standardowa cena jest nieco wyższa i zazwyczaj oscyluje w okolicach 500 zł, więc nadal nie jest to sprzęt specjalnie drogi. Uprzedzam jednak, że wyprzedaże powtarzają się praktycznie co chwilę, więc warto poczekać, aż jakaś się pojawi.
Wróćmy jednak do specyfikacji. Producent podaje moc 500 W oraz siłę ssania na poziomie 50 kPa. System filtracji jest aż 7-stopniowy, ale jego najważniejszym elementem jest filtr HEPA, który ma zatrzymywać nawet najmniejsze zanieczyszczenia. Zbiornik na kurz na pojemność 1,5 litra. Z kolei bateria cechuje się pojemnością 8 × 2500 mAh, co ma pozwolić maksymalnie na 60 min sprzątania. Dostępne są trzy tryby pracy — słaby, średni oraz silny, które wybieramy za pomocą dotykowego ekranu, skierowanego w stronę użytkownika.
W zestawie z odkurzaczem otrzymujemy baterię, szczotkę 2 w 1, która ma zapobiegać splątaniu, zapasowe filtry, stację ładowania oraz aluminiową rurę i szczotkę szczelinową. Nie jest to może najbardziej imponujący zestaw, ale pamiętajmy o cenie urządzenia. Co ważne, w razie potrzeby na Aliexpress czy Temu dostępnych jest mnóstwo dodatkowych akcesorów, w tym nawet końcówka z mopem, więc zestaw można łatwo uzupełnić.
Budowa i jakość wykonania
Przyznam szczerze, że po odkurzaczy za niecałe 400 zł nie oczekiwałem wiele. Pomimo wielu pozytywnych opinii spodziewałem się raczej, że ludzie usprawiedliwiają trochę swój zakup przed innymi i samym sobą. Tymczasem muszę powiedzieć, że bardzo pozytywnie się zaskoczyłem. Plastik jest przyzwoity, a spasowanie poszczególnych elementów bardzo dobre. Przede wszystkim nic w sposób niekontrolowany się nie rozłącza, co czasami bywało problemem w droższych modelach, które miałem okazję testować.
Co bardzo ważne, z obsługą odkurzacza nie będzie miała problemów nawet osoba drobniejsza i słabsza. Poszczególne elementy dość łatwo rozłączyć lub podpiąć. Tyczy się to zarówno aluminiowej rury, pojemnika na kurz, jak i obu szczotek. Sprzęt nie jest też przesadnie ciężki, co przy niektórych testowanych modelach stanowiło problem dla mojej żony. Laresara używa się naprawdę przyjemnie i bez większego wysiłku.
Ekran jest duży, dobrze czytelny, a przede wszystkim skierowany w stronę użytkownika. Na nim otrzymujemy wszystkie najważniejsze informacje, włącznie z aktualnie uruchomionym trybem i poziomem naładowania baterii. Odkurzacz jest też w stanie wykryć np. zablokowanie szczotki lub kanału powietrznego i poinformować i tym za sprawą odpowiedniej ikony. Zmiany trybów pracy dokonujemy za pomocą dotykowego przycisku na ekranie.
Jak odkurza?
Już w poprzednim akapicie wspomniałem, że z odkurzacza korzysta się przyjemnie. Jest on lekki i poręczny. Można nim odkurzać zarówno z podłączoną rurą aluminiową, jak i w krótsze wersji, co ułatwia np. zabranie go do samochodu, aby wyczyścić siedzenia i dywaniki w aucie.
Do wyboru mamy dwa, a w sumie to nawet trzy szczotki. Pierwsza to tradycyjna szczotka do podłóg, która ma kręcący się wałek, który ma zagarniać nieczystości. Druga opcja to szczotka szczelinowa, która doskonale sprawdza się do foteli, kanap i wszelkiego rodzaju tapicerek. Trzecia opcja to szczotka zintegrowana z obudową. Ma ona krótkie włosie, więc też nadaje się do różnych materiałów.
Jak już wspominałem, do wyboru mamy trzy tryby ssania: słaby, średni oraz mocny. Przyznam szczerze, że przez większość czasu korzystałem z tego środkowego, ponieważ w moim mieszkaniu królują przede wszystkim twarde podłogi — panele oraz płytki. Niewielkie dywany mam tylko w salonie i sypialni, ale oba mają krótkie włosie, więc nie są specjalnie wymagające dla odkurzacza.
Jeśli chodzi o skuteczność, to Laresar V7 wypada bardzo dobrze. Sprawnie radzi sobie z różnymi zanieczyszczeniami, w tym także sierścią psa. Warto też wspomnieć, że szczotka wyposażona jest w specjalne podświetlenie, które ma skutecznie pokazywać wszelkie drobinki na podłodze. Robi to naprawdę skutecznie. Do tego stopnia, że można wręcz się nabawić nerwicy. Podłoga, która wydawała się w miarę czysta, nagle okazuje się piekielnie brudna.
Odkurzacz całkiem dobrze sprawuje się również przy krawędziach. Nieźle zbiera zanieczyszczenia frontalnie i przy przyłożeniu szczotki bokiem. Nie zawsze pozbędzie się od razu wszystkich brudów, ale najczęściej wystarczy przejechać w tym miejscu jeszcze raz, aby być zadowolonym z ostatecznych efektów. Co ważne, szczotka nie odrzuca większych zanieczyszczeń. Rzeczywiście zagarnia je do środka. Laresar V7 naprawdę pozytywnie zaskakuje.
Bateria
Producent deklaruje, że bateria wystarczy nawet na 60 minut sprzątania w najsłabszym trybie ssania. Z mojej praktyki mogę powiedzieć, że są to wartości minimalnie zawyżone. Raczej bliżej tutaj do 50, może 55 minut. Z kolei przy średniej mocy możemy liczyć na około 35 minut pracy. To spokojnie wystarczy do odkurzenia mieszkania o powierzchni 50-60 metrów kwadratowych. Natomiast najwyższa moc zjada baterię w zaledwie 15 minut.
Ładowanie nie jest przesadnie długie i trwa około 4 godzin. Zdecydowałem się na przymocowanie stacji ładowania do boku szafki za pomocą taśmy dwustronnej (nie ma jej w zestawie). Dzięki temu mam wygodne miejsce do odstawiania odkurzacza, który w tym czasie może się ładować.
Podsumowanie
Laresar V7 mocno mnie zaskoczył i to bardzo pozytywnie. Nie wiem, czy wypada lepiej od Dysona, bo nigdy nie miałem okazji testować odkurzacza ten znanej marki. Natomiast wiem, że na moje potrzeby jest w pełni wystarczający, a do tego kosztuje nawet 6 razy mniej od sporo droższego konkurenta.
Nie jest to sprzęt idealny. Zestaw akcesoriów mógłby być większy, ale jednak mówimy o sprzęcie za 350-400 zł, jeśli trafimy akurat na promocję. Trudno wymagać od niego więcej. Najważniejsze, że skutecznie czyści podłogi, bo przecież do tego jest stworzony. W razie potrzeby zestaw akcesoriów można powiększyć, bo tych na Aliexpress czy Temu nie brakuje. Z zakupu jestem bardzo zadowolony, więc jeśli szukacie niezłego i taniego odkurzacza, to polecam Laresar V7.
-
Niska cena
-
Dobra jakość wykonania
-
Skutecznie zbiera zanieczyszczenia
-
Duży, czytelny ekran
-
Przyzwoita bateria
-
Skormny zestaw akcesoriów