DAJ CYNK

Motorola Edge 20 Pro. Za ten ekran dam się pokroić, ale reszta…

Anna Rymsza (Xyrcon)

Testy sprzętu

Motorola Edge 20 Pro aparaty
Motorola Edge 20 Pro zbliża… aż 50 razy

Motorola Edge 20 Pro ma najbardziej złożony aparat w całym portfolio Motoroli, a aparat z teleobiektywem 5x to najciekawszy jego element. Zdjęcia zrobione z podstawowym zbliżeniem 5x są rzeczywiście atrakcyjne. Obietnica hybrydowego zoomu 50x również została spełniona, ale korzystanie z niego jest wysoce niepraktyczne. Stabilizacja obrazu sprawia, że trudno dobrać właściwy kadr. Aparat „przykleja się” i skacze po scenie jak złośliwy kawałek taśmy samoprzylepnej. Ani jedno ze zrobionych w ten sposób zdjęć nie ma takiego kadru, jaki planowałam.

Widać też nieco fioletowych aberracji chromatycznych, ale przy takim obiektywie niczego innego się nie spodziewałam. Za teleobiektywem o jasności f/3,4 pracuje matryca 8 MPix o pikselach mierzących 1 μm.

Aparat główny na papierze jest imponujący. Jest tu matryca 108 MPix, której piksel mierzy 0,7 μm. W praktyce jednak piksele są łączone w grupy 2,1 μm, by zbierać więcej światła. Oczywiście można też zrobić zdjęcie w pełnej rozdzielczości, by przyjrzeć się detalom, ale będzie ono naświetlane zauważalnie dłużej od standardowego. Obiektyw ma przysłonę f/1,9.

W praktyce nie mam wielu uwag do zdjęć robionych tym obiektywem. Jedynie balans bieli daje mi powody do narzekania. Oprogramowanie aparatu stara się, jak może znaleźć „biel” na najjaśniejszym punkcie zdjęcia i czasami daje to opłakane efekty. Z drugiej strony HDR potrafi zaatakować kolorami nie z tej ziemi. Większość zdjęć jednak wyszła bardzo dobrze.

Aparat szerokokątny ma matrycę o rozdzielczości 16 MPix i obiektyw o przysłonie f/2,2. Widać drobne różnice w kolorystyce zdjęć między robionymi obiektywem szerokokątnym i podstawowym, ale nie są one dyskwalifikujące. Pole widzenia wynosi 119°, ale mimo tego geometria zdjęć jest poprawna – jak coś ma być proste, to jest proste.

Motorola przyzwyczaiła mnie do obecności osobnego aparatu makro, a tu niespodzianka: zdjęcia makro trzeba robić szerokokątnym. Efekty… nie są wcale złe.

Aparat selfie ma matrycę 32 MPix, stosującą system Quad Pixel, by stworzyć piksele 1,4 μm z czterech 0,7 μm. Efekty są dobre przy dobrym świetle, ale nie trzeba wiele, by na zdjęcia wkradły się szumy albo by zdjęcie było poruszone. Mam też wrażenie, że ten aparat mógłby mieć szerszy kąt widzenia przy nagrywaniu filmów.

Filmy: Płynny zoom wcale nie jest taki płynny

Motorola Edge 20 Pro może nagrywać filmy w rozdzielczości do 8K (24 kl./s), nie widzę jednak potrzeby, by z tego korzystać. Znacznie częściej sięgałam po nagrania 4K w 60 kl./s, ze względu na ich płynność. Gdy zaś chciałam korzystać z zoomu, i tak musiałam zejść do 1080p. Nie zabrakło możliwości nagrywania z dwóch aparatów jednocześnie oraz charakterystycznego dla Motoroli efektu jednego koloru.

Przyznam, że płynny zoom jest dla mnie sporą atrakcją, ale Motorola nie stanęła na wysokości zadania. Zbyt wyraźnie widać moment, gdy nagrywający telefon przełącza się między obiektywami. Zmienia się ostrość, znikają lub pojawiają się artefakty cyfrowego przybliżenia, czasami też nieznacznie zmienia się kolorystyka obrazu. Szkoda. Motorola musi się jeszcze trochę nauczyć w zakresie analizy obrazu.

Nie mogę pochwalić też dźwięku, jaki nagrywa Motorola Edge 20 Pro. Motorola zastosowała tu 3 mikrofony i algorytmy usuwające hałasy z tła, ale efekty nie są moim zdaniem zadowalające. Często nagrania są za ciche. Ponadto słuchać efekty działania cyfrowego tłumienia. Do nagrywania wideo tym telefonem warto mieć lepszy mikrofon. Podczas nagrywania miałam też trochę problemów z ustawianiem ostrości i balansem bieli, były to jednak przypadki sporadyczne. Poza tym, jeśli ktoś nie ma wygórowanych wymagań fotograficznych, będzie z tego telefonu zadowolony.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: wł.

Źródło tekstu: wł.