DAJ CYNK

Motorola Moto G 5G Plus - wreszcie dobry smartfon z 5G w rozsądnej cenie?

Arkadiusz Bała (ArecaS)

Testy sprzętu

 Aparat

Stosowana przez Motorolę aplikacja aparatu wykorzystuje do nawigacji popularną ostatnio kombinację wirtualnego pierścienia oraz oddzielnego panelu ze skrótami. Część spośród zaimplementowanych w niej rozwiązań, takich jak np. dostępna w każdym trybie poziomica, bardzo przypadła mi do gustu. Na plus należy odnotować również jej estetykę, natomiast z perspektywy laika plusem powinny okazać się wyświetlane na ekranie wskazówki dotyczące kompozycji i wyboru właściwego trybu.

Motorola Moto G 5G Plus

Jeszcze bardziej polubiłem tutejszy tryb profesjonalny, który nie tylko daje możliwość ręcznego dostosowania wszystkich parametrów ekspozycji, ale również oferuje kilka funkcji, które docenią bardziej zaawansowani użytkownicy, w tym m.in. możliwość zapisu zdjęć w formacie RAW czy wygodny histogram. Zabrakło niestety funkcji focus peaking, nad czym bardzo ubolewam, ale jest to przeoczenie, które można wybaczyć.

Motorola Moto G 5G Plus

Minusy? Niestety aplikacja jest chaotyczna, przez co nawigowanie po niej może sprawiać pewien problem. Przykładowo, dostęp do trybu profesjonalnego uzyskamy nie za pomocą pierścienia z trybami, a oddzielnej ikonki po drugiej stronie wizjera. Da się przyzwyczaić, ale problemy z intuicyjnością psują świetne wrażenia z korzystania z aplikacji. Podobnie ma się sprawa ze skrótami do trybów tematycznych, gdzie standardowo na wirtualnym pierścieniu mieści się tylko jeden. Na dodatek nie wybierzemy go ręcznie, a będzie to zawsze ostatni tryb, który aktywowaliśmy. Pomysł sprytny, bo ogranicza nieco bałagan na głównym ekranie, ale bywa uciążliwy, kiedy często przełączamy się między dwoma trybami, np. portretowym i makro. Mimo tych potknięć interfejs aparatu oceniam jednak pozytywnie.

Motorola Moto G 5G Plus została wyposażona w poczwórny aparat. Składa się na niego główna jednostka z matrycą 48 MP i f/1.7, moduł ultraszerokokątny o rozdzielczości 8 MP i f/2.2, makro 5MP z f/2.2 oraz sensor głębi 2 MP.

Jakość rejestrowanych z pomocą głównego aparatu zdjęć zdecydowanie nie powala. Niestety tutejsza optyka do szczególnie ostrych nie należy i choć producent stosuje agresywne cyfrowe wyostrzanie, to nie rekompensuje ono w całości problemu. Mocnym ciosem dla jakości obrazu jest także tendencja do przesycania kolorów. Skutkuje to utratą naturalnych przejść tonalnych, które zastępują brzydkie plamy, przywodzące na myśl olej na płótnie. Wreszcie doskwierała mi również tendencja optyki do łapania flary. Nie przypominam sobie drugiego telefonu, który miałby z tym taki problem, ale szczęśliwie jest to akurat ta przypadłość, którą najłatwiej zniwelować. A zalety? Nie ma ich niestety za dużo, ale trzeba przyznać, że zdjęcia – zwłaszcza pejzaże – w korzystnych warunkach prezentują się szalenie efektownie, szczególnie jeśli oglądamy je w pomniejszeniu lub na niewielkim ekranie smartfona.

Motorola Moto G 5G Plus

Po  zmroku sytuacja nie wygląda wiele lepiej. Duże zaszumienie, ograniczona dynamika oraz znaczy spadek ostrości sprawiają, że Motorola Moto G 5G Plus raczej nie będzie niczyim pierwszym wyborem do zdjęć nocnych. Plusem jest natomiast obecność dedykowanego trybu nocnego, który pozwala odzyskać sporo szczegółów z cieni i prześwietlonych części kadru.

Obiektyw ultraszeroki może się pochwalić ogniskową odpowiadającą ok. 11 mm dla pełnej klatki. Mówimy więc o bardzo szerokim kącie, który umożliwia zrobienie szalenie efektownych fotografii. A raczej umożliwiałby, gdyby wspomniany moduł nie cierpiał na zbliżoną przypadłość z przesycaniem kolorów, co główna jednostka. Do tego degradacja jakości przy krawędziach kadru jest bardzo wyraźna, a smartfon zupełnie nie radzi sobie z eliminacją aberracji, objawiających się jako fioletowe obwódki wokół mocno kontrastujących obiektów. W efekcie stosowania modułu ultraszerokiego w przypadku testowanego modelu nie rekomenduję. Dotyczy to także zdjęć po zmroku, kiedy zdjęcia zaczynają być mało ostre, niedoświetlone i zaszumione.

Dużo lepsze wrażenia mam po korzystaniu z modułu makro, który bardzo mocno skraca minimalny dystans ostrzenia, pozwalając wręcz przyłożyć aparat do fotografowanego obiektu. Czy jest wybitny optycznie? Nie, nie jest, ale mamy tu tylko 5 MP – tego nie przeskoczymy. Na tle innych, w większości bezużytecznych, aparatów makro w smartfonach, ten tutaj wydaje się spełniać swoją rolę całkiem w przyzwoicie.

Motorola Moto G 5G Plus

Z przodu również mamy podwójny aparat, łączący dwa moduły: tradycyjny szerokokątny o rozdzielczości 16 MP i f/2.0 oraz ultraszerokokątny o rozdzielczości 8 MP. Jak można się domyślić, z tej dwójki lepiej sobie radzi ten pierwszy. Jest ostry, ale nie eksponuje nadmiernie niedoskonałości modela, oferuje ładne kolory i całkiem dobrze radzi sobie w trybie portretowym z symulacją rozmycia tła. Moduł ultraszeroki nie wypada źle, ale już na pierwszy rzut oka widać, że jest znacznie miększy. Na dodatek jakość obrazu notuje wyraźną degradację w pobliżu krawędzi kadru. Świetnie sprawdzi się w sytuacji, kiedy chcemy zrobić pamiątkowe zdjęcie większej grupy, ale przez większość lepiej korzystać z węższego obiektywu.

Zdjęcia z aparatu

Główny aparat 48 MP

Ultraszeroki

Makro

Przednie aparaty

Wideo

Motorola G 5G Plus umożliwia nagrywanie wideo w rozdzielczości maksymalnie 4K przy 30 kl./s. i to przy zachowaniu stabilizacji obrazu. W średnim segmencie trudno oczekiwać więcej.

Niezależnie od rozdzielczości jakość nagrań wypada nieźle, choć nie wybitnie. Obraz mógłby być bardziej ostry, szczególnie w trybie Full HD, jednak sytuację ratują przyjemne dla oka kolory i skuteczna stabilizacja.

Chciałbym napisać, że telefon robi świetne wideo po zmroku, ale nie byłoby to do końca prawdą. To co byłoby prawdą to fakt, że udało się tu uniknąć większości problemów, z którymi musimy się w takich warunkach borykać, a więc drastycznym wzrostem zaszumienia oraz spadkami dynamiki, kontrastu i ostrości. Oczywiście na wszystkich tych polach degradacja występuje, ale jest naprawdę niewielka. Niestety kilka innych, pozornie błahych przypadłości potrafi skutecznie popsuć nasze nocne wideo. Mam tu na myśli problemy z doborem balansu bieli w sztucznym oświetleniu, brzydkie refleksy świetlne oraz ograniczoną skuteczność elektronicznej stabilizacji obrazu.

Nie radzę natomiast nagrywać z wykorzystaniem obiektywu ultraszerokokątnego, bo choć taka opcja istnieje, to obraz w takiej konfiguracji okazuje się bardzo miękki, a w pobliżu krawędzi kadru pojawiają się dziwne, migoczące artefakty. Te ostatnie to najprawdopodobniej efekt tego, że wspomniana już stabilizacja nie radzi sobie z wadami optyki.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne

Źródło tekstu: własne