DAJ CYNK

OnePlus 10T – średniak, który prześcignął flagowce (test)

Mieszko Zagańczyk

Testy sprzętu


Aparat

Duży, kwadratowy moduł fotograficzny w OnePlus 10T  składa się z trzech aparatów. Główny ma rozdzielczość 50 Mpix (Sony IMX766, 1/1,56", piksele 1,0 µm, ogniskowa 23,6 mm, przysłona f/1,8, stabilizacja OIS), towarzyszy mu szerokokątny 8 Mpix (f/2,2, 119,9°, matryca OmniVision OV08) oraz aparat makro 2 Mpix (f/2,4). Z przodu natomiast znalazł się aparat 16 Mpix (f/2,4).

OnePlus 10T w porównaniu do modelu OnePlus 10 Pro ma więc bardziej średniakowy układ aparatów – podobne połączenia znajdziemy w modelach około 2 tys. zł.  Niemal identyczny aparat tylny znalazł się w kosztującym poniżej tej kwoty telefonie OnePlus Nord 2 (ale w nim nie ma aparatu makro, tylko pomiar głębi).

Aparatu nie firmuje też Hasselblad, więc oprogramowanie jest nieco okrojone. Aplikacja bardzo mocno przypomina tę ze smartfonów Realme, takie same są przełącznik i zakładki. Główne okno wizjera daje dostęp do ustawień HDR i AI, pozwala też przełączyć się na tryb szerokokątny lub zoom o maksymalnym przybliżeniu 10x.

OnePlus 10T aplikacja aparatu

Z lewej strony znajduje się zakładka wideo, a dalej tryb nocnego ultra night, natomiast  z prawej strony zobaczymy tryb portretowy i zakładkę Więcej, gdzie można włączyć tryb profesjonalny z zapisem RAW i RAW Plus, panoramę, makro, a także opcje film (czyli kamerę z ustawieniami pro), zwolnione tempo, film poklatkowy, długa ekspozycja, film z dwóch kamer oraz efekt makiety. 

W menu ustawień aparatu poza standardowymi opcjami znajduje się opcjonalny tryb 10-bitowych zdjęć i wideo oraz format HEIF.

Jakość zdjęć, biorąc pod uwagę telefonu, rozczarowała mnie. Oczywiście zrobienie dobrych zdjęć o ładnej kolorystyce jest możliwe, ale nie jest też tak, że co strzał to udana fotka. Wiele razy zdarzało się, że mimo optymalnych ustawień, w tym także z HDR i AI, zdjęcie było albo zbyt jasne, albo kolory były sprane, albo też zawodził kontrast. Nie ma też związku ze światłem, bo nawet w słoneczne dni lub przy lekkim zachmurzeniu zdarzały się absolutne wpadki aparatu. Żeby zrobić w miarę dobre zdjęcie, trzeba więc bardziej pilnować kadru, albo ustawiać opcje manualnie w trybie pro, albo przynajmniej kontrolować ekspozycję w automacie.

Zoom 2x sprawdza się w większości ujęć, a zdjęciach zachowują odpowiednią ostrość. Zwiększenie przybliżenia do wyższych wartości nie daje już takiej gwarancji, pojawiają się rozmycia, typowe dla zoomu cyfrowego. 

Zdjęcia robione aparatem szerokokątnym wychodzą dość przeciętnie. Chociaż kolorystyka pozostaje na przyzwoitym poziomie, to gorzej jest ze szczegółowością. 

Dość dobrze wychodzą za to zdjęcia nocne z głównego aparatu. Kolorystyka i poziom jasności są odpowiednio zachowane, można więc robić naturalne fotki po zmroku, zarówno w ciemnych miejscach, jak i rozjaśnionych sztucznym światłem ulicznym. Czasami zawodzi trochę ostrość, jednak ogólne wrażenie jest pozytywne. Fotki robione aparatem szerokokątnym już zdecydowanie odstają jakością od głównego.

Kamera

Włączenie trybu kamery wiąże się z kolejnymi ograniczeniami. OnePlus 10T może nagrywać wideo w maksymalnej rozdzielczości 4K przy 60 kl./s, choć mocy wystarczyłoby na 8K. Jest stabilizacja OIS, ale dodatkowy tryb Ultrastabilizacja, polepszający jakość nagrania dzięki EIS i wycięciu kadru działa najwyżej w 1080p przy 60 kl./s. Jeszcze bardziej obniżana jest jakość po włączeniu funkcji AI – wtedy mamy do dyspozycji 1080p przy 30 kl./s.

Sama stabilizacja OIS działa dość dobrze, nawet bez wsparcia opcji Ultrastabilizacja, choć mam wrażenie, że najlepsze efekty podczas kręcenia w 4K uzyskuje się nie w 60 kl.s/, ale w 30 kl./s. Kamera w OnePlus 10T nie rozczarowuje, zwłaszcza biorąc pod uwagę dodatkowe tryby i funkcje specjalne, ale jednak pozostaje na poziomie smartfonów średniej klasy.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Telepolis.pl

Źródło tekstu: Telepolis.pl