DAJ CYNK

Rzeźnik wśród monitorów. Test Philips EVNIA 34M2C7600MV

Arkadiusz Bała (ArecaS)

Testy sprzętu

Wygląd i wykonanie

Nawet jak na monitor gamingowy (a może zwłaszcza?) Philips EVNIA 34M2C7600MV prezentuje się niecodziennie. Wszechobecną u konkurencji czerń zastąpiono tutaj białym wykończeniem z "marmurkową" teksturą, a agresywne, ostre linie przywodzą na myśl nie tyle kicz, co nowoczesność. Całość prezentuje się efektownie i, w mojej ocenie, atrakcyjnie.


Ekran monitora jest zakrzywiony. Promień krzywizny to 1500R, co jest popularną wartością dla konstrukcji o zbliżonych gabarytach. Bez szaleństw, ale wystarczy, by była dostrzegalna.

Matryca otoczona została srebrną ramką. Nie licząc dolnej krawędzi z logotypami, jest ona bardzo wąska. Jest tylko jeden haczyk – wokół krawędzi mamy można dostrzec dodatkowo ok. 9 mm pustej przestrzeni. Bynajmniej nie jest to dramat, ale w przeciwieństwie do reszty obudowy bynajmniej nie wygląda szczególnie nowocześnie.

Ekran jest matowy i muszę przyznać, że tutejsza powłoka antyrefleksyjna robi bardzo dobrą robotę. Co prawda nadal nie polecam ustawiania źródeł światła bezpośrednio za plecami, ale poza tym niechciane odblaski raczej nie powinny sprawiać problemu.

Tył monitora jest nietypowy. Nie dość że mamy tu do czynienia z gładkim, bardzo przyjemnym w dotyku tworzywem, to na dodatek jest on cały biały. Dość powiedzieć, że nie jest to częsty widok. Także kształt tylnej części obudowy jest niecodzienny, ponieważ zamiast tradycyjnej krzywizny plecki mają formę wycinka wielościanu. Mówiąc po gamingowemu, wygląda to trochę jak model low poly.


Dodatkowo uwagę przykuwają diody systemu Ambiglow oraz umieszczony w rogu dżojstik. Co warto zauważyć, fabrycznie Philips EVNIA 34M2C7600MV wykorzystuje autorskie mocowanie do podstawy, jednak w pudełku znajdziemy adapter VESA 100 x 100 mm.

Od spodu oprócz kolejnych diod dostrzec można szeroko rozstawione grille wbudowanych głośników oraz rozbudowany zestaw złącz. Po prawej (patrząc od frontu) mamy gniazdo zasilania, dwa złącza HDMI 2.1, pełnowymiarowy DisplayPort 1.4 oraz pojedyncze złącze USB-C (pełniące funkcję huba oraz wejścia wideo).

Z lewej znajdziemy natomiast gniazdo jack 3,5 mm, cztery złącza USB-A oraz pojedyncze USB-B (pełniące rolę wejścia dla huba). Obok wprawne oko dostrzeże otwór dla zabezpieczenia Kensington Lock.

Po bokach oraz u góry obudowy nie znajdziemy nic interesującego.

Jak już wspomniałem, dzięki dołączonemu do zestawu adapterowi Philips EVNIA 34M2C7600MV można zamontować na dowolnej podstawie lub ramieniu w standardzie VESA 100 x 100 mm. Dołączona podstawa robi jednak bardzo dobrą robotę. Jest stabilna, nie przesuwa się po biurku i zapewnia szeroki zakres regulacji zarówno wysokości (15 cm), jak i nachylenia w pionie (25°) oraz w poziomie (40°). Nie ma co prawda funkcji pivot, ale przy panelu tych gabarytów i tak byłaby bezużyteczna. Do pełni szczęścia przydałby się jedynie jakiś elegancki przepust na kable.


Warto jedynie mieć na względzie, że bohater testu jest monitorem dużym, a co za tym idzie, także podstawa zajmuje sporo miejsca. Jest to w tym przypadku nie tyle wada, co konieczność, ale warto wziąć na ten fakt poprawkę, szczególnie jeśli mamy małe biurko.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne

Źródło tekstu: własne