DAJ CYNK

Razer Opus X | Szybki test niedrogich słuchawek z ANC

Arkadiusz Bała (ArecaS)

Testy sprzętu


Razer Opus X to atrakcyjnie wycenione słuchawki z funkcją redukcji szumu. Czy warto je kupić?

Podsumowanie | Ocena końcowa: 9/10

Razer Opus X to produkt, który pod wieloma względami kompletnie nie pasuje do wizerunku amerykańskiego producenta. I żeby była jasność – piszę to jako komplement. Przede wszystkim testowane słuchawki jak na swój segment oferują bardzo przyzwoitą jakość dźwięku, choć w dalszym ciągu serwowanego bardziej na modlę rozrywkową niż audiofilską. Do tego mają mogą pochwalić się działającym ANC i bardzo długim czasem pracy na baterii. Nieco lepsza mogłaby być jasność wykonania, a i etui transportowe byłoby mile widziane, ale za te pieniądze naprawdę nie można narzekać. Bo właśnie – Razer Opus X są jak na słuchawki z ANC wyjątkowo tanie i jest to prawdopodobnie ich największy atut. Zdecydowanie warto się nimi zainteresować.

Wady

  • Jakość wykonania mogłaby być nieco wyższa
  • Brak wymienny padów
  • Brak etui transportowego w zestawie

Zalety

  • Atrakcyjna cena
  • Skuteczny system ANC
  • Dobra jak na ten segment jakość dźwięku
  • Bardzo długi czas pracy na jednym ładowaniu
  • Lekkie i wygodne

Razer Opus X

Słuchawki z ANC w rozsądnej cenie

Słuchawki bezprzewodowe z aktywną redukcją szumów stały się w ostatnich latach bardzo popularną kategorią sprzętu. Nie powinno w związku z tym dziwić, że tego typu produkt znajdziemy także w ofercie firmy Razer. Model Razer Opus X wyróżnia się jednak na tle konkurencji wyjątkowo atrakcyjną ceną. W USA słuchawki kosztują 99 dolarów, co w polskich sklepach powinno przełożyć się na ok. 400 zł.

Jak za słuchawki wokółuszne z redukcją szumu ta cena to prawdziwa okazja, ale niesie także ze sobą pewne konsekwencje. Jedną z nich jest ubogi zestaw handlowy. W pudełku poza samymi nausznikami i dokumentacją nie znajdziemy żadnych akcesoriów. Nawet przewód USB-C do ładowania musimy zorganizować we własnym zakresie.

Minimalizm w odcieniach zieleni

Razer jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych producentów sprzętu gamingowego, natomiast sprzęt gamingowy kojarzony jest z krzykliwą, często kiczowatą estetyką. W przypadku modelu Opus X niczego takiego jednak nie uświadczymy. W projekcie słuchawek producent postawił na minimalizm. Nie ma tu praktycznie żadnych niecodziennych zdobień, a jedynym przejawem ekstrawagancji jest niecodzienny zielony kolor obudowy. Na całe szczęście nie jesteśmy na niego skazani – nowe Opusy dostępne są również w wersji białej oraz różowej.

Razer Opus X

Słuchawki niemal w całości wykonane są z plastiku jednak jest to tworzywo dobrej jakości – twarde, lekko szorstkie, z matowym wykończeniem. W dotyku jest przyjemne i sprawia wrażenie wytrzymałego, ,choć przy mocniejszym uderzeniu prawdopodobnie mogłoby popękać – warto o tym pamiętać, gdyż w zestawie nie ma etui transportowego. Ogólnie jakość wykonania ustępuje wyraźnie większości popularnych konstrukcji z ANC, jednak pozostaje adekwatna do ceny. 

Pod warstwą plastiku pałąk słuchawek jest metalowy i elastyczny. Zmiana jego długości odbywa się za pomocą rozsuwanego mechanizmu z wyraźnie wyczuwalnymi ząbkami, które skutecznie blokują go w określonej pozycji. Sam zakres regulacji jest stosunkowo szeroki, w związku z czym słuchawki powinny dobrze pasować do głów większości użytkowników. Od spodu pałąk wyściełany został warstwą gąbki oraz obity ekoskórą.

Razer Opus X

Muszle słuchawek obracają się o 90 stopni, dzięki czemu lepiej dopasowują się do kształtu głowy i nie uwierają, kiedy zrzucimy je na szyję. Na minus należy natomiast odnotować fakt, że pady z ekoskóry przytwierdzone zostały na stałe. Oznacza to, że nie będziemy mogli ich wymienić kiedy nieuchronnie zaczną się zużywać.

Lekko i komfortowo

Trzeba przyznać, że o ile jakość wykonania Razer Opus X mogłaby być nieco wyższa, tak do wygody ich noszenia nie można mieć większych uwag. Słuchawki są lekkie, jednak dzięki rozsądnie dobranej sile nacisku pewnie leżą na głowie. Z kolei miękkie pady w żaden sposób nie uwierają i spokojnie mieszczą całą małżowinę. Generalnie dłuższe sesje z Opusami nie powinny być problemem, choć oczywiście latem ucho może się w środku trochę zagrzać.


Jeśli chodzi o pasywną izolację od otoczenia, jest ona raczej przeciętna. Na całe szczęście do naszej dyspozycji mamy również aktywną redukcję szumów (ANC). Czy trzyma ona poziom porównywalny np. z Sony WH1000-XM4? Nie, w żadnym wypadku. Nie da się jednak ukryć, że działa i pozwala komfortowo posłuchać muzyki lub podcastu, kiedy np. korzystamy z komunikacji miejskiej lub idziemy wzdłuż ruchliwej drogi. Hałas otoczenia co prawda nadal będzie słyszalny, ale nie na tyle, by mogło nam to poważnie przeszkadzać. Oczywiście wraz z ANC mamy również funkcję przepuszczania dźwięków otoczenia na wypadek, gdybyśmy np. chcieli bez zdejmowania słuchawek przeprowadzić z kimś rozmowę.

Przyciski dla tradycjonalistów

Razer Opus X połączymy z wybranym urządzeniem za pomocą standardu Bluetooth 5.0. Niestety nie współpracują z kilkoma urządzeniami jednocześnie, dlatego każdorazowo trzeba ręcznie powtarzać proces parowania.

Razer Opus X

Cała obsługa słuchawek odbywa się za pomocą czterech przycisków na prawej muszli. Te są łatwo dostępne i posiadają wyczuwalne pod palcami oznaczenia, dzięki czemu korzystanie z nich jest przez większość czasu bardzo komfortowe. Na pewno są znacznie bardziej niezawodne niż popularne w droższej konkurencji gesty dotykowe. Przyzwyczajenia wymagała jedynie pozycja przycisku zasilania – wydaje się, że gdyby znajdował się nieco wyżej, dostęp do niego byłby bardziej intuicyjny.

Do korzystania z Razer Opus X nie potrzebujemy aplikacji, jednak dla chętnych jest ona dostępna – można ją pobrać ze sklepu Google Play oraz App Store. Może się ona pochwalić przyjemnym dla oka czytelnym interfejsem, jednak jej funkcjonalność nie jest szczególnie rozbudowana. Poza funkcją aktualizacji firmware’u oraz włącznikiem funkcji ANC znajdziemy tu m.in. equalizer, możliwość aktywacji trybu gamingowego z niskim opóźnieniem oraz konfiguracji wyłącznika czasowego. Szczególnie tym ostatnim warto się zainteresować, bo domyślne ustawienia są bardzo agresywne – słuchawki wyłączają się już po pięciu minutach braku aktywności.


Grają dobrze – jak za tę cenę

Do przesyłania muzyki Razer Opus X wykorzystują kodeki SBC i AAC. Nie ma tu niestety obsługi aptX oraz kodeków wysokiej rozdzielczości, choć nie wydaje się, by stanowiło to dla testowanego modelu poważne ograniczenie.

Jeśli chodzi o jakość odtwarzanego dźwięku, to nie jest ona może idealna, ale na pewno lepsza niż spodziewałem się tego po tym producencie i tej cenie. Generalnie Razer Opus X grają na planie V z wyraźnie podbitym basem i mocno wycofaną średnicą. Niskie tony potrafią zejść zaskakująco wręcz nisko jak na przetworniki 40 mm, a do tego mogą się pochwalić niezłym jak na tę klasę sprzętu zróżnicowaniem. Fakt, midbass czasem wymyka się ze swoich ram i nieco przykrywa niższą średnicę, jednak zdarza się to rzadko (wyłącznie w niektórych utworach) i zazwyczaj nie psuje odbioru całości. 


Średnica pozostaje mocno wycofana, szczególnie w niższych rejestrach. Dopiero wokale wybijają się na pierwszy plan. Brzmią przyjemnie, choć przy okazji dość skutecznie obnażają braki techniczne testowanego modelu. Słychać to szczególnie w bardziej złożonych partiach, np. chórkach, gdzie ze względu na kiepską rozdzielczość dźwięki zaczynają się ze sobą zlewać i brakuje im naturalnej dynamiki. Podobny problem pojawia się zresztą w przypadku tonów wysokich. Te generalnie zestrojone zostały bardzo przyjemnie i mogą się pochwalić długim, naturalnym wybrzmiewaniem, jednak kiedy w wyższych rejestrach robi się tłoczno, natychmiast zaczyna brakować precyzji i przypominamy sobie, że mamy do czynienia ze słuchawkami za 400 zł.

Generalnie jednak jak na względnie niedrogie słuchawki do biegania po mieście Razer Opus X grają naprawdę sympatycznie. Jako że ich charakter jest dość uniwersalny powinny zgrać się z większością popularnych gatunków.

Jeśli natomiast chodzi o wbudowany mikrofon… no jest. Jakościowo zresztą wypada przyzwoicie jak na tego typu produkt – rejestrowany głos jest wyraźny i nie ginie w szumie otoczenia. Do przeprowadzenia komfortowej rozmowy Opusy nadają się więc nieźle. Nie da się natomiast ukryć, że studyjna jakość to to zdecydowanie nie jest, a dźwięk na nagraniach jest mocno zniekształcony.

A bateria działa i działa…

Producent nie podaje pojemności akumulatora w Razer Opus X, natomiast deklaruje, że pozwala on na 30 godzin odtwarzania muzyki z ANC i 40 godzin po jego wyłączeniu. Technicznie rzecz biorąc nie jest to kłamstwo. Jest to natomiast bardzo duże niedopowiedzenie, ponieważ podczas naszych testów słuchawki nie miały problemu, by wytrzymać ponad dwa razy dłużej i to z aktywną redukcją szumów. To naprawdę fantastyczny rezultat i zarazem jeden z większych atutów testowanego modelu.

Razer Opus X

Jak więc widać Razer Opus X mnóstwo rzeczy robią dobrze, a jeśli po drodze zdarzają się jakieś potknięcia, to w tej cenie są one jak najbardziej wybaczalne. W naszej ocenie jest to aktualnie jeden z lepszych wyborów, jeśli poszukujemy słuchawek z ANC, ale nie chcemy wydawać na nie blisko 1000 zł. 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne

Źródło tekstu: własne