DAJ CYNK

Realme Buds Air 3 Neo – test tanich słuchawek TWS

Patryk Łobaza (BlackPrism)

Testy sprzętu


Realme niedawno wypuściło kolejną iterację swoich budżetowych słuchawek TrueWireless. Realme Buds Air 3 Neo nie może pochwalić się mnogością funkcji, lecz producent gwarantuje wysoką jakość dźwięku. Czy rzeczywiście tak jest?

Jeszcze nie tak dawno można byłoby się kłócić czy 200 złotych za słuchawki to nadal tanio, lecz w obliczu inflacji i stale rosnących cen elektroniki, można śmiało powiedzieć, że jest to niższa półka cenowa. 

Właśnie tyle, bo 199 złotych w oficjalnym sklepie Realme, kosztują Buds Air 3 Neo. Warto tutaj zaznaczyć, że ich chińska cena, po przeliczeniu na złotówki wynosi około 100 złotych, więc istnieje szansa, że modele stanieje z czasem lub pojawią się jakieś ciekawe promocje. Teraz jednak postaram się odpowiedzieć na pytanie, czy w obecnej formie i cenie, warto zainwestować w TWS Realme.

Specyfikacja:

  • Wersja Bluetooth: 5.2
  • Protokoły Bluetooth: HFP/A2DP/AVRCP
  • Kodeki Bluetooth: SBC i AAC
  • Gniazdo ładowania: USB-C
  • Praca baterii: 7 godzin same słuchawki i do 30 godzin wraz z etui
  • Czas ładowania: 2 godziny (słuchawki + etui) i około 50 minut (same słuchawki)
  • Dystans efektywnego działania Bluetooth: do 10 metrów
  • Częstotliwość: 2402 – 2480 MHz
  • Maksymalna moc: <10dBm
  • Redukcja szumów z otoczenia: ENC
  • Dodatkowe funkcje: tryb gry


Co w zestawie?




Kupując Realme Buds Air 3 Neo dostajemy dość standardowy zestaw. Nic mniej ani więcej niż możemy oczekiwać po zawartości pudełka słuchawek za 199 złotych. W białym pudełku z logo firmy i wizerunkiem urządzenia, dostajemy słuchawki w etui, krótki żółty kabel USB-A – USB-C, zestaw gumek w rozmiarach S,M i L, przy czym te środkowe są od razu zamontowane na same słuchawki oraz instrukcje obsługi w wielu językach.


Wygląd i wykonanie



Jeśli chodzi o etui, to zdecydowanie wygląda, jakby chodziło o urządzenie z wyższej półki. Jest ono w eleganckim kolorze Starry Blue (dostępne też w klasycznym białym) i prezentuje się naprawdę ładnie. Etui ma kształt owalny, co jest coraz częstszym trendem wśród producentów słuchawek. Tym razem jesteśmy świadkami ciekawego pomysłu. Pokrywa etui jest dymiona, dzięki czemu, możemy zobaczyć, co jest w środku.

Dolna część jest oznaczona logo Realme oraz można znaleźć z przodu diodę pokazującą stan naładowania. Ta jednak świeci się wyłącznie, gdy urządzenie jest podłączone do ładowania lub słuchawki nie są w pełni naładowane i korzystają z zasilania z etui. Na spodzie znajdziemy złącze ładowania USB-C.

Ale to tyle jeśli chodzi o pozytywy. Etui wygląda dużo lepiej niż w rzeczywistości jest wykonane. Przede wszystkim nie sprawia to wrażenia solidnego. Szczególnie chodzi mi o tę dymioną górną pokrywę, która jest bardzo miękka, podatna na odkształcenia i sprawia wrażenie, jakby łatwo można ją było złamać np. nieumyślnie siadając na etui. 

Pokrywa porusza się bardzo płynnie, lecz otwarcie etui przychodzi moim zdaniem zbyt lekko. Co za tym idzie, istnieje możliwość, że bardzo szybko „wyrobi się” i będzie się sama otwierać. Przy zamknięciu nic nam nie klika, lecz słyszymy typowy dla tworzywa sztucznego plask.

Jeśli chodzi o same słuchawki, to mamy tutaj do czynienia z dokanałową budową zakończoną gumkami. W zestawie znajdują się ich trzy rozmiary, a fabrycznie założone na urządzenie są średnie. Główny moduł z gumką jest połączony z pionowym ogonem, przez co cala konstrukcja swoim wyglądem przypomina odwróconą literę „L”.

Producenci słuchawek dokanałowych już od tego powoli odchodzą i częściej skłaniają się ku konstrukcji tzw. „pchełek”, które można schować w małżowinie usznej, przez co są o wiele mniej widoczne. 

Producent chwali się, że wcześniej wspomniany ogonek jest pokryty powłoką próżniową NCVM, której „wyjątkowy, przyciągający wzrok połysk jest efektem szczególnej metody kształtowania i polerowania drobin metalowych. 

Rzeczywiście, musze przyznać, że powłoka NCVM prezentuje się wzorowo, lecz nie spełnia żadnych funkcji poza estetyką. Jest to jednak najprawdopodobniej główny powód dlaczego te słuchawki, w ogóle mają pionową część.

Na spodzie słuchawek znajdziemy mikrofony do rozmów. Brakuje natomiast czujników, które informowałyby słuchawki, gdy zostały wyjęte z uszu. Przez to trzymając je w dłoniach niejednokrotnie puściłem nieumyślnie muzykę lub zmieniłem głośność.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Własne