Realme X50 Pro to dosyć ciężki i gruby smartfon, szczególnie gdy porównałem go z używanym na co dzień Samsungiem Galaxy Note10+, ale jednocześnie dobrze leży w dłoni. To ostatnie jest również zasługą zastosowania zaokrągleń na bokach tylnego panelu oraz zbudowaniem go ze szkła, którego powierzchnia nie jest bardzo śliska.
Duża grubość całego smartfonu przekłada się na mniejsze wystawanie „wyspy” fotograficznej, co należy uznać za zaletę. Po założeniu etui moduł z obiektywami tylnego aparatu w ogóle nie wystaje. A dodatkowo bardzo dobrze wygląda, w czym jest duża zasługa koloru o nazwie Rust Red.
Prawie cały przód urządzenia zajmuje wyświetlacz, który chroniony jest szkłem Corning Gorilla Glass oraz dodatkową warstwą szkła, naklejoną fabrycznie na wierzchu. To ostatnie jest niestety bardzo podatne na mikrozarysowania, a także – podobnie jak reszta błyszczącej obudowy, łatwo zbiera odciski palców i inne zabrudzenia. W lewym górnym narożniku ekranu zrobiono wycięcie na obiektywy przedniego ekranu. Powyżej wyświetlacza umieszczono wylot górnego głośnika (do rozmów i odtwarzania multimediów) oraz czujniki zbliżania i oświetlenia.
Przyciski głośności w Realme są oddzielone od przycisku zasilania. Te pierwsze znajdują się na lewym boku, a ten drugi – na prawym. Na dole producent umieścił port USB-C, a po jego bokach szufladę na kartę nanoSIM, otwór mikrofonu oraz wylot dolnego głośnika. Na górze znajdziemy otwór dodatkowego mikrofonu.
Telefon marki Realme możemy odblokować między innymi za pomocą biometrii. Do dyspozycji mamy zintegrowany z wyświetlaczem optyczny czytnik linii papilarnych oraz funkcję rozpoznawania twarzy. Oba sposoby podczas testów działały bardzo dobrze i szybko.
Przyczepić się można tylko do jednego. Czytnik linii papilarnych nie działa, jeśli na ekranie nie wyświetla się jego symbol. By się pokazał, musimy wziąć poruszyć smartfonem lub wziąć go do ręki. Funkcja rozpoznawania twarzy może się również uaktywnić po podniesieniu urządzenia – nie trzeba wtedy wciskać przycisku zasilania.
Źródło zdjęć: Marian Szutiak