DAJ CYNK

Samsung Galaxy A80 - test smartfonu z wysuwanym i obracanym aparatem 48 Mpix

Mieszko Zagańczyk

Testy sprzętu

Wygląd i konstrukcja

Od strony wizualnej Galaxy A80 przedstawia się dość ciekawie, chociaż ogólnie nie odbiega od wszechobecnego trendu na lśniące, szklane obudowy o niewielkich ramkach. Ekran chroniony jest szkłem Gorilla Glass 3, na tyle znalazła się natomiast najnowsza wersja - Gorilla Glass 6. Szósta generacja zapewnia bardzo wysoką odporność, podczas testów nie pojawiła się ani jedna rysa, więc za to na pewno plus. Dziwi za to wybór trzeciej na ekranie - tu dla odmiany pierwsza rysa pojawiła się dość szybko.

Testowana przeze mnie czarna wersja Phantom Black wpada w lekką szarość o metalicznej nucie, nie pojawiają się przy tym tak modne wielobarwne odblaski. Obudowa lśni niemal jak lustro, chociaż o dziwo nie widać na niej odcisków palców ani smug. 

Niemal jednolite wzornictwo psuje trochę moduł wysuwanego aparatu, który ma nieco inny odcień, a do tego ramka wokół obiektywów wykonana jest ze stopu w kolorze miedzi, co sprawia wrażenie przypadkowego doboru materiałów. 

Moduł aparatu to osobny temat. Jak to działa? Po wyborze ikony selfie w aplikacji aparatu górna część obudowy wysuwa się, a środkowy element z obiektywami obraca o 180 stopni. Wydaje się to trochę przekombinowane, ale sprawdza się całkiem dobrze. Całość nie rusza się pod wpływem wstrząsów (najwyżej cicho postukuje po energicznym potrząsaniu), a samoczynne wysuwanie się zdarza się rzadko. Jednak się zdarza. W moim przypadku kilkukrotnie doszło do tego podczas wyciągania smartfonu z kieszeni. Pod tym względem słabym elementem konstrukcji jest wystająca ramka okalająca obiektywy. Łatwo nią zaczepić o ubranie. Plusem jest jednak to, że po przypadkowym wysunięciu aparat zostanie natychmiast z powrotem ściągnięty w dół. Jest też estetyczny mankament tego rozwiązania: wewnątrz wysuwanego modułu dość szybko zbiera się kurz.

Wysuwany aparat pozwolił na rezygnację z aparatu do selfie, czyli w rezultacie - wcięć i oczek. Wyświetlacz ma przekątna 6,7 cala (przy pomiarze, który nie uwzględnia zaokrąglonych rogów, bo inaczej wychodzi tylko 6,5 cala), więc jest naprawdę duży, a obudowa dodaje już niewiele więcej. Ramki dookoła są niewielkie, co na pewno wygląda atrakcyjnie. Ich minimalizację umożliwiła również rezygnacja z głośnika nad ekranem, nie witać tam też żadnych innych elementów, jak czujniki czy dioda.

Jednak coś za coś. Ergonomia nie jest najmocniejszą stroną Galaxy A80. Chociaż przyciski ulokowane na obu krawędziach znajdują się w takiej odległości, że można bez trudności dosięgnąć je palcami, to problem stanowi rozmiar i ciężar obudowy. W tym kontekście małe ramki lekko zaokrąglonego na krawędzi ekranu nie pomagają. Obudowa ma szerokość 76,5 mm i grubość 9,3 mm, a waży 220 g. Na tle smartfonów dominujących na rynku to sporo, a w połączeniu ze śliskim szkłem tylnej ścianki i obłymi krawędziami używanie Galaxy A80 bywa trochę kłopotliwe. Dla bezpieczeństwa lepiej ściskać obudowę, a to z kolei sprawia, że palce zbyt często ześlizgują się na brzegi ekranu i wywołują niechciane funkcje. Również dłuższa rozmowa z telefonem przy uchu może okazać się męcząca. Jest to zresztą problem wielu modeli o dużych, a zarazem śliskich obudowach.

Producent zdecydował się na zastosowanie ekranowego czytnika linii papilarnych. Nie będzie zaskoczenia, gdy powiem, że to niestety fatalne rozwiązanie. Skanowanie dobrze działało tuż po dodaniu wzoru. Na drugi dzień już niestety przestało. W kolejnych raz działo, raz nie - w rezultacie musiałem całkowicie z tego zrezygnować. Zamiast tego korzystałem z funkcji Smart Lock, która nie blokowała smartfonu, gdy ten połączony był z zegarkiem Galaxy Watch. To jednak powodowało, że smartfon często sam się odblokowywał w kieszeni, więc też źle.

Użytkowników korzystających ze słuchawek przewodowych zmartwi zapewne brak wyjścia słuchawkowego - zamiast tego trzeba używać USB. Druga rzecz, która nie każdego ucieszy, to brak gniazda karty pamięci. Szufladka na dwie karty nanoSIM jest malutka (obustronna) i ulokowana została na dolnej krawędzi.  

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News