Tablety z Androidem, szczególnie te z wyższego segmentu, to gatunek na granicy wyginięcia. Jednym z ostatnich producentów, mających w swojej ofercie tego typu urządzenia pozostaje Samsung. Pytanie jednak czy to, że takie produkty istnieją, oznacza, że warto się nimi zainteresować? Postanowiłem się o tym przekonać, biorąc na warsztat najnowszego przedstawiciela oferty Koreańczyków: model Samsung Galaxy Tab S6.
Linia Samsung Galaxy Tab S ma już długie tradycje. Jej pierwszy przedstawiciel pojawił się na rynku w 2014 roku i od początku cieszył się opinią najpoważniejszego (jedynego?) konkurenta dla iPada po androidowej stronie płotu. Jak łatwo się domyślić, testowany przez nas model to już szósta generacja flagowych tabletów Koreańczyków, więc można oczekiwać, że producent zdążył przez te lata dopracować swoje urządzenie praktycznie do perfekcji. Wysokie wymagania? Być może, ale...
...ale trzeba brać poprawkę na to, jak urządzenie jest pozycjonowane. Samsung Galaxy Tab S6 jest dostępny w polskich sklepach od zeszłego roku i mimo stosunkowo długiego stażu rynkowego nadal wyceniany jest na 2900 zł. Mowa przy tym o tańszej wersji, wyposażonej wyłącznie w łączność Wi-Fi. W nasze ręce trafił natomiast wariant LTE, kosztujący 3200 zł. Oznacza to, że urządzenie właściwie już na starcie nie ma żadnej konkurencji – to jedyny tak drogi tablet z systemem Android.
Wbrew pozorom niewiele. Poza samym tabletem w pudełku znajdziemy szybką ładowarkę 15 W, kabelek USB, a także rysik S-Pen wraz z kilkoma zapasowymi końcówkami i szczypcami do ich wymiany. Oczywiście obecność stylusa to istotna zaleta urządzenia - w końcu producent mógł pójść drogą Apple i oferować go osobno - jednak w dalszym ciągu pozostaje niedosyt. Wraz z urządzeniem tej klasy miło byłoby otrzymać słuchawki lub dedykowane etui. Ideałem byłoby takie z dołączoną klawiaturą, które otrzymaliśmy do testów razem z urządzeniem. Niesamowicie podnosi ono walory produktywne tabletu, sprawiając, że ten praktycznie zmienia się w laptopa. Niestety żeby z jego dobrodziejstw skorzystać trzeba wyłożyć kolejne 500 zł.
Źródło zdjęć: własne