Sharp Aquos EQ6 i EQ7 - QLED, na który warto się szarpnąć


Do naszych testów trafił Sharp Aquos EQ6, różniący się od modelu EQ7 kolorem ramki i jej elementami wykończenia. Można więc przyjąć, że sprawdziliśmy oba modele. Producent obiecuje jakość premium za rozsądne pieniądze. Sprawdźmy, jak wywiązał się z tego niełatwego zadania.

Lech Okoń (LuiN)
11
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Sharp Aquos EQ6 i EQ7 - QLED, na który warto się szarpnąć

Sharp Aquos EQ6 i EQ7 - modele i ceny

Tegoroczna seria EQ firmy Sharp zawiera czarną linię EQ6 i srebrną EQ7. W obu przypadkach ramy telewizorów wykonane zostały z aluminium, postawiono na właściwie goły Android TV 11 bez nakładki Google TV, matryce wykonane są w technologii QLED (dającej lepsze odwzorowanie kolorów za sprawą warstwy nanokryształów), a za nagłośnienie odpowiadają dwudrożne głośniki harman/kardon. Wśród złączy warto wymienić 4 porty HDMI (2.1, jest eARC), dwa porty USB, złącze optyczne i słuchawkowe, CI+, Ethernet i nawet czytnik kart microSD. Naturalnie jest też Wi-Fi czy łączność Bluetooth.

Jak przystało na wyższy segment, w zestawie otrzymujemy dwa piloty — podstawowy i smart, z obsługą asystenta głosowego. Pomimo jednak wyższego pozycjonowania, ceny są zaskakująco niskie (stan na dzień publikacji testu):

  • 50-calowy Sharp 50EQ6 – 2699 zł
  • 50-calowy Sharp 50EQ7 – 2799 zł
  • 55-calowy Sharp 55EQ6 – 3199 zł
  • 55-calowy Sharp 55EQ7 – 3299 zł
  • 65-calowy Sharp 65EQ6 – 4299 zł
  • 65-calowy Sharp 65EQ7 – 4499 zł
  • 75-calowy Sharp 75EQ6 – 6499 zł
  • 75-calowy Sharp 75EQ7 – 6499 zł

Pierwsze wrażenie jest serio premium

Cieniutkie ramki górna i boczne oraz ażurowa stopa nadają urządzeniu lekkości. Co warto przy tym dodać, na nasze testy trafił model Sharp 55EQ6 i mimo mniejszej skali niż ta, którą dają modele 65 i 75 cali, ramki również i tutaj są niezauważalne. Wyjątkiem jest rzecz jasna dolna krawędź ekranu, gdzieś jednak trzeba było zmieścić dwudrożne głośniki harman/kardon z obsługą Dolby Atmos i dts:X, łącznie z Virtual:X. To namiastka soundbara, która zwyczajnie potrzebowała tego miejsca. Warto odnotować, że wersja czarna i srebrna różnią się wzorem na maskownicach głośników. Niby subtelny detal, lecz dla estetów może mieć znaczenie.

Sharp Aquos EQ6 i EQ7 - QLED, na który warto się szarpnąć

Stopka telewizora przykręcana jest bardzo nietypowo, bo korzystamy ze złącza VESA 200x200 mm. Jej centralny charakter sprawia, że telewizor może stać na nieco węższym meblu niż szerokość telewizora, bez ryzyka zsuwania się bocznych stopek.

Sharp Aquos EQ6 i EQ7 - QLED, na który warto się szarpnąć

Pozytywne wrażenie kontynuowane jest po początkowej konfiguracji (widoczna na filmie), bo natychmiast zauważalna jest korzyść płynąca z panelu QLED — głębsza czerń i bardziej soczyste kolory.

Interfejs bez niepotrzebnych dodatków

Android TV można kochać, można nienawidzić, ale nie można przejść obok niego obojętnie. Przede wszystkim jest to platforma o dłuższym wsparciu niż rozwiązania konkurencyjne. Nie należy obawiać się, że za dwa czy trzy lata nagle przestanie nam działać np. Netflix czy HBO Max. Samo menu wymaga przyzwyczajenia, jeśli jest dla kogoś nowością, ale na plus działa tutaj powszechność jego stosowania zarówno u szeregu producentów telewizorów, jak i we wszelkich przystawkach telewizyjnych.

Pierwsza konfiguracja telewizora i przegląd funkcji menu:

Względem telewizorów Xiaomi dostajemy od Sharpa znacznie szersze możliwości kontroli parametrów obrazu i jego kalibracji, ale też trudno mówić tutaj o jakiejś przesadzie — łatwo się w tym wszystkim odnaleźć. Cieszą też w pełni używalne tryby standardowe — nie ma sytuacji np. desperackiego szukania czegokolwiek z naturalną bielą, bo wszystkie tryby są zbyt niebieskie (a to u Xiaomi się zdarza). Ze słabej matrycy bicza nie ukręcisz, zapewne więc jest to też efekt zastosowanego w telewizorze panelu QLED. W skrócie, błyskawicznie dochodzimy do wniosku, że jeśli nawet pojawiły się jakieś oszczędności, to nie będą one nam spędzały snu z powiek.

Sharp Aquos EQ6 i EQ7 - QLED, na który warto się szarpnąć


Wracając do interfejsu, nie licząc ustawień dźwięku i obrazu oraz sprzętowych skrótów na pilotach do popularnych platform VoD, Sharp nie zasypuje użytkownika niczym, a już na pewno zbędnymi aplikacjami. Tradycyjnie wchodzimy do sklepu Google'a i wybieramy z tysięcy aplikacji tylko to, co jest dla nas istotne. Nie nastawiajmy się jednak na jakiś ogrom gier itp., bo dla użytkownika zostaje 4,3 GB (rozszerzalne kartą pamięci). To w sam raz, by zainstalować wszystkie dostępne w Polsce apki VoD i jeszcze zostało trochę miejsca. Jeśli zaś chcesz przekształcić niskim kosztem telewizor w konsolę, zainstaluj Google Stadia i podłącz pada Bluetooth.

Samo menu działa bardzo szybko i nie zauważyłem jego spowolnienia nawet po zainstalowaniu długiej listy aplikacji. Zastosowany czterordzeniowy procesor wspierany 2 GB pamięci RAM robi po prostu swoje, podobnie jak np. w Chromecascie 4. Sprawdził się u mnie też moduł Wi-Fi i pomimo natłoku urządzeń (dekodery, konsole) pod telewizorem, nie zdarzały się problemy z transmisją (Orange Funbox 6).

Jakość obrazu i zużycie energii

Sharp obiecuje imponujące pokrycie do 94% palety barw DCI.P3 oraz do 78% BT.2020. I są to wartości osiągalne po kalibracji, a reprodukcja kolorów faktycznie jest mocną stroną telewizora. Uwagę warto natomiast zwrócić, że jedynie w trybie Film temperatura barwowa bieli schodzi poniżej 6200 Kelivinów — zdecydowanie warto korzystać z tego trybu wieczorami, dla większego komfortu późniejszego snu. Szczytowe 9057,8 Kelvinów to jednak wciąż pułap dolny niektórych telewizorów Xiaomi i zimne kolory zdecydowanie u Sharpa nie dominują.

Sharp Aquos EQ6 i EQ7 - QLED, na który warto się szarpnąć

Tryb film przy okazji okazał się niemal równie energooszczędny, co tryb Eco, osiągając 109,3 W przy pomiarze bez dźwięku na białej tablicy testowej. Jasne tryby Standardowy, Żywy czy Sport zbliżały się natomiast do pułapu 160 watów. Propozycja Sharpa, z racji matrycy VA, oferuje bardzo wysoki kontrast statyczny na tablicy w formie kratownicy. Osiągane wartości zawsze przekraczają pułap 1:3000 (na domyślnych trybach i jasnościach), zatrzymując się w centrum telewizora w okolicy 1:5000. To bardzo dobre wyniki jak na sprzęt bez Local Dimmingu.

Sharp Aquos EQ6 i EQ7 - QLED, na który warto się szarpnąć

Pewne wątpliwości mam natomiast do równomierności podświetlenia. Tradycyjnie już najjaśniej jest w centrum, a im bliżej brzegów, tym jasność jest mniejsza. To normalne zjawisko przy matrycy w tej technologii. Natomiast nieco nieoczekiwanie w niektórych warunkach oświetleniowych i wyświetlanego obrazu da się zauważyć rozchodzący się promieniowo od narożników lekki zafarb. Wygląda on trochę jak reflektory skierowane w stronę centrum obrazu. Daleko mu jednak do backlight bleedingu, bo po pierwsze jest zupełnie niezauważalny za dnia i przy wielu tłach bardziej to zaciemnienie niż rozświetlenie matrycy. Zafarb objawia się mniejszą temperaturą barwową (obraz jest bardziej żółty), a różnica sięga 1500 Kelvinów w stosunku do centrum kadru. Co warto jednak dodać, nierównomierność kolorystyki jest wyjątkowo symetryczna i to prędzej cecha procesu produkcji matrycy niż wada.

Sharp Aquos EQ6 i EQ7 - QLED, na który warto się szarpnąć

Przydatny okazuje się też czujnik oświetlenia zewnętrznego, który dopasowuje jasność matrycy do warunków oświetleniowych. Bardzo to wygodne, bo nie wymaga przełączania trybów i ustawień obrazu, jeśli telewizję oglądamy zarówno w słoneczny dzień, jak i wieczorem. Przy okazji optymalizujemy rachunki za zużycie energii.

Czego zabrakło?

Trudno oczekiwać od telewizora wycenionego na 3000 zł, by miał absolutnie wszystko. Szybko wymienię więc, czego nie należy się spodziewać w testowanym Sharpie. Wielki plus za aż cztery wejścia HDMI 2.1, które docenią użytkownicy najnowszej generacji konsol do gier (niskie opóźnienia), jednak do pełni szczęścia zabrakło odświeżania 120 Hz — wszystkie telewizory z serii oferują matryce 60 Hz. Nie zapomniano przy tym o dynamicznym odświeżaniu w zakresie 48-60 Hz, więc ryzyko poszarpanych klatek obrazu w grach i tak spada.

Sharp Aquos EQ6 i EQ7 - QLED, na który warto się szarpnąć
Sharp Aquos EQ6 i EQ7 - QLED, na który warto się szarpnąć


Telewizor wspiera oprócz HDR10 i HLG też Dolby Vision, standard przewyższający HDR10 opisem parametrów kolorów i oświetlenia dla każdej klatki obrazu (efekt jest bardzo dobrze widoczny dla wideo z Netflix i HBO Max). Natomiast limituje go umiarkowana jasność szczytowa ekranu, wynosząca do 500 nitów. Spokojnie wystarcza ona do oglądania telewizji za dnia (na rynku nie brakuje telewizorów o połowę ciemniejszych), jednak przyjmuje się, że porządny HDR zaczyna się od 1000 nitów. Zabrakło też tutaj technologii Local Dimming, wyłączającej miejscowo podświetlenie ekranu dla uzyskania jeszcze większej głębi czerni. Mnie osobiście Local Dimming częściej irytuje w telewizorach, niż czuję z niego korzyść i szybko funkcję tę wyłączam, ale dla przyzwoitości, wymieniam jej brak na liście.

Sharp Aquos EQ6 i EQ7 - QLED, na który warto się szarpnąć

 

Jakość dźwięku rozpieszcza

Dwa dwudrożne głośniki (15W każdy), umieszczone zostały w tym modelu frontalnie, dzięki czemu fala akustyczna wydobywa się bezpośrednio w stronę odbiorcy, bez zbędnych odbić i idącego za nimi dudnienia. Głośnikom frontalnym towarzyszą skierowane w dół głośniki niskotonowe, dopełniające całości. Do pomocy nad nagłośnieniem zaproszony został sam harman/kardon, co zaowocowało naprawdę dobrym brzmieniem. Implementacja Dolby Atmos i DTS:X to dodatkowe atuty Sharpa, znane do tej pory głównie z droższych modeli.

Sharp Aquos EQ6 i EQ7 - QLED, na który warto się szarpnąć


Już bez aktywnej funkcji podbicia lektor w materiałach filmowych jest bardzo dobrze zrozumiały. Głośniki niskotonowe przynoszą szybki, dynamiczny bass, o sprężystym brzmieniu. Daleko tutaj może do dedykowanego subwoofera, ale z powodzeniem i bez zmęczenia czy irytacji da się posłuchać nawet mocniejszych utworów.

Dużym atutem jest też wyjątkowa prostota ewentualnego podłączenia nagłośnienia zewnętrznego. Do dyspozycji mamy aż 4 ścieżki: złącze optyczne, złącze słuchawkowe, Bluetooth czy wreszcie HDMI eARC

Sharp Aquos EQ6 i EQ7 - QLED, na który warto się szarpnąć


Podsumowanie

Do Sharpa 55EQ6 podszedłem początkowo bez weryfikacji jego ceny. Producent obiecywał tanie premium, ale naprawdę nie sądziłem, że mam do czynienia z telewizorem za nieco ponad 3000 zł. Przecież tutaj nawet obudowa jest ze stopu aluminium, zamiast wszędobylskiego plastiku. Propozycja Sharpa serio prezentuje się drożej, niż faktycznie kosztuje i zdecydowanie broni się stosunkiem cena/jakość. 

Tak niskiej ceny nie da się jednak zaoferować bez pewnych pominięć. Matryca, choć jest prawdziwym QLED-em z bezpośrednim podświetleniem LED, nie ma lokalnego przyciemniania, oferuje odświeżanie 60 Hz i jasność 500 nitów, która blokuje nieco potencjał trybu HDR. Nie były to jednak cechy, które istotnie wpływały na mój komfort odbioru treści. Mam bzika na punkcie smolistej czerni i tę jak najbardziej dostałem, dodatkowo normalizowaną czujnikiem jasności otoczenia. Nienawidzę utraty płynności przy dynamicznych scenach, ale i tutaj czuwał niezawodnie system poprawy płynności ruchu Aquos Smooth Motion.

Pozytywnie zaskakuje też nagłośnienie. W modelu 55" to dwa skierowane do przodu głośniki 15W wyprodukowane we współpracy z renomowaną marką harman/kardon, oferujące już bez dodatkowego sprzętu obsługę DTS:X i Dolby Atmos. Doceniam też bogactwo złączy, bez częstego w tym segmencie cenowym przycinania liczby portów HDMI czy pomijania gniazda słuchawkowego, które wciąż przydaje się częściej, niż może się wydawać.

Sharp Aquos EQ6 i EQ7 - QLED, na który warto się szarpnąć

Dzięki platformie Android TV mój Chromecast 4.0 mógł na czas testów spokojnie wylądować w szufladzie. Interfejs działa błyskawicznie, a do tego bez problemu podłączałem bezprzewodowo do telewizora telefony, tablety czy komputer Apple'a w celu błyskawicznego oglądania filmów i zdjęć.

Reasumując, Sharp 55EQ6 to bardzo dobrze wyceniony model, może nie z segmentu ultra-premium, ale zdecydowanie z segmentu średniego z porcją cech premium.

Ocena końcowa: 8,5/10

Wady:
- odświeżanie 60 Hz (gracze mogą oczekiwać więcej),
- jasność 500 nitów nie rozwija w pełni możliwości HDR-a,
Zalety:
- bardzo dobra cena,
- wysoka jakość wykonania (aluminium) i atrakcyjne, wąskoramkowe wzornictwo,
- panel VA QLED z podświetleniem bezpośrednim, o świetnym odwzorowaniu kolorów i mocnej czerni,
- zaskakująco dobre nagłośnienie harman/kardon z Dolby Atmos i DTS:X,
- wygodny Android TV 11 z obsługą głosową,
- bogaty zestaw złączy, w tym 4 porty HDMI 2.1 z eARC, dwa porty USB czy nawet czytnik kart microSD,
- dwa piloty w zestawie.

Sharp Aquos EQ6 i EQ7 - QLED, na który warto się szarpnąć